LUSY
Sytuacja robi się coraz bardziej napięta, jak nie ująć mega zła. Clary nawet na mnie nie patrzy kiedy siadamy na tarasie. W pewnym sensie ją trochę rozumiem, ale ja naprawdę nie mam wyjścia. Jeśli mam patrzeć codziennie na Lucasa i wiedzieć, że to przeze mnie nie może być szczęśliwy, to po prostu rozrywa mnie w środku. Jest taki jak Clary. Będzie dobrym Alfą dla stada i musi mieć przy sobie Larisse. To w pewnym stopniu mój obowiązek by zrobić wszystko, aby Alfa był szczęśliwy, a może po prostu chce sama zmierzyć się z Panem Ciemności. Już sama nie wiem, ale jedno jest pewne. Nie dam się mu tak łatwo. W końcu obiecałam to Clary.
- Czemu to robisz? - pyta prosto z mostu.
- Clary, ja muszę. - zaczynam nie wiedząc jak powiedzieć coś czego ona nie chce usłyszeć.
- Nic nie musisz. On nie ma nad tobą władzy. - może i nie ma, ale ja nad nim też nie mam.
- Robię to między innymi dla ciebie. - skoro tak bardzo chce wiedzieć, to proszę.
- Słucham?! - patrzy zaskoczona.
- On ma władzę nad blokadą Larissy. Jeśli z nim nie pójdę, to Larissa z powrotem zmieni się w wilka, a twój syn będzie cierpiał. - tłumaczę. - Właśnie taką ma władzę Clary.
- Zabiję tą gnidę. - syczy odwracając się w stronę miejsca w którym zostawiłyśmy Alfe z Giovannim.
- Daj spokój. Dobrze wiesz, że nie możesz. - cały czas się z tym godzę, że od teraz jestem z nim związana.
- Znajdę sposób. - mówi zdeterminowana.
- Nie musisz. Ja nigdy nie wybaczę tego, co zrobił. Ona i ból po jej śmierci na zawsze zostaną w moim sercu.
- Oddałabym wszystko, aby przywrócić ją do życia. - wiem, że próbuje mnie wesprzeć, ale ja nigdy nie będę już taka jak kiedyś.
- Wiem i jestem ci za wszystko wdzięczna, ale czas żebym sama się zmierzyła z tym co nieuniknione. - po prostu muszę, obiecałam sobie że ją pomszczę.
- Lusy, nie daj się. On nie jest wart niczego na czym ci zależy.
- Mam zamiar zniszczyć mu życie. - uśmiecham się chytrze, bo wiem że od teraz to ja jestem jego koszmarem.
- I tak trzymaj. - wstajemy, a Clary mnie przytula. - A może mam jechać z tobą? Na kilka dni, żebyś nie czuła się sama.
- Kochana jesteś, ale chyba zapomniałaś, że jesteś Alfą, matką i żoną potwora, którego tylko ty potrafisz ujarzmić. - uśmiechamy się obie, bo wiemy, że to prawda.
- Wiem, ale powiedz tylko słowo, a rzucam wszystko i jadę z tobą. - naprawdę jest kochana, ale wiem, że to moje problemy.
- Dam radę mamo. - przewracam oczami. - Jestem już dużą dziewczynką.
- Jasne córciu. - uśmiecha się i widzę jak zły płyną po jej policzkach.
- Dam radę. - mówię tuląc ją ostatni raz.
Wracamy na polane, gdzie czeka już zniecierpliwiony Giovannio i reszta. Widzę jak jedna z wampirzyc niesie walizkę. Zapewne moją.
- Gotowa? - pyta patrząc na mnie tak, jakby miał zaraz wybuchnąć.
- Chyba tak. - odpowiadam i odwracam się do Clary, gdy widzę podjeżdżający czarny samochód. Spoglądam na Króla, który tylko przewraca oczami.
- Chyba nie myślałaś, że poruszam się pieszo lub hasam nago po lesie. - wszystkie pary oczu patrzą wściekle na tą pijawkę.
- My nie hasamy nago jak to ująłeś. - odzywa się Clary.
- Nie będę się zagłębiał w ten temat. - odpowiada i znów zerka na mnie. - Wsiadaj! - syczy do mnie. - Nie mam czasu.
- Panie? - nagle dziewczyna, która przyniosła moją walizkę pojawia się koło mnie.
- Czego! - syczy wściekły gbur.
- Za pozwoleniem. Ja i jeszcze kilkoro.. chcielibyśmy zostać. - dziewczyna aż trzęsie się ze strachu.
- Jak to zostać?! Co to za absurdalne pytanie? - patrzy na nią jakby zrobiła coś strasznego. - Nie ma takiej możliwości. Każdy co do jednego wraca na teren królestwa i nie ma żadnych ,,ale,,. Czy to zrozumiałe?! - co za debil.
- Jasne, że możecie zostać. - odzywam się i zerkam w stronę Clary, bo jakby nie było to ona jest Alfą.
- Oczywiście, nie ma żadnego problemu. - Luna uśmiecha się i podchodzi do dziewczyny.
- Że co kurwa!? - warczy Yuri.
- Zamknij się i lepiej idź z Lily, bo nadal jest nie wykąpana. - no mówiłam, że tylko ona umie ujarzmić to bydle.
- Co!? Ja nie chce! - mała jak tylko usłyszała o co chodzi, to od razu zwiała.
- Uważaj na siebie. - Clary tuli mnie już nie wiem który raz.
- Nie martw się. - puszczam ją i ostatni raz rozglądam się, a potem wsiadam do samochodu.
Od razu odsuwam się najdalej jak mogę, kiedy Giovannio wsiada i każe kierowcy ruszać.
- Droga zajmie nam jakieś dwie godziny. - uświadamia mnie, a ja tylko wzruszam ramionami i odwracam się patrząc na las, który przemyka mi w oknie.
Dziwnie się czuję, bo od bardzo dawna nie korzystałam z jazdy samochodem. Nigdy nie była mi potrzebna, bo wystarczyło że wyszłam i zmieniłam się, a potem czułam się wolna jak nigdy. Teraz czuję się jak w metalowej klatce.
- Całą drogę masz zamiar milczeć? - nagle wyrywa mnie z rozmyśleń jego głos.
- Nie mam o czym z tobą rozmawiać. - odpowiadam nawet na niego nie patrząc.
- Może chociażby o zasadach jakie będą cię obowiązywać. - odwracam się i widzę jego uśmiech ukazujący dołeczki. To chyba jakiś pierdolony żart!
Moi kochani akcja przenosi się teraz w inne miejsce.😈😈 Miłego czytanka i oczywiście pozdrawiam milutko Lolka77.😘😘
CZYTASZ
Przez BÓL do MIŁOŚCI
VampireLUSY Myślałam, że umarłam w dniu w którym straciłam siostrę, ale tak naprawdę mój świat skończył się w dniu gdy spojrzałam w jego czerwone oczy. Jak mam żyć dalej? Jak wybaczyć coś czego się nie da? I jak zabić kogoś, kogo rzucił ci los u stóp? I ty...