38. Potrzebuje cie...

6.5K 331 155
                                    

LUSY

Myślałam, że koniec z niespodziankami i tajemnicami. A tu proszę! Takie coś. Larissa jest córką Emily. Clary nawet o niej nie chciała słyszeć, kiedy wyszło na jaw, że zwiała zostawiając Ryana w takim momencie. Jedynie czego chciała, to znaleźć dziecko i jak się teraz okazuje jest nim Larissa. 

- Musisz powiedzieć o tym Clary. - wstaję, a Giovannio podnosi na mnie wzrok.

- Lusy... - zaczyna ale natychmiast mu przerywam.

- Nawet nie dyskutuj! Ona musi znać prawdę i koniecznie musisz odblokować jej pamięć. - to kolejna rzecz jaką trzeba dokończyć. Giovanio nagle wstaje zaciskając pięści. 

- Lusy, nawet nie wiesz czym może się to skończyć! - syczy wściekły.

- No czym? Czego się boisz? - mam dość tych tajemnic.

- To jest niebezpieczne. - mówi z zaciśniętymi zębami.

- A może boisz się, że jak Clary odzyska pamięć, to także odzyska uczucia do ciebie? - właśnie tego się boję najbardziej, ale jeśli tego nie zrobi to nigdy się nie dowiem, co tak naprawdę ich łączyło.

- Co? O czym ty mówisz?! - jego złość tylko potwierdza, to o czym myślę.

- Dobrze wiesz o czym! Nie chcesz jej przywrócić pamięci, bo boisz się, że Clary przypomni sobie co było między wami i wtedy będziesz miał problem. - obawiam się, że wtedy odejdzie do niej, ale chce to w końcu doprowadzić do końca.

- Lusy, przestań! Tu nie chodzi o to, tylko to jest grzebanie komuś w umyśle, a to jest niebezpieczne. Oboje możemy od tego umrzeć. Mój ojciec był naprawdę silny, więc jego blokada również jest. - tłumaczy.

- Ale ty też jesteś silny, więc w czym problem spróbować? - nie odpuszczę.

- Lusy, to jest naprawdę niebezpieczne. - podchodzi do mnie i łapie za ramiona. - Nie chce grzebać w jej umyśle, skoro teraz jest dobrze.

- Nie! Nie jest dobrze. Chcesz żebym żyła w ciągłej niepewności? Chce mieć pewność, że nie odejdziesz do niej. - ta niepewność siedzi we mnie odkąd Sasza powiedział mi o jego partnerce.

- Nie odejdę. - patrzy na mnie tak, że prawie mu wierzę. - Nie wierzysz mi? - pyta znając odpowiedź.

- Nie, nie uwierzę dopóki to się nie skończy. - z tym nie odpuszczę.

- Dobrze zrobię to, ale nie dziś. Nie róbmy dziś zamieszania. - mówi dotykając mojego policzka.

- Dobrze, a zresztą i tak nie mam w czym wyjść. - spoglądam na materiał leżący na ziemi. - Podarłeś mi sukienkę. - szkoda takiej zajebistej kiecki.

- Dam ci milion takich. - całuje moje czoło.

- Nie obiecuj takich rzeczy kobiecie. - śmieje się, a on przyciąga mnie i przytula.

- Tobie obiecam wszystko czego zapragniesz. - mówi, a ja uśmiecham się chytrze.

- Tak? - pytam myśląc o czymś naprawdę niegrzecznym.

- Tak. - puszcza mnie i kładzie się na moim małym łóżku i teraz mogę przyznać, że brakuje mi łoża jakie miałam w pałacu.

- To obiecaj, że zrobisz sobie kolczyk, a ja wybiorę miejsce. - uśmiecham się idąc w jego stronę kręcąc biodrami.

- Kolczyk mówisz. - wpatruje się w biodra. 

- No tak. - siadam na nim okrakiem.

- A gdzie? - pyta, a ja tylko się uśmiecham.

Przez BÓL do MIŁOŚCIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz