5. Życie za życie

7.8K 433 147
                                    

LUSY 

Wchodzimy do podziemi kolejny raz i kiedy chce wejść z Clary, to ona mnie zatrzymuje i prosi bym poczekała. Jestem nieco zdezorientowana, ale ufam Clary i czekam przed drzwiami. Czuję niepokój, który przeradza się w złość dlatego wychodzę na zewnątrz odetchnąć świeżym powietrzem. Spoglądam na polanę i widzę Lucasa błąkającego się między grupami, które trenują.

Nagle słychać wycie, które od razu stawia włosy na baczność. Lucas zmienia się w lwa i biegnie w las, a zanim kilka innych strażników. Ja też nie mam zamiaru siedzieć bezczynnie. Zmieniam się i biegnę zaraz za Alfą, który dosłownie przed chwilą wybiegł jak strzała. Wszyscy biegną w kierunku skąd było słychać wycie. To nie był jeden z naszych, to musiał być ten obcy. Dobiegamy do celu i jedyne co widzę, to tyłki innych. Przepycham się i kiedy widzę co jest granę, to stoję jak osłupiała. Lew chroni szarą kulkę przed Borysem, który krąży w okół ofiary. 

Podchodzę bliżej szarej kulki i kiedy wyłania się pysk, a następnie oczy, które tak dobrze znam, to po prostu mnie cofa. 

- To niemożliwe. - szepczę.

W TYM SAMYM CZASIE

CLARY

Wchodzę ponownie do paszczy lwa i gdy widzę jego uśmiechniętą gębę, to mam ochotę mu przywalić. Szczerzy się jakby właśnie wygrał los na loterii, ale prawda jest taka, że jest w dupie i tylko ja mu mogę pomóc. 

- Na twoim miejscu bym się tak nie cieszyła. - mówię siadając na przeciw niego.

- Ale dlaczego? - odpowiada pytaniem na pytanie.

- Przejdźmy do rzeczy. Jaką masz dla mnie propozycje? - chce to szybko załatwić i wrócić na górę. Mój syn mnie potrzebuje.

- Nie do odrzucenia. - odpowiada.

- To znaczy? - dopytuję.

- Cóż, jakby ci to powiedzieć byś zrozumiała za pierwszym razem. - on uważa, że jestem tępa czy co?

- Mów, nie mam czasu dla ciebie. Mój syn mnie potrzebuje, bo jakaś szuja nie chce powiedzieć, gdzie jest Larissa? - patrzę na niego znacząco.

- Przecież powiedziałem, że tam gdzie jej matka. - przewraca oczami.

- Taka odpowiedzieć mnie nie zadowala. - patrzę na niego z mordem w oczach.

- No cóż, to już nie mój problem. - uśmiecha się szyderczo, czego szczerze i bez wątpliwości nienawidzę. 

- Ale zaraz będzie, bo mnie wpieniasz!- warczę. - Mów czego chcesz i wychodzę. - mam dość jego gęby. Wyrządził nam tyle krzywd, że naprawdę nie uśmiecha mi się go oglądać.

- Dobra spokojnie. - porusza kajdanami w geście poddania.

- Nadal czekam. - patrzę znacząco na niego.

- Sprowadzę Larissę, alee.. - urywa.

- Ale?

- Ale Lusy pójdzie ze mną. - słowa brzęczą mi w głowie jak wielki dzwon.

- Że co?! - pytam krztusząc się własną śliną. - Ty sobie jaja robisz? - pytam zszokowana czego on chce.

- Ja nie żartuję Clary. - mówi grobowym tonem, co znaczy że on faktycznie nie żartuje.

- Ty chyba nadal nie rozumiesz. Zabiłeś jej siostrę z którą miała silniejszą więź niż z kimkolwiek. Ona cie prędzej zabije, niż z tobą pójdzie dobrowolnie. - on jest niepoważny. Lusy jest zagubiona i nie co robić, ale na pewno nigdy się nie zgodzi.

- Dlatego tą propozycje składam tobie. Oddam ci Larisse, bo wiem, że jako matka cierpisz okropnie z powodu synalka i chcesz by nie umarł z tęsknoty. - przecież mu zaraz przywalę w tę mordę.

- Dlaczego Lusy? Nie wierzę, że nagle się zakochałeś. - nie oddam siostry, która jest i tak już na krawędzi.

- Ja nie mam uczuć i nigdy ich nie miałem, ale moje wpojenie było wieczne i też chce żyć. - a to ciekawe.

- Czyli bez niej zdechniesz? - pytam dla jasności.

- Pozwól, że nie odpowiem na to pytanie. - spogląda na mnie z pogardą. Serio? On czuje się ode mnie lepszy?

- Jesteś śmieszny i niepoważny. Lusy jest ostatnią osobą, która zgodzi się na takie coś. - znam ją i wiem jak bardzo przeżyła śmierć Lily.

- Dlatego twoja w tym głowa by to załatwić. Złożyłem swoją propozycje. Ja mam czas, ale za to twój syn nie bardzo. - chyba czegoś nie rozumiem.

- Słucham? - znowu jakieś jego gierki.

- Umrze z tęsknoty prędzej niż myślisz. - odpowiada, a mnie cofa.

- Nie zmuszę jej. To do niej należy decyzja. - mówię patrząc mu w oczy.

- Poświęcisz własne dziecko? - wkracza na niebezpieczny teren.

- Nie jestem taka jak ty. Oddam swoje życie za niego, ale też nie zmuszę Lusy do czegoś wbrew jej. - odpowiadam wstając z zamiarem wyjścia i zakończenia tej rozmowy.

- Nadal jesteś słaba. - słyszę za sobą, kiedy otwieram drzwi.

- To, że mam uczucia nie czyni mnie słabej. To ty upadniesz i już nie wstaniesz. - mówię i wychodzę na zewnątrz. 

LUSY

To niewiarygodne. Właśnie patrzę na Larisse, która jest wilkiem! Wilkiem! Ja mam chyba zwidy, ale gdy Lucas ociera pyskiem o jej szyję to wiem, że to się dzieje naprawdę. Po minach wszystkich wiem, że nie tylko ja nie wiem co tu się właśnie odjebało, bo patrzymy na teoretycznie zmarłą Larisse, która jest teraz wilkiem, a z tego co pamiętam ona była wampirem.

- Okej, co tu jest grane? - wychodzi Alfa.

- Tato? - odwraca się Lucas.

- Tak? - Alfa patrzy na syna.

- Wezwij mamę. - no właśnie mamę. Clary to się dopiero zdziwi.

Moi kochani mam nadzieje, że dziś będzie wszystko ok i rozdział bez jakichkolwiek problemów pokaże.😉 Mam też nadzieję, że choć troszkę zaskoczyłam.😈😈 Larissa powróciła, jednak Giovannio o tym nie wie.😂 Miłego czytanka i pozdrawiam Lolka77.😘😘

Przez BÓL do MIŁOŚCIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz