4. Propozycja

7.8K 393 93
                                    

LUSY

Jego oczy iskrzą rubinowym blaskiem, kiedy wchodzę i staje naprzeciw niego. Obserwuje mnie, każdy mój ruch. Mam wrażenie, że próbuje zajrzeć w głąb mnie, ale jedyne co tam znajdzie to mrok i pustka. Nie ma we mnie krzty tego co było kiedyś. Teraz przyszłam z jednym celem by go zniszczyć i dowiedzieć gdzie jest Larissa, bo nie mogę patrzeć na ból Lucasa. Już wystarczy tego mroku. Jego czarne jak noc włosy opadają na jego oczy, ale to i tak nie zasłania ich rubinowego blasku, który z każdą chwilą mocniej żarzy. Na jego szczęce widzę kilkudniowy zarost, a kiedy spoglądam niżej widzę umięśnioną klatę na której widnieje tatuaż. Jego skóra jest opalona, co raczej nie jest częste u wampirów. Gdy przyglądam się jego rany na piersi, to słyszę jego hipnotyzujący głos.

- Nie jesteś podobna do siostry. - i czar prysł kiedy znaczenie jego słów do mnie dociera.

- Nie waż się nawet słowa więcej mówić o mojej siostrze! - syczę przez zęby.

- A to dlaczego? - pyta przekrzywiając głowę. 

- Bo nie ręczę za siebie i cie zabiję zanim cokolwiek powiesz więcej. - zaciskam pięści.

- A co mam takiego mówić? - pyta szarpiąc kajdany.

- Gdzie jest Larissa? - tylko po to przyszłam. 

- Tam gdzie jej matka. Ile razy mam powtarzać? - przewraca oczami.

- Lepiej mów zanim stracę cierpliwość. - syczę przez zęby.

- A co ja będę z tego miał? - uśmiecha się szyderczo. Jego prawdziwa twarz już ujrzała światło dzienne.

- Szybką śmierć. - uśmiecham się sztucznie.

- Nie zabijesz mnie. - patrzy na mnie znudzony.

- Niby dlaczego? - pytam

- Bo wpojenie z mojej strony było wieczne. Jesteś skazana na mnie kotku. - znowu uśmiecha się, ale tym razem inaczej, że teraz widzę jego boskie dołeczki. Czemu on jest taki przystojny?!

- Nie mów tak do mnie. - odwracam się próbując ogarnąć. 

- Jesteśmy na siebie na skazani kotku i nic tego nie zmieni. - odwracam się z powrotem w jego stronę i widzę te iskierki w jego oczach. 

- Czemu ty? - pytam mając nadzieje, że to tylko sen.

- Mógłbym zapytać o to samo. - odpowiada.

- Gdzie jest Larissa? - pytam ostatni raz.

- Tam gdzie jej matka. - odpowiada znudzony.

- Mam dość tych bredni! Mów albo zawołam tu Lucasa! - syczę.

- A wołaj sobie. Powiem mu to samo co tobie. Zostawiłem ją tam, gdzie ją zabiłem. - odpowiada bez cienia bólu. Zabił własne dziecko i nawet go to nie rusza. Jest gorszym potworem niż myślałam.

- Jak możesz być taki? - pytam ocierając łzy, które sama nie wiem kiedy uciekły.

- No jaki? - przekrzywia głowę wpatrując się we mnie.

- Jak możesz nie mieć uczuć? - on nie ma uczuć, on jest potworem.

- Taki już jestem, a ty jesteś na mnie skazana, czy tego chcesz czy nie. - szarpie próbując mnie dotknąć. 

- Prędzej cie zabije niż będę twoja! - warczę czując jak złość ogarnia moje ciało.

- Jeszcze zobaczymy. - uśmiecha się. - Zawołaj Clary. Powiedz jej, że mam propozycje nie do odrzucenia. - patrzy na mnie dumnie jakby właśnie wygrał coś cennego. Nie podoba mi się jego pewność.

- Nie jestem na posyłki! Clary nie będzie z tobą prowadzić pogawędek. Jesteś więźniem! Pamiętaj o tym! - otwieram drzwi i kiedy chce wyjść słyszę jego głos.

- Jeszcze zobaczymy kotku. - trzaskam drzwiami i wściekła wychodzę na zewnątrz. 

Jak on w ogóle może myśleć, że kiedykolwiek mu ulegnę?! Nie ma takiej możliwości. Nigdy nie wybaczę mu tego co zrobił Lily. To on zabił we mnie radość. Nie ma we mnie tego co było kiedyś. Nie jestem zdolna zaakceptować tego potwora, a co dopiero mu ulec czy pokochać. Zresztą o czym ja myślę? Ta gnida nie ma uczuć, więc jak on sobie to wyobraża. Nie ma związku bez uczuć. 

Nadal wściekła wchodzę do domu głównego i zauważam, że nie ma nikogo. Dom jest pusty, a to raczej normalne nie jest. Nagle widzę jak Borys wychodzi wściekły z gabinetu Alfy.

- Co jest? - pytam, kiedy jest na tyle blisko.

- Nic. - burczy, po czym postanawiam iść i dowiedzieć się o co chodzi. 

To nie tak, że zależy mi na Borysie, ale łączył nas dziki seks, więc czuje potrzebę dowiedzieć się o co chodzi.

Wchodzę do gabinetu i orientuje się, że trwa zebranie o którym kurwa nie zostałam poinformowana. 

- Co się dzieje i czemu nikt mnie nie zawołał? - syczę zła.

- Wyskoczyło nagle. - odzywa się Clary i patrzy na Lucasa, który wygląda na wrak człowieka. Chyba nie będę mu teraz mówić, że ta gnida przyznała się do zabicia własnego dziecka, a jego mate.

- Yuri. - odzywa się Tima.

- Tima, kurwa jak mogliście nie wyczuć obcego wilka na naszym terenie?! Tu są dzieci! Kurwa! Moje dzieci! - krzyczy Alfa.

- A tak serio, to o co chodzi? - pytam stając koło Katy.

- Na naszym terenie pojawił się obcy wilk, a niedaleko bawiły się młode i jest afera bo chłopaki nic nie wyczuli. - wyjaśnia szybko.

- A Borys? - pytam nie rozumiejąc czemu taki wyszedł zbity.

- Dostał zjebke, bo zabawiał się z laską na swojej warcie. - tłumaczy, a mnie wmurowuje.

- Serio? - pytam oniemiała.

- Cisza! - warczy Alfa. - Mam dość tego gówna. Najpierw ten frajer ze swoją armią, a teraz jakiś obcy lata sobie na moim kurwa terenie! Czy ja nigdy nie będę miał spokoju? - Alfa siada, a Clary kręci głową.

- Clary? - Luna spogląda na mnie.

- O co chodzi? - pyta.

- Ta gnida chce z tobą gadać. - odpowiadam na co Alfa od razu wstaje.

- Nie ma takiej możliwości! - warczy.

- Zamknij się i lepiej zajmij się tym obcym, ja ogarnę sytuację z naszym królem. - podchodzi do mnie. - Chodźmy. Jestem ciekawa co on chce? - pyta.

- Właściwie to mówił, że ma dla ciebie propozycje nie do odrzucenia. - tłumaczę, na co ona patrzy na mnie dziwnie podejrzanie.

Moi kochani dostałam info, że rozdział nie był widoczny,😕 a w ostatnim czasie mnie nie było, dlatego dziś wstawiam jeszcze raz i mam nadzieje, że wszystkim się pokaże.😘❤😉 Pozdrawiam Lolka77😘😘

Przez BÓL do MIŁOŚCIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz