37. Jesteś pierwsza

7K 367 148
                                    

Kochani UWAGA! MEGA długi rozdział!

LUSY

Skąd on kurwa o tym wie?! Przecież materiał zakrywa kluczowe miejsca i nikt poza nim tego nie zauważył. Więc jak? Patrzę na niego osłupiała, bo nawet słowa nie umiem wykrztusić.

- No słucham? - ponagla mnie bym odpowiedziała, a ja nie mam pojęcia co mu powiedzieć.

- Skąd wiesz? - odpowiadam pytaniem na pytanie, bo tak chyba najłatwiej.

- Kotku, nawet siedząc tam przy stole byłem w stanie zobaczyć twoje sterczące sutki. - że co kurwa!

- Jak śmiesz! Ty! - podchodzę i już prawie moja dłoń spotyka się z jego twarzą, ale w ostatniej chwili łapie moją dłoń.

- Nawet nie próbuj. - syczy ostrzegając mnie.

- Bo co? - pytam wyzywająco.

- Nie bądź nie mądra. - obejmuje mnie w tali i wyprowadza na zewnątrz.

- Dokąd mnie prowadzisz? - pytam nie protestując. Kurwa! Jak ten facet na mnie działa? Nawet nie potrafię mu się sprzeciwić.

- Musimy w końcu porozmawiać.

Wchodzimy do domu głównego, a następnie prosto do mojego pokoju.

- O czym chcesz gadać? Lepiej pogadaj z Clary! - zaczynam krzyczeć, bo mam dość tego całego gówna.

- Lusy, błagam cie daj mi wytłumaczyć. - błaga mnie?

- Co wytłumaczyć? To, że kochasz inną? - co on chce tłumaczyć, tu wszystko jest jasne.

- Kocham cie! - wypala nagle, a mnie wmurowuje.

- Słucham? - chyba się przesłyszałam.

- No kocham cie. Na swój sposób, ale kocham. Nie wiem czym jest miłość, ale to co czuje do ciebie... - przerywa jakby chciał zebrać słowa. - jest czymś z czym nie mogę już walczyć.

Zaczyna krążyć po pokoju, a ja stoję tam gdzie stałam, bo w życiu w takim szoku nie byłam.

- Owszem, Clary była dla mnie ważna, ale odkąd pojawiłaś się w moim życiu, to wszystko się zmieniło. - Połóż dłoń na moim sercu - szepcze, łapiąc mnie za rękę i przyciskając ją sobie do piersi. - Zaczęło bić odkąd cię ujrzałem. Nie powinno bić, bo jestem martwy, a jednak bije.

Kładę drugą dłoń na jego twardej piersi i odpycham go.

- Przestań, proszę! - warczę, bo mam taki mętlik teraz, że gorszego być nie może.

- Co mam przestać? Kochać cie? Nigdy! Jesteś moja, a ja twój i zrobię wszystko byś mi wybaczyła. Nie potrafię już bez ciebie dłużej. Oszaleje, jeśli spędzę kolejny dzień bez ciebie. I do cholery dlaczego nie masz tej przeklętej bielizny!?

- Serio?! To teraz jest najważniejsze? - kpi sobie?

- Tak! Bo to ja ukrywałem całe przyjęcie wzwód. - uśmiecham się mimo woli na tę myśl. - Śmieszy cie to? - pyta marszcząc brwi.

- Trochę. - przyznaję.

- Lusy. - mówi to tak jakby błagał mnie.

- No co? - pytam, bo nie wiem co on chce.

- Ty. I. Ja - mruczy, podchodząc do mnie i miażdży moje usta wargami, odbierając mi oddech. Jego język muska moją dolną wargę, szukając wejścia, którego mu nie odmawiam. Wpuszczam go do moich ust, nasze języki ścierają się w pojedynku, jego wargi są gorące, język giętki, acz nieustępliwy. Zarzucam mu ramiona na szyję, by przyciągnąć go bliżej, jego erekcja jest twarda niczym stal, domaga się uwolnienia ze spodni.

Przez BÓL do MIŁOŚCIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz