29. Zerwać więź

5.7K 346 96
                                    

GIOVANNIO

To nie jest już śmieszne! Szukam ją od kilku godzin i nadal nic. Żadnego tropu, czy chociaż wskazówki, gdzie mam jej szukać. Za niedługo wzejdzie słońce, a ja nadal nie mogę jej znaleźć. Nie powinna być tak długo beze mnie. Oznaczenie nie goi się tak jak trzeba, dlatego powinna być blisko mnie. Odległość tylko pogorszy sprawę. Jeśli jej organizm nie przyjmie jadu, to będzie z nią ciężko. Przeszukałem chyba cały las, każdy zakamarek i nie ma nic.

Nie chce prosić o pomoc kolegów zza muru, bo to nasza sprawa co jest między nami, ale jeśli nie uda mi się jej znaleźć, to chyba nie będę miał innego wyboru. Co w nią wstąpiło, żeby oddalać się zaraz po sparowaniu? Chyba wie, że teraz powinna być przy mnie.

Wschód. Las przecinają smugi światła. Wdrapuję się na wzgórza i czuję coś czego nie powinienem. Obcy! Podążam za zapachem i znajduję ślady krwi. Krwi Lusy! Panika i gniew jaki ogrania moje ciało jest niewyobrażalne. Nigdy nie czułem takiej złości. Ktoś miał czelność wleźć na moje terytorium i porwać moją kobietę! Tego kurwa za wiele! Ścigam zapach, który kieruje się w stronę muru. Co tu jest grane!?

LUSY

Budzi mnie straszny ból szyi. Głowa jest ciężka, a grawitacja krąży niczym karuzela. Próbuje otworzyć oczy, ale powieki są zbyt ciężkie. Dopiero głos budzi mnie ekspresowo.

- Nie nadwyrężaj szyi. - znam ten głos bardzo dobrze. Ten głos trenował mnie przez wiele lat.

- Sasza!? - otwieram oczy i widzę jak Sasza pali papierosa stojąc oparty o samochód terenowy.

- Sory za tą strzałkę, ale nie miałem ochoty przebywać dłużej niż trzeba na terenie tej pijawki. - mówi i kończy palić.

- Uśpiłeś mnie? - dziwię się, bo mało co pamiętam.

- Nie miałem ochoty na zbędne gadki. Znasz mnie Lusy, jestem konkretny. - mówi i podchodzi kucając koło mnie. - Ale cie urządził. - kręci głową.

- Co? Nie rozumiem. - próbuję dotknąć szyi, ale czuję straszny ból, że nawet podnieść się nie mogę.

- Podał ci jad, ale coś poszło nie tak jak trzeba. - mówi nadal oglądając oznaczenie.

- A w ogóle, co ty tu robisz? - pytam zdziwiona jego osobą na terenie wampirów. - Jak mnie znalazłeś?

- Doszły mnie słuchy, że ta gnida cie omamiła i wyjechałaś z nim. Chyba rozum ci odebrało Lusy! Kurwa! Po co cie tyle szkoliłem? Czemu go jeszcze nie zabiłaś?! Byłaś jego słabością dopóki nie zrobił ci tego! - wskazuję na moją szyję.

- Jest moim mate. - wyznaję, ale Sasze wcale to nie rusza.

- A gówno mnie to obchodzi! Zabił Lily! Już tego nie pamiętasz?! Jak cierpiałaś?! Jak nie mogłaś sobie poradzić, z jej śmiercią? Co wtedy sobie obiecałaś? Pamiętasz? Czy może ta gnida już wszystko ci wymazał z głowy? - krzyczy wściekły.

- Pamiętam. - odzywam się.

- No co sobie obiecałaś?! Że dopadniesz go i zabijesz w taki sam sposób jak zabił Lily. Więc się kurwa pytam, dlaczego do tej pory tego nie zrobiłaś?! - jest wściekły, ale ja nadal nie rozumiem co on tu robi?

- Bo go kocham. - wyznaję i tym samym uświadamiam sobie, że kocham tą pijawkę i nie potrafię go zabić. Nawet po tym jak pokazał mi swoją ścianę Clary, ja nadal go kocham tylko, szkoda że on nie kocha mnie.

- Miłość to ułuda! Nie daj się zwieść! To tylko fatamorgana i otoczka motylków. - może i tak, ale nie potrafię go zabić.

- A skąd ty niby wiesz? - pytam ciekawa skąd nabył taką wiedzę.

- Nadal żyję, pomimo, że moją mate rozszarpałem, kiedy pieprzyła się z moim Betą. - o Kurwa!

- Że co? - chyba nie mówi poważnie.

- Całe to parowanie i więzy są mitem! Gdyby to istniało naprawdę, to nie zdradziła by mnie, więc ogarnij się.

- Sasza ja.. - nawet nie wiem co powiedzieć. - Nie wiem nawet co mam robić? - mówię.

- Ale ja wiem. - mówi i nawet nie wiem kiedy wbija się kłami w oznaczenie.

GIOVANNIO

Ból jaki rozrywa mnie w środku jest nie do opisania. Jakby ktoś rozrywał mnie na pół. Jakbym tracił coś co trzyma mnie przy życiu. Oznaczenie piecze jakby przypalano mnie srebrem. Co się kurwa dzieje?! Padam na ziemie, bo ból jest nie do wytrzymania. Nie potrafię wstać. Trzymam się za szyję i po chwili czuję pustkę. Zabrano mi sens życia, duszę która trzymała mnie przy życiu. Nie czuję nic prócz pustki i bólu szyi. Nie czuję Lusy. Nie wiem czy żyję i nie wiem co się stało, ale krzyk jak roznosi się po lesie uświadamia, że jest nie daleko. Podnoszę się, ale ponownie padam na kolana. Całe siły opuściły moje ciało.

W głowie mam chaos, ale udaję mi się usłyszeć warkot silnika. Dorwę cie! Choćbyś się ukrył pod ziemią!

Moi kochani, wiem krótki, ale ten muszę skończyć tu, żeby kolejny rozwinął nowe wątki.😈😈 Mam nadzieję, że to zrozumienie i życzę miłego czytanka.😘😘 Pozdrawiam Lolka77😜😍

Przez BÓL do MIŁOŚCIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz