LUSY
- Gdzie on kurwa jest?! - warczę wściekła, bo naprawdę mam dość tego, co się dzieje w ostatnim czasie w moim życiu.
- Lusy, spokojnie. Nie było go tu. Wyczułabym go. - odzywa się Clary, co wpienia mnie jeszcze bardziej.
- Tak! Ty na pewno go wyczujesz! - warczę.
- Słucham?! - pyta zdumiona Clary. Chyba przesadziłam.
- Sory, po prostu nie jestem w humorze. - przez to, że wiem co czuje Giovannio do Clary jestem wręcz rozdarta.
- Zauważyłam. - odpowiada sucho Luna. - Lepiej idź się połóż. Nie jesteś jeszcze na siłach. - mówi i wychodzi. Chyba ją uraziłam, ale kurde no, ciekawe jak ona by się czuła, gdyby wiedziała, że Yuri wewnętrznie kocha inną pomimo, że ma mate. Jednak to teraz nie jest tak ważne, bo nadal nie wiem, gdzie jest Giovannio?
GIOVANNIO
Dwa dni! Dwa pierdolone dni obserwuje w cieniu dom główny. Jestem jak ten pierdolony ćpun, bo jedyne czym żyje, to chęć zemsty. Zabije tego kundla, który mnie rozdzielił z Lusy. Nie czuje jej i to dobija mnie jeszcze bardziej. Wiem, że jest w klinice, ale nie mam odwagi tam pójść. Nie chce przebywać tam dłużej niż muszę. Najlepiej gdybym zabrał z powrotem Lusy do pałacu. Przez dwa dni widziałem, tylko tego kundla, ale cały czas przy kimś był, więc nie miałem szansy się z nim rozprawić.
Nagle dostrzegam moją diablice. Wychodzi z budynku ubrana jedynie w szpitalne łachy i idzie dumnie w stronę domu głównego. Po drodze pokazuje jakiemuś psie środkowy palec i samoistnie kącik unosi się do góry. Ona nie da sobie w kasze dmuchać. Wchodzi do domu, ale po chwili wybiega z niego ten kundel i już mam zamiar na niego ruszyć, ale podbiega do niego strażnik.
Interesujące jest to, że te kundle mnie nie wyczuły, aczkolwiek może to być spowodowane przebywaniem kilku wampirów na terenie watahy.
Jednak najważniejsze jest, że jest cała i zdrowa. Zerwano więź, ale to nie zmienia nic między nami. Mamy wiele do wyjaśnienia i wiem, że to będzie trudne. To co dotyczyło Clary, zostanie w przeszłości.
Poczekam aż zajdzie słońce, a potem muszę ją mieć przy sobie.
LUSY
Z każdą sekundą, minutą, godziną gniew i ból rośnie we mnie jak pasożyt. Dwa dni! Dwa pierdolone dni i nawet nie pojawił się, żeby zobaczyć czy żyję. Nic dla niego nie znaczę! Czym ja się łudziłam? On kocha Clary i gdyby to ona umierała, to pewnie przybiegł by pierwszy. Pieprzona pijawka! Dałam się jak głupia! Ostrzegali mnie, a ja i tak dałam się omotać. Kurwa! Ale ze mnie kretynka!
Chodzę po pokoju i już sama nie wiem co mam robić? Nie pojadę do niego! Nie szukał mnie! Nie przyjechał do mnie! Nie znaczę dla niego nic! Byłam jego marionetką. Dostał co chciał. Uratowałam go, a on zakpił ze mnie i pokazał mi ścianę uwielbienia Clary. Co ma ona, czego nie mam ja?! Kurwa!
To kurewsko boli! Kocham go i nienawidzę jednocześnie. Zakochałam się, a on mnie wystawił. Jestem beznadziejna. Lily kopnęła by mnie w dupe i powiedziała ,, a nie mówiłam".
Mam dość tego wszystkiego! Muszę wyjaśnić to z Saszą. Co to było do cholery? Po co mnie ugryzł? Czy on całkiem stracił rozum? Jednak ciekawi mnie, czy to co powiedział było prawdą? Jak to możliwe, że mate go zdradziła? Ale co ja się zastanawiam, jak jestem w podobnej sytuacji. Giovannio kocha Clary pomimo, że to ja jestem jego mate. Jakie to wszystko jest popieprzone!
GIOVANNIO
Czekałem cierpliwie, bo żyłem myślą, że każda minuta zbliża mnie do niej. Jak tylko ,,cudowne słoneczko" zaszło, to od razu udałem się do domu głównego. Niewiarygodne jak łatwo można tu wejść. Nikt nie zorientował by się, gdybym tu wszedł i kogoś zabił. Choć bardzo to kuszące, to nie to jest moim celem. Zaciągam się i już po chwili wiem, w którą stronę mam się udać. Nie da się pomylić zapachu dumy i seksu jednocześnie. Tylko ona tak pachnie. Bezszelestnie wchodzę do jej pokoju i rozglądam się. Mała przestrzeń w porównaniu z tym co ja jej dałem. Siadam w rogu na starym fotelu i czekam cierpliwie w ciemności na moją panią.
Nie minęło nawet kilka minut, a już ją słyszę. Jej podniesiony ton nie świadczy jednak o niczym dobrym. Kłóci się z kimś.
- Jak w ogóle mogłeś to zrobić? - jest zła, a raczej wściekła.
- Miałem powody. - wiem do kogo należy ten głos.
- Niby kurwa jakie? - warczy na tego kundla.
- Bo cie kurwa potrzebuję Lusy! - krzyczy, a mnie od razu zaciskają się pięści.
- Och proszę cie. To jakaś bzdura! - widocznie ona ma go dość tak samo jak ja.
- Przemyśl to. - słyszę jego głos, a potem kroki. Ma szczęście, że teraz mam ważniejsze rzeczy na głowie, ale i tak rozprawię się z tym kundlem.
Rozcieram dłonie, kiedy drzwi otwierają się i moja pani wchodzi do środka. Ciemność jaka panuje nie pozwala jej mnie od razu dostrzec, ale po chwili zapala światło i odwraca się.
- Tęskniłaś? - pytam wstając.
Moi kochani rozdział miał być wczoraj, ale dziś go trochę dopracowałam, więc jest dziś.😘😈 Mam nadzieję, że mi wybaczycie to małe opóźnienie.😜 Miłego czytanka i pozdrawiam Lolka77😘😘
CZYTASZ
Przez BÓL do MIŁOŚCI
VampireLUSY Myślałam, że umarłam w dniu w którym straciłam siostrę, ale tak naprawdę mój świat skończył się w dniu gdy spojrzałam w jego czerwone oczy. Jak mam żyć dalej? Jak wybaczyć coś czego się nie da? I jak zabić kogoś, kogo rzucił ci los u stóp? I ty...