Reynolds'povNie spodziewałem się po tej dziewczynie, aż takiej determinacji. Być może wydawało jej się, że zrobi na mnie to jakiekolwiek wrażenie. Niestety nie.
-Teraz przynajmniej wiem na kogo mam uważać. - powiedziała niejaka Carter.
-To świetnie. Teraz przynajmniej będę miał cię z głowy. - powiedziałem z premedytacją.
-Możesz być pewien, że ja też. - odeszła na szczęście zostawiając mnie z butelką alkoholu.
Impreza jak zwykle zaczynała się dopiero rozkręcać.Oprócz durnych gier i zabaw np.w butelkę przelizałem się z jakąś laską,która najwyraźniej miała ochotę na więcej, ale niestety ja nie. Później, żeby się całkiem wyczilować zapaliłem klasycznie jointa.
Wszystko jakby miało zupełnie inny wymiar, nie do końca wiedziałem co się dzieje, ale w tamtym momencie czułem się szczęśliwy.
**
-Reynolds!-poczułem jak ktoś wali mnie po twarzy. Otworzyłem oczy i okazało się,że to mój głupi kumpel. Byłem wykończony,a na domiar złego Froy czegoś znowu ode mnie chciał. Zrobiłem to co zawsze, czyli odwróciłem się na drugą stronę mojego łóżka.Po chwili zaczęła lecieć z naszych głośników(na które wydałem mnóstwo kasy, za sprawą zajebistego brzmienia)zła muzyka, to za mało powiedziane. Oczywiście ustawiona na maksa. Poduszka przyłożona do ucha, nie dajcie się zwieść,nie pomaga.
Niechętnie wstałem i spojrzałem na niego, oczekując jakiegoś racjonalnego wyjaśnienia.
-Po chuja mnie obudziłeś?
-Zbieraj się. Mamy zajęcia i trzeba jeszcze pojechać po twój samochód.-powiedział nakładając t-shirt, zupełnie zlewając fakt,że chciałem go w tamtym momencie zabić.
-Co się wczoraj działo?-postanowiłem jednak się ogarnąć. Jeżeli chodzi o mój samochód, dwa razy nie trzeba powtarzać, a przez tych durniów, którzy zostali na imprezie nic nie wiadomo.
-Nie pamiętam.-uśmiechnąłem się na jego wyznanie. Jeżeli obaj tak mówiliśmy to znaczy,że impreza była udana.
***
Pojechaliśmy po mój samochód z którym na szczęście było wszystko w porządku. Wróciliśmy od razu na kampus. Froy poszedł na zajęcia, chyba jako jedyny, ja wybrałem siłownię i wolne popołudnie. Co do wykładów, to rzadko na nie chodziłem. Wyjątkiem były ćwiczenia, które były obowiązkowe, a po za tym dużo ciekawsze.
Przez chwile czekałem na Jack'a przed uczelnią, postanowiłem zapalić. Oczywiście jak na zawołanie pojawił się jakiś wykładowca, informujący mnie o zakazie palenia na terenie budynku, co było dla mnie niezrozumiałe zważywszy,że czekałem na dworze.
Sam nie wiem czemu wszedłem do środka. Jack zajęcia kończył za 10 minut, więc mogłem jeszcze gdzieś iść, a zamiast tego, czekałem na niego na pustym korytarzu w ciszy, którą po chwili przerwała dziewczyna.
Przykuła moje zainteresowanie, kiedy rzuciła wściekle torbą,albo już wtedy kiedy zobaczyłem,że jest nowa. Miała nietypowy kolor włosów. Nie znam się na kolorach, ale jeżeli coś takiego można uzyskać za pomocą farby... Brązowy odcień nagle wpadający w złoty?
Oprócz tego miała delikatne rysy twarzy,wąskie usta, mały nos i oczy, nie miałem pojęcia jakiego koloru. Stałem za daleko. Rzuciłem na wstępie tekst w stylu ,,gorszy dzień?" domyślając się,że ,,nowa" ma na pewno z czymś problem. To się często działo, kiedy ktoś był tu nowy.
Odpowiedziała zwięźle, po czym wzięła swoją torbę z czego wywnioskowałem,że nie ma zamiaru dłużej tu przebywać. Nie mam pojęcia czemu dziwnie się pospieszyłem i zadałem pytanie o treści tego, czy jest na pierwszym roku, chociaż doskonale to wiedziałem.
CZYTASZ
Reynolds
Teen FictionCollege w University of Denver rządzi się swoimi prawami. Dla chłopaka o imieniu Reynolds jest to bardzo proste, gdyż wykorzystuje zmyśloną historię na swój temat by siać postrach w innych. Wszystko się układa po jego myśli do czasu,gdy poznaje Ise...