LUSY
Stoję i dosłownie zbieram swoją szczękę z ziemi, kiedy widzę jak Giovannio zapina złotą spinkę na mankiecie koszuli. Cóż, wygląda lepiej niż bosko w idealnie dopasowanym garniturze. Tego się nie spodziewałam. Myślałam, że trochę inaczej będzie wyglądał ten wieczór, a tu takie coś? Bezczelnie wlepiam i wcale nie czuję wstydu. Wygląda naprawdę smakowicie.
- Mam coś na twarzy? - pyta wyrywając mnie z zamyślenia.
- Co? Słucham? - otrząsam się i próbuję patrzeć wszędzie byle nie na niego.
- Pytam, czy mam coś na twarzy? - powtarza.
- Nie, czemu pytasz? - teraz to zgłupiałam całkiem.
- Bo przyglądasz mi się jakbym coś miał na twarzy. - odpowiada i podchodzi bliżej, a ja w momencie odwracam się w inną stronę.
- Fabio, czemu ona jest nie gotowa? - pyta nad wyraz spokojnie.
- Yyy panie jakby to ująć. - Fabio nie wie jak wybrnąć z tej sytuacji.
- Nie bełkocz! Mów co to ma znaczyć?! - taa czyli stary Giovannio powrócił.
- To mój strój. - odpowiadam i widzę jak Fabio dziękuje mi odchodząc krok w tył.
- To żart? - pyta skanując mnie od stóp do głowy.
- Nie. Nie będę nosiła żadnych kiecek, ani udawać że jestem szczęśliwa. Jeśli ci przeszkadza jak wyglądam to mogę wrócić skąd mnie zabrałeś. - staję wypinając pierś.
- Nie siądziesz do stołu w takim stroju. - mówi przez zęby. - Natychmiast zmień ten zdzirowaty strój! - krzyczy, że aż cofam się.
- Zdzirowaty?! - warczę.
- Tak!
- To po jakiego chuja mnie zabrałeś skoro wyglądam ci na zdzirę?! - syczę mrużąc oczy.
- Nie wyrażaj się, to raz, a dwa nie nazwałem cie tak, tylko twój strój, to są dwie zasadnicze rzeczy. - mówi podchodząc bliżej, a kątem oka widzę jak Fabio zmywa się, a raczej wieje gdzie pieprz rośnie.
- Daruj sobie. Jestem głodna. - mówię czując jak kiszki grają mi marsza.
- Nie siądziesz do tego stołu w takim stroju. - mówi stając jeszcze bliżej mnie.
- Nie dasz mi jeść? - pytam wyzywająco.
- Nie w tym stroju. - odpowiada poprawiając kołnierzyk.
- Dobra! Sam tego chciałeś. - syczę i kieruję się w stronę wyjścia na zewnątrz.
- A ty dokąd?! - słyszę za sobą.
- Idę sobie coś upolować! - krzyczę i wcale nie mam zamiaru polować, ale mówię tak by go wkurzyć. Ledwie zdążam przekroczyć próg, a czuję jak unoszę się, a następnie ląduję na ramieniu.
- Co do chu.. - nie kończę, gdyż czuję pieczenie na prawym pośladku. - Auu! Postaw mnie! - warczę.
- Mówiłem, nie wyrażaj się. Musisz nauczyć się wielu rzeczy zanim przedstawię cię poddanym. - mówi, a ja chyba czegoś nie rozumiem.
- Postaw mnie! - krzyczę i kiedy tak wchodzimy na górę, to wpadam na pewien pomysł.
Cóż? Niezły ma tyłek, to muszę przyznać, a gdyby go tak. Wyciągam rękę i z całej siły jaka daje mi ta pozycja klepie go w tyłek. Giovannio zatrzymuję się i chwilę potem stoję na ziemi.
Patrzy na mnie takim wzrokiem, że chyba jednak żałuję, że to zrobiłam.
- Nigdy więcej tego nie rób. - mówi oschle i podchodzi do łóżka na którym leży sukienka. - Załóż ją i jeden raz nie rób problemów. - patrzy na mnie i po chwili dodaję. - Ten jeden raz... proszę. - Czy ja się przesłyszałam?!
- Nudziasz z ciebie. - zmieniam temat.
- Słucham? - patrzy na mnie zdezorientowany, a ja odbieram sukienkę z jego rąk.
- Bzykasz się w ogóle? - pytam kompletnie nie wiedząc skąd u mnie taka odwaga, ale lepiej gadać o tym niż analizować jego słowo na ,,P,,
- Nie wyrażaj się. - mówi, a następnie patrzy jak ściągam buty.
- Odpowiesz? - patrzę wyczekująco.
- Chyba nie powinny cie interesować te sprawy. - zbywa mnie?
- Dobra nie zbywaj mnie tu. - chwytam za top i ściągam, a Giovannio obraca się. Tego się nie spodziewałam. - Aż tak brzydka jestem? - kolejne pytanie.
- Lusy... - zaczyna - To, że nie latam nago po lesie i współżyję, ze wszystkim co się rusza, to nie znaczy, że nie wiem jak się to robi, a co do tego czy jesteś brzydka, to udam, że tego nie słyszałem. Daję ci trochę prywatności jak na mężczyznę przystało. - O kurwa! Tego też się nie spodziewałam. Co on? Ma dzień dobroci?
- Ookejj. - zakładam sukienkę i trampki, bo szpilek nie włożę, do tego mnie nie zmusi. - Gotowa. - mówię, a on odwraca się i patrzy sugestywnie na trampki. - Nawet nie proś. Nie włożę tego gówna. Sory, ale to nie mój klimat. - patrzy przez chwilę i dosłownie widzę jak myśli intensywnie co teraz zrobić.
- Dobrze i tak lepiej niż przed chwilą. - odzywa się i otwiera mi drzwi.
Schodzimy na dół w milczeniu, a kiedy docieramy do jadalni, to wyprzedza mnie i odstawia mi krzesło abym usiadła. Początkowo patrzę na niego jak na durnia, ale po chwili przypominam sobie, że on jest snobem i zna te wszystkie zasady etyki czy etykiety, więc siadam i pozwalam aby dosunął mi krzesło.
- To co jemy? - pytam patrząc za jedzeniem, bo serio jestem głodna.
- Wiele pracy przed nami. - mówi i daje znak, a po chwili służba podstawia mi malutką miseczkę z dziwnie pachnącym płynem.
- Ta zupa dziwnie pachnie. - krzywię się, a Giovannio patrzy na mnie jak na wariatkę.
- Naprawdę dużo pracy. - wzdycha i patrzy na mnie. - To nie zupa, w tym myjemy dłonie zanim podadzą dania. - o cholera, ale zrobiłam z siebie kretynkę. Aczkolwiek nigdy o takim czymś nie słyszałam, nie miałam styczności z takimi rzeczami.
- Sory. - uśmiecham się słabo i myję dłonie jak mówi.
Kobieta w galowym stroju zabiera miseczkę, a zaraz po niej kelner w pingwinim garniaku stawia kopułę przed moim nosem. Odkrywa srebrną kopułę i od razu czuję zapach steku.
- Skąd wiedzieli? - pytam i biorę się za smakowity kąsek.
- Jesteś drapieżnikiem, mięso to twoja podstawa nieprawdaż? - pyta popijając szkarłatną ciecz z kryształowego kielicha. To zapewne to co myślę, ale wolę nie pytać.
- Prawda, ale za szklankę mleka nie pogardzę. - odpowiadam, a Giovannio kiwa głową i po chwili pingwin stawia szklankę mleka. Wypijam haustem i dalej pałaszuje steka.
- Masz apetyt. - mówi cały czas mnie obserwując.
- Owszem. To źle? - pytam wyzywająco.
- Nie, absolutnie. - jego zachowanie to zagadka, której chyba nigdy nie uda mi się rozwiązać.
Gdy jestem najedzona masuję brzuszek i dopijam już kolejną szklankę mleka. Nagle Giovannio wstaje i podchodzi do mnie.
- No co? - pytam patrząc na niego zdezorientowana, gdy nagle słychać melodię fortepianu.
- Mogę cię prosić? - że co KURWA?!
Moi kochani kolacja za nami, ale co teraz?🤔😂😘 Giovannio stara się, ale czy to nie podstęp?😈😈🤔 Miłego czytanka jak zawsze i pozdrawiam Lolka77😘😘
CZYTASZ
Przez BÓL do MIŁOŚCI
VampireLUSY Myślałam, że umarłam w dniu w którym straciłam siostrę, ale tak naprawdę mój świat skończył się w dniu gdy spojrzałam w jego czerwone oczy. Jak mam żyć dalej? Jak wybaczyć coś czego się nie da? I jak zabić kogoś, kogo rzucił ci los u stóp? I ty...