12. Władza

6.3K 368 108
                                    

LUSY

Sytuacja robi się coraz bardziej napięta, jak nie ująć mega zła. Clary nawet na mnie nie patrzy kiedy siadamy na tarasie. W pewnym sensie ją trochę rozumiem, ale ja naprawdę nie mam wyjścia. Jeśli mam patrzeć codziennie na Lucasa i wiedzieć, że to przeze mnie nie może być szczęśliwy, to po prostu rozrywa mnie w środku. Jest taki jak Clary. Będzie dobrym Alfą dla stada i musi mieć przy sobie Larisse. To w pewnym stopniu mój obowiązek by zrobić wszystko, aby Alfa był szczęśliwy, a może po prostu chce sama zmierzyć się z Panem Ciemności. Już sama nie wiem, ale jedno jest pewne. Nie dam się mu tak łatwo. W końcu obiecałam to Clary.

- Czemu to robisz? - pyta prosto z mostu.

- Clary, ja muszę. - zaczynam nie wiedząc jak powiedzieć coś czego ona nie chce usłyszeć.

- Nic nie musisz. On nie ma nad tobą władzy. - może i nie ma, ale ja nad nim też nie mam.

- Robię to między innymi dla ciebie. - skoro tak bardzo chce wiedzieć, to proszę.

- Słucham?! - patrzy zaskoczona.

- On ma władzę nad blokadą Larissy. Jeśli z nim nie pójdę, to Larissa z powrotem zmieni się w wilka, a twój syn będzie cierpiał. - tłumaczę. - Właśnie taką ma władzę Clary.

- Zabiję tą gnidę. - syczy odwracając się w stronę miejsca w którym zostawiłyśmy Alfe z Giovannim.

- Daj spokój. Dobrze wiesz, że nie możesz. - cały czas się z tym godzę, że od teraz jestem z nim związana.

- Znajdę sposób. - mówi zdeterminowana.

- Nie musisz. Ja nigdy nie wybaczę tego, co zrobił. Ona i ból po jej śmierci na zawsze zostaną w moim sercu.

- Oddałabym wszystko, aby przywrócić ją do życia. - wiem, że próbuje mnie wesprzeć, ale ja nigdy nie będę już taka jak kiedyś.

- Wiem i jestem ci za wszystko wdzięczna, ale czas żebym sama się zmierzyła z tym co nieuniknione. - po prostu muszę, obiecałam sobie że ją pomszczę.

- Lusy, nie daj się. On nie jest wart niczego na czym ci zależy.

- Mam zamiar zniszczyć mu życie. - uśmiecham się chytrze, bo wiem że od teraz to ja jestem jego koszmarem.

- I tak trzymaj. - wstajemy, a Clary mnie przytula. - A może mam jechać z tobą? Na kilka dni, żebyś nie czuła się sama.

- Kochana jesteś, ale chyba zapomniałaś, że jesteś Alfą, matką i żoną potwora, którego tylko ty potrafisz ujarzmić. - uśmiechamy się obie, bo wiemy, że to prawda.

- Wiem, ale powiedz tylko słowo, a rzucam wszystko i jadę z tobą. - naprawdę jest kochana, ale wiem, że to moje problemy.

- Dam radę mamo. - przewracam oczami. - Jestem już dużą dziewczynką.

- Jasne córciu. - uśmiecha się i widzę jak zły płyną po jej policzkach.

- Dam radę. - mówię tuląc ją ostatni raz.

Wracamy na polane, gdzie czeka już zniecierpliwiony Giovannio i reszta. Widzę jak jedna z wampirzyc niesie walizkę. Zapewne moją.

- Gotowa? - pyta patrząc na mnie tak, jakby miał zaraz wybuchnąć.

- Chyba tak. - odpowiadam i odwracam się do Clary, gdy widzę podjeżdżający czarny samochód. Spoglądam na Króla, który tylko przewraca oczami.

- Chyba nie myślałaś, że poruszam się pieszo lub hasam nago po lesie. - wszystkie pary oczu patrzą wściekle na tą pijawkę.

- My nie hasamy nago jak to ująłeś. - odzywa się Clary.

- Nie będę się zagłębiał w ten temat. - odpowiada i znów zerka na mnie. - Wsiadaj! - syczy do mnie. - Nie mam czasu.

- Panie? - nagle dziewczyna, która przyniosła moją walizkę pojawia się koło mnie.

- Czego! - syczy wściekły gbur.

- Za pozwoleniem. Ja i jeszcze kilkoro.. chcielibyśmy zostać. - dziewczyna aż trzęsie się ze strachu.

- Jak to zostać?! Co to za absurdalne pytanie? - patrzy na nią jakby zrobiła coś strasznego. - Nie ma takiej możliwości. Każdy co do jednego wraca na teren królestwa i nie ma żadnych ,,ale,,. Czy to zrozumiałe?! - co za debil.

- Jasne, że możecie zostać. - odzywam się i zerkam w stronę Clary, bo jakby nie było to ona jest Alfą.

- Oczywiście, nie ma żadnego problemu. - Luna uśmiecha się i podchodzi do dziewczyny.

- Że co kurwa!? - warczy Yuri.

- Zamknij się i lepiej idź z Lily, bo nadal jest nie wykąpana. - no mówiłam, że tylko ona umie ujarzmić to bydle.

- Co!? Ja nie chce! - mała jak tylko usłyszała o co chodzi, to od razu zwiała.

- Uważaj na siebie. - Clary tuli mnie już nie wiem który raz.

- Nie martw się. - puszczam ją i ostatni raz rozglądam się, a potem wsiadam do samochodu.

Od razu odsuwam się najdalej jak mogę, kiedy Giovannio wsiada i każe kierowcy ruszać.

- Droga zajmie nam jakieś dwie godziny. - uświadamia mnie, a ja tylko wzruszam ramionami i odwracam się patrząc na las, który przemyka mi w oknie.

Dziwnie się czuję, bo od bardzo dawna nie korzystałam z jazdy samochodem. Nigdy nie była mi potrzebna, bo wystarczyło że wyszłam i zmieniłam się, a potem czułam się wolna jak nigdy. Teraz czuję się jak w metalowej klatce.

- Całą drogę masz zamiar milczeć? - nagle wyrywa mnie z rozmyśleń jego głos.

- Nie mam o czym z tobą rozmawiać. - odpowiadam nawet na niego nie patrząc.

- Może chociażby o zasadach jakie będą cię obowiązywać. - odwracam się i widzę jego uśmiech ukazujący dołeczki. To chyba jakiś pierdolony żart!

Moi kochani akcja przenosi się teraz w inne miejsce.😈😈 Miłego czytanka i oczywiście pozdrawiam milutko Lolka77.😘😘

Przez BÓL do MIŁOŚCIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz