GIOVANNIO
Czekam i czekam aż zaczynam myśleć, że doznała szoku, bo inaczej tego chyba nie da się nazwać. Dopiero, gdy jej mina zmienia się diametralnie i widzę czystą furię, to dosłownie w mgnieniu oka znajduję się przy mnie i daje z pięści w twarz.
- Ty cholerny dupku! - krzyczy, kiedy ja rozmasowuję szczękę i mogę przysiądź, że coś mi chrupnęło. - Gdzie ty do cholery byłeś!? Myślałam, że nie żyjesz? - nadal wrzeszczy, ale tym razem w jej oczach oprócz gniewu widzę żal i rozpacz. Martwiła się? - Nie czułam cie. - mówi patrząc na mnie, a po chwili widzę łzy. - Jak mogłeś mnie zostawić? Nic naprawdę dla ciebie nie znaczę? - nie sądziłem, że tak o mnie myśli.
- Lusy, uspokój się. - mówię chłodno, bo jakoś chyba inaczej nie potrafię.
- Nie! To ty się zamknij i mnie posłuchaj, chociaż jeden raz! Nie chciałam tej więzi, rozumiesz? Nie prosiłam się o ciebie, ani twoją zimną dupe. Byłam szczęśliwa, kiedy cie nie było w moim życiu. Leczyłam rany po stracie bliskich i było mi dobrze, ale ja zawsze mam takie szczęście i musiało się coś zjebać. - oddycha ciężko. - Pojawiłeś się i zniszczyłeś to, co budowałam sobie po stracie Lily. Kurwa! Pomimo tego wszystkiego zakochałam się w tobie i nawet nie wiesz jak bardzo tego żałuję. Oddałam ci się. - mówi z takim bólem. - A ty zaraz po tym pokazałeś mi jaki wielki błąd popełniłam. Kochasz Clary jakąś chorą miłością, bo nadal nie ogarniam jak mogłeś krzywdzić osobę, którą darzysz jakimś uczuciem. To chore! Nie mam zamiaru w tym wszystkim dalej tkwić, bo kiedy ten debil mnie porwał, to ja mimo wszystko myślałam, że mnie szukasz i uratujesz, ale ty nawet nie chciałeś zobaczyć czy żyje. Dwa dni spałam i wiem, że cie nie było. - do tej pory nie widziałem takiego bólu w jej oczach.
- Lusy.. - zaczynam, ale ona tylko kręci głową.
- Nie! Mam dość! Dałam ci szansę i pomimo, że wszyscy mnie ostrzegali, ja dałam ci szansę, a ty z niej nie skorzystałeś. Więź została zerwana. Jesteś wolny. - patrzy na mnie tak, że nie potrafię nic powiedzieć.
- Lusy, proszę... - co mam jej powiedzieć.
- Nie. Giovannio odejdź. - pierwszy raz powiedziała moje imię. - Potrzebuję czasu i przestrzeni.
- Nie chciałem tego. - tylko tyle potrafię wykrztusić.
- To już nie ważne. Po prostu już idź. - otwiera drzwi i spuszcza wzrok.
- Naprawdę nie chciałem. - mówię patrząc na jej zaciskające się pięści.
- Giovannio, wyjdź. - słucham jej i wychodzę.
Po drodze mijam Alfe, który wręcz staje dęba, gdy mnie spostrzega.
- Co do kur.. - nie kończy, bo mu przerywam.
- Już wychodzę. - mówię i kieruję się do osoby, która przypieczętowała swój los wchodząc na moje terytorium.
LUSY
Kiedy jego osoba opuściła mój pokój, to dopiero wtedy pozwalam sobie na łzy, na cały wodospad łez. Boli, to cholernie boli, ale nie mam innego wyjścia. On nie ma za krzty uczyć. Chociaż nie! Ma, ale nie do mnie i to chyba właśnie to boli najbardziej. Oddałam mu się ciałem i duszą pomimo, że powinnam go nienawidzić i zabić przy pierwszej możliwej okazji. Odebrał mi Lily, kocha Clary, a ja w tym wszystkim pokochałam go jak głupia. Potrzebuję czasu i samotności, by to wszystko sobie przemyśleć.
Nie jest mi łatwo, bo teraz za każdym razem, gdy patrzę na Clary, to wyobrażam sobie ich razem. Wiem, że ona jest szczęśliwa z Yurim, ale te myśli nie opuszczają mnie nawet na moment. Czy byłaby zdolna zdradzić Yuriego? Sasza mówił, że jego mate zdradziła go. Nie mogę pozwolić, by do tego doszło! Muszę porozmawiać z Yurim.
Ledwo udaję mi się otworzyć drzwi i zaraz wpadam na czyjąś klatę. Upadam na tyłek, a kiedy unoszę głowę, to widzę osobę do której właśnie miałam iść.
- Yuri? - pytam zdezorientowana, bo kompletnie nie mam pojęcia co on robi pod moimi drzwiami?
- No tak mam na imię. - podaję mi rękę, by pomóc mi wstać.
- Bardzo śmieszne. - wstaję. - Co jest? - pytam nie widząc, co mam mu powiedzieć.
- Czy chce wiedzieć, co król pijawek robił w moim domu? - pyta, a ja cofam się o krok.
- Raczej nie. - odpowiadam.
- Lusy, nie to, że coś mam do was, ale nie ufam mu. - widzę jak zaciska dłonie.
- Spoko, nie masz się czym martwić, więcej tu nie przyjdzie. - mówię odwracając się, by nie zobaczył łez.
- Chyba nie rozumiem czegoś teraz. - słyszę.
- No po prostu, więcej tu nie przyjdzie! - mówię trochę zbyt ostro.
- Ej o co chodzi? - pyta łapiąc mnie za ramie, a kiedy widzi łzy, to puszcza mnie od razu jakbym parzyła. - Lusy, ja nie jestem dobry w te klocki, to Clary wpiera innych. - kiedy słyszę jej imię, to od razu mnie paraliżuję.
- Ufasz jej? - pytam ostro.
- Co? Komu? - pyta zdezorientowany.
- No Clary! Ufasz jej? - pytam ponownie.
- Co to za głupie pytanie? Oczywiście, że tak! Oddam za nią życie, to moja mate. Moja Lirsha. - odpowiada pewnie i dumnie.
- I jesteś pewien, że nigdy cie nie zdradzi? - muszę, to wiedzieć.
- A niby z kim ma mnie zdradzić? Więź mate nie pozwala na miłość do innych. To połączenie dusz i tylko bratnia dusza daje szczęście. - mówi z sensem, ale to nie wyjaśnia, dlaczego Sasze zdradziła mate i Giovannio kocha Clary.
- Dobra, dzięki.
- Skąd te pytania? - pyta marszcząc czoło.
- Po prostu miej na nią oko. - mówię i chce przejść, ale zmachany Tima w drzwiach mi nie pozwala wyjść.
- Yuri! - krzyczy.
- Co jest? - pyta tężejąc.
- Giovannio. - to jedno słowo burzy wszystko.
Moi kochani bardzo przepraszam, że dopiero dziś, ale naprawdę nie mogłam znaleźć czasu. 😕😕Mam nadzieję, że rozdziałek się spodoba.😂 Ciekawe co tam wampirek wykombinował? 😈😈Pozdrawiam Lolka77😘😘
CZYTASZ
Przez BÓL do MIŁOŚCI
VampireLUSY Myślałam, że umarłam w dniu w którym straciłam siostrę, ale tak naprawdę mój świat skończył się w dniu gdy spojrzałam w jego czerwone oczy. Jak mam żyć dalej? Jak wybaczyć coś czego się nie da? I jak zabić kogoś, kogo rzucił ci los u stóp? I ty...