LUSY
Clary męczyła się pół dnia by uspokoić Larisse, jednak jej panikę dopiero okiełznał Lucas. Wszyscy mieli niezły ubaw, kiedy Alfa próbowała wszystkich sztuczek na szarej wilczycy. Ja miałam już dość na początku, kiedy Clary turlała się po ziemi. Na ten moment Larissa została w drugiej formie, a Lucas siedzi przy niej i ją pilnuje.
Wieczorem leżąc w swoim łóżku mam dziwne przeczucie, że to dopiero początek przygód w roli głównej z księciem debilem. Najchętniej to bym chciała go nigdy nie spotkać, ale ja zawsze mam pod górkę, więc już teraz psychicznie się na to przygotowuję. Kiedy patrzę w okno i widzę księżyc, który niedługo będzie wchodził w pełnie, to wiem że mam przesrane. Będę chciała walczyć i się pieprzyć, a w obecnej sytuacji jest to trochę skomplikowane.
Nagle czuję jak coś mnie wzywa, jakby wołało o pomoc, a potem te iskry przechodzące po ciele. Co tu się odpierdala?! Wstaję z łóżka i już po chwili tego żałuję, bo nawoływanie nasila się, a moje ciało drży. Moje ręce to galaretka, zresztą jak nogi. Dopiero gdy widzę jego obraz w głowie, to wiem co się dzieje.
Zabiję tego kretyna jak słowo daję!
Jeśli myśli, że wpłynie na mnie w ten sposób to grubo się myli. Wychodzę w samej bieliźnie z pokoju. Kieruję się prosto do lochu, gdzie siedzi ta perfidna gnida. Borys widząc moją zdeterminowaną minę nawet nie pyta o nic, kiedy mijam go w holu. Mam w tym momencie gdzieś zakazy Clary. On nie będzie mną manipulował. Ja nie będę jego marionetką.
Schodzę w dół schodami i wręcz wyważam drzwi, a zszokowany Ivan nawet się rusza na milimetr. Staję na przeciw uśmiechniętego z lekko przekrzywioną głową potwora, który w tym momencie mierzy mnie wzrokiem od dołu do góry, a kiedy jego wzrok spotyka się z moim, to wiem, że jest zadowolony z sytuacji w której właśnie się znaleźliśmy.
- Oczy mam właśnie tutaj. - gestykuluję, kiedy kończy ocenianie mojego ciała.
- Widzę. - jego głos przeszywa moje ciało jak strzała.
- Jeśli myślisz, że te tanie sztuczki coś ci pomogą, to się grubo mylisz. - wypinam pierś i próbuję zachować zimną krew.
- Już pomogły. - odpowiada zerkając na mój dekolt.
- Jeszcze tego pożałujesz. - mówię i zatrzaskuję za sobą drzwi.
- Będziesz moja kotku! - słyszę za sobą, ale ignoruję to i wychodzę.
Clary miała rację, on mąci mi w głowie. Jest niebezpieczny pomimo, że jest uwięziony. Muszę pamiętać kim jest i zapomnieć o iskrach, które przemykają po moim ciele, gdy jest blisko.
Wracam do siebie i właśnie do mnie dociera jaki on ma cel. Chce bym o nim myślała, a właśnie to robię. Tą bitwę wygrałeś, ale wojnę wygram ja!
Rano przy śniadaniu, widzę przenikliwy wzrok Clary, wręcz wypala mi dziurę. Wszyscy są zbyt cicho, a atmosfera jest tak napięta, że można ją kroić nożem. Lucas przychodzi ostatni i siada na swoim miejscu. Jego osoba to wrak. Ma worki pod oczami, a ciało przygarbione. Nie widziałam żadnego zmiennego w takim stanie.
- Lucas, synku po śniadaniu znów spróbujemy. Nie martw się na pewno znajdziemy sposób. - pociesza go matka.
- Mamo, daj spokój. - Lucas wstaje i wychodzi, a Yuri wali pięścią w stół.
- Dosyć tego! Zabiję tą pijawkę, przynajmniej jedną będzie mniej. - wstaje, ale Clary go uspokaja.
- Usiądź. Pójdę i ostatni raz spróbuję przemówić mu do rozsądku. - mówi i dopija mleko. - Może tym razem zażyczy sobie coś innego.
- Jak już skończysz gawędzić z tą pijawką, to łaskawie zajmij się tą gromadką wampirów. - zwraca się Alfa do Clary. Widać, że oboje mają dość obecnej sytuacji.
- Yuri, do cholery daj mi czas! Dobra? - warczy i wychodzi.
Na trening idę sama, bo pomimo, że czekam na Lune już chyba z godzinę to nadal nie wróciła. Zaczynam się powoli martwić, gdy widzę że wychodzi i wcale nie wygląda na zadowoloną.
- Przyprowadzić ich! - rozkazuję i staje na schodach do domu głównego.
Igor z kilkoma innymi strażnikami przyprowadzają zakutych poddanych Giovanniego i stawiają ich przed oblicze Clary. Kilka osób wyszło i patrzą ciekawi co się znowu dzieje. Lucas wraz z Larissą, która nadal jest wilkiem też przyglądają się z boku. Yuri staje obok mnie i zakłada ręce na piersi.
- Ciekawe co znowu wymyśliła? - pyta, a ja udaję, że nie słyszę. Wole się nie wpierdzielać między nich, już Katy tego pożałowała.
- To wszyscy? - Clary pyta Igora, a on przytakuje. - Okej. Jeśli to wszyscy to proszę o uwagę! Jesteście tu z wiadomych powodów, ale w zaistniałej sytuacji musicie podjąć wybór. Albo przyjmiecie moją i Yuriego władze, albo skażecie się na los jaki toczy Giovannio. Wasz król nie zostanie uwolniony dopóki nie będziemy wiedzieć jak go osądzić. Na ten moment macie taki wybór jak powiedziałam. Nie widzę innego wyjścia. - mówi, a kilka wampirów szepcze między sobą.
- Cisza! - gromi ich Igor.
- Daj im zdecydować. - rozkazuję Clary.
- Przysięgaliśmy królowi. - odzywa się młody wampir, którego sylwetka mówi iż dawno się nie pożywiał.
- Teraz przysięgać będziecie mi. - odpowiada Clary.
- Chcesz ich przyjąć do watahy? - warczy Borys.
- Oni też mają prawo żyć! - Alfa coraz bardziej mnie zaskakuję.
- Clary, spójrz w lustro i powiedz czy osoba która zrobiła ci taką krzywdę ma prawo żyć? - Borys chyba prosi się o wpierdol bo Yuri od razu przepycha się w stronę Borysa.
- Dziękuje, że mi o tym przypomniałeś co mam na twarzy. - syczy Clary.
- Król powinien zabrać samice i dokonać obrzęd. - odzywa się znów ten sam wampir, to chudy blondyn patrzący z nadzieją w stronę Clary.
- Jaki obrzęd? - pytam ciekawa.
- Jesteś jego samicą, musi dokonać obrzęd inaczej wpadnie w szał. - że co kurwa?
Moi kochani zaraz dodam kolejny rozdział więc dziś będą dwa.😉😉 Pozdrawiam Lolka77.😘😘
CZYTASZ
Przez BÓL do MIŁOŚCI
VampireLUSY Myślałam, że umarłam w dniu w którym straciłam siostrę, ale tak naprawdę mój świat skończył się w dniu gdy spojrzałam w jego czerwone oczy. Jak mam żyć dalej? Jak wybaczyć coś czego się nie da? I jak zabić kogoś, kogo rzucił ci los u stóp? I ty...