26. Łamiesz zasady

6K 370 98
                                    

LUSY 

Zmniejsza dystans między nami do minimum. Czuję go każdą komórką ciała, a to wcale mi nie pomaga. Nie umiem mu odpowiedzieć i taka jest prawda, ale nie mogę mu tego powiedzieć, bo wtedy złamie mnie i to będzie koniec. 

- Bo ja też mogę umrzeć! - krzyczę, mając nadzieję, że nie wyczuję kłamstwa.

- Ile razy mam ci powtarzać, że nie umiesz kłamać? Kiedy się nauczysz, że nie możesz nic przede mną ukryć? - no tak więź zobowiązuje.

- Nie jestem twoją marionetką. - odpycham go, a kiedy moje dłonie dotykają jego klatki piersiowej, to jakby strzelił mnie piorun. 

Jego oczy od razu rozbłysły rubinowym kolorem. Pełnia za kilka godzin! Patrzę na swoje dłonie i wiem, że jeśli teraz nie wyjdę, to może stać się coś, czego będę żałować. 

- Lepiej już pójdę. - mówię i ruszam w stronę drzwi.

- Gdybyś czegoś potrzebowała, to Fabio jest do twojej dyspozycji. - słyszę za sobą. 

- A ty? - czasem powinnam ugryźć się w język.

- Będę trzymał dystans jak się umawialiśmy. - odpowiada takim tonem jakby się żegnał.

- Taa fajnie. - i znowu wszystko w moich rękach.

Resztę dnia przesiedziałam na dachu, w tym samym miejscu w którym się otworzył przede mną. Cały pieprzony dzień patrzę w niebo i czekam na ten księżyc. To jest nie fer! Czemu spotyka to mnie? Właśnie teraz! Najpierw więź, której wcale nie chciałam, bo dawno pogodziłam się z tym, że mój mate nie żyje lub po prostu nie znajdę go. Potem dowiaduję się, że ten idiota umrze jeśli nie sparuję się ze mną do pełni. Szlag jasny mnie trafi! Nie chce się z nim pieprzyć. Nie teraz! I to nie chodzi o to, że nie mnie pociąga czy coś, ale po prostu go nie znam i po drugie więź zostanie przypieczętowana, a to znaczy, że uwiążę się do niego na zawsze. Nie jestem gotowa na związek i małżeństwo. Kiedy widzę Rosę jak bardzo jest podporządkowana Timie, to mnie kurwica bierze. Ona nie ma słowa w tym związku, więc jak ja bym miała przekichane będąc z takim sztywniakiem. Pewnie zaczął by mnie uczyć manier i tego całego gówna. Ja się do tego nie nadaję. Jestem kobietą wolną i przede wszystkim wiem czego chcę. Chociaż teraz to nie bardzo wiem czego chcę. Na pewno wiem, że on nie może umrzeć, ale też nie chce żeby umarł, tylko dlatego, że wampiry inaczej przechodzą więź.

- Kurwa! Dlaczego, to mnie musi spotykać? - to jakaś paranoja.

GIOVANNIO

Sytuacja wymyka się spod kontroli. Myślałem, że mam więcej czasu, że uda mi się ją przekonać. Wszystko zaczęło się sypać. Mój plan rozsypał się jak domek z kart, a na dodatek wizyta Clary i prośba Larissy, to już szczyt wszystkiego.

Sądziłem, że będzie miała żal, a ona jest szczęśliwa, bo jak to ujęła ,,mogę jeść wszystko,,. Nie jest prawdziwym wampirem i odkąd pamiętam stroniła od krwi. Piła ją tylko po to by żyć. Poprosiła mnie o zgodę mimo, że ją zabiłem i nie jest wampirem, to przyszła i poprosiła ojca o zgodę tak jak tradycja nakazuję. Trzeba mieć zgodę najstarszego. 

Za tydzień ceremonia, a mnie nie będzie. Moja córka wychodzi za mąż, a ja już dawno będę pod ziemią. Zresztą, może to dobrze. Nie zniosę widoku Clary. Nie potrafię jej wybaczyć. Moja nienawiść rośnie za każdym razem kiedy ją widzę. Lusy pomogła by mi uspokoić moją duszę, ale jest już za późno.

Nie zmuszę Lusy do sparowania. Nawet tego nie chce. Nie potrafię tak. Gdybyśmy poznali się zanim poznałem Clary, to nasze życie wyglądało by inaczej. Byłaby księżniczką. Rzuciłbym jej świat u stóp. Jednak przeszłości nie zmienię i skoro nie Clary, to ja odejdę. Mam dość! Odkąd ojciec nie żyję, to ból jest silniejszy, a natura przemawia przeze mnie coraz częściej i nie potrafię sobie z tym poradzić.

Ostatnie chwilę na tym świecie spędzam z kieliszkiem szkarłatnej krwi i widokiem zachodzącego słońca.

LUSY

Myślałam, że będę znosić to lepiej. Skóra pali, jakby natura wzywała coraz głośniej.

Kiedy słońce chyli się ku zachodowi, to wzywam Fabia.

- Fabio! - krzyczę, bo czuję, że tracę kontrolę. - Fabio! Do cholery!

Po chwili drzwi otwierają się i widzę w nich przerażonego Fabia.

- Pani, co się dzieje?! - podchodzi, ale ja zaczynam warczeć.

- Nie podchodź! - ostrzegam, a on staje bez ruchu. - Przynieś złote łańcuchy, inaczej sobie nie poradzę.

- Słucham? - pyta patrząc na mnie jak na wariatkę.

- Przynieś! Już! - warczę.

Widzę jak słońce znika za horyzontem, a potem czuję obezwładniający ból. Kły wysuwają i krzyczę wijąc się po podłodze. Nigdy pełnia nie była dla mnie bolesna. Zawsze czułam pożądanie, ale nie ból.

Fabio wpada ze sznurem do pokoju. Kpi sobie?! To ma mnie powstrzymać!?

- Jaja sobie robisz?! Przynieś złote łańcuchy! - warczę, a on wybiega i po chwili wraca trzymając ciężkie złote łańcuchy. Nawet nie pytam dla kogo były przeznaczone, bo dobrze wiem dla kogo. - Owiń mi ręce z tyłu i uwiąż do czegoś! - warczę, a Fabio niepewnie zbliża się do mnie. - Szybciej!

Fabio używając szybkiego poruszania owija mi ręce i mocuje do łóżka. Nie jestem pewna czy łóżko wytrzyma, ale palący ból od złota pomaga mi odzyskać kontrolę. 

- Ale śmierdzi. - odzywa się Fabio czując swąd palonej skóry.

- Wynoś się! - warczę, bo znów czuję jak natura mnie wzywa.

Zaczynam szarpać łańcuchy i początkowo trzymają mnie w ryzach, ale w końcu puszczają, a ja rzucam się do drzwi. Mam jeden cel! 

Nie panuję już nad sobą, ani nad swoimi instynktami. W korytarzu zaciągam się i po chwili już wiem, gdzie mam iść. Natura przejęła nade mną kontrolę.

Nie czuję nic oprócz jego obezwładniającego zapachu. Wiem, że jest w gabinecie i właśnie tam idę. 

Przed drzwiami jeszcze raz wdycham jego zapach. Skóra aż pali. Moje ciało wie, że tam jest i nic mnie nie powstrzyma.

Kopniakiem wyważam drzwi i namierzam cel, który siedzi odwrócony do mnie tyłem na fotelu.

- Łamiesz zasady. - słyszę jego głos i wiem już, że przepadłam. 

- Mam to w dupie! - warczę, a Giovannio odwraca się i patrzy na mnie rubinowym wzrokiem. 

Nie tylko ja tu odczuwam pełnie. Jego kły lśnią równie mocno co rubinowe oczy. Patrzymy na siebie i nie mija sekunda jak oboje rzucamy się na siebie.

Walczę z nim gryząc go gdzie popadnie, a on tylko przypiera mnie do ściany.

- I co teraz? - pyta patrząc na moją odsłoniętą szyję.

Moi kochani mam nadzieję, że mnie nie zabijecie za ten moment w którym skończyłam, ale naprawdę tu musiałam, bo w następnym Giovannio odkryję prawdę o sobie i będzie wiele emocji.😈😈 Miłego czytanka i pozdrawiam Lolka77😘😘

Przez BÓL do MIŁOŚCIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz