Chyba oszalałam.

545 41 1
                                    

Reynolds'pov

Jestem zły na siebie za to jak to wszystko wyszło. Czuję się winny i prawda jest taka,że nie powinienem był przy wszystkich zachowywać się agresywnie. Jeżeli znowu rozniosą się plotki, coraz trudniej będzie mi ukrywać prawdę na temat tego kim jestem. Może powinienem jej jednak powiedzieć? Wybaczyła mi moje dzisiejsze zachowanie i to, że bywam porywczy i uparty. Dlaczego to wszystko ukrywam akurat przed nią? Co chce w ten sposób osiągnąć? Prawdopodobnie nic. Jeżeli sam jej powiem, będzie to na pewno lepsze rozwiązanie, aniżeli dowiedziałaby się od kogoś innego. Powiem jej.

-Muszę ci o czymś powiedzieć? - jest zajęta telefonem. Podnosi wzrok dopiero po paru sekundach.

-Okej.To coś ważnego? - nie skąd. Tylko tyle, że przez cały czas cię okłamuje na temat tego kim jestem.

-Nie wiem. - robi zdezorientowaną minę.

-Najlepiej jak od razu powiesz o co chodzi.

-To nie jest takie proste.

-Czemu?

-Bo to trudne.

-Czego dotyczy ta sprawa?

-Mnie. A raczej tego kim jestem, albo kim nie jestem.

-To znaczy? - jak z nią się ciężko rozmawia. Milczę przez chwilę, a ona zaczyna się niecierpliwić. - Cokolwiek to będzie, nie będę zła. - mówi łagodnie, a ja wzdycham.
Oj, będziesz. Na pewno.
Ciszę przerywa pukanie do drzwi. Wchodzi Jack.

-Siedzicie. - patrzy na nas. - Co ci się stało? - mówi do mnie, a ja go zbywam milczeniem.

-Wchodzisz jak do siebie. - mówię, a on siada koło Isy.

-Wszyscy już o was gadają. O tym, że mieszkacie razem, o scenie na stołówce. O wszystkim. Możliwe, że jak cię zobaczą, to będą gadać o kolejnej bójce. A właśnie z kim się biłeś?

-A przyszedłeś tu bo..?

-A, tak. Mam sprawę do ciebie.

-To mów. - patrzy na Ise i wiem, że muszę z nim iść. Wstaje i patrzę na nią w przepraszający sposób.

-Powiesz mi później jak wrócisz, to co chciałeś mi powiedzieć. - mówi, a ja kiwam głową.

Isa's pov

Kładę się spać i nie popełniam już tego samego błędu, żeby zamknąć pokój, jak idę do łazienki. Dan jak do tej pory nie wrócił, a dochodzi jedenasta wieczorem. Jutro na szczęście mam zajęcia na dziesiątą, więc wykorzystam okazję i położę się spać, żeby w końcu móc się wyspać. Cisza, spokój, ciepła kołdra w którą się wtulam. Nic, a ani nikt nie może mi przeszkodzić.
Zamknęłam oczy i momentalnie odpłynęłam.

***

Poczułam jak ktoś dotyka mojego prawego ramienia i delikatnie nim potrząsa.

-Musisz coś zobaczyć. - otworzyłam oczy, a przede mną stał Dan. Zlustrowałam go wzrokiem, zastanawiając się, czy w ogóle położył się spać. Patrząc po jego dziennym stroju i ekscytacji na twarzy, odpowiedź była jasna. Nie zwracając uwagi na chłopaka, wzięłam telefon i spojrzałam na godzinę.

-Co masz takiego do pokazania o drugiej w nocy, co nie może zaczekać do jutra?-moje oczy usilnie chciały się zamknąć. Pragnęłam tego w tej chwili.

-Niespodzianka. - wyszczerzył zęby. Chciałam zedrzeć mu ten uśmiech moją pięścią i wkurzeniem, ale do tego trzeba by było wstać, a na to nie miałam siły.

-Nigdzie się nie wybieram. - odwróciłam się do ściany, ignorując jego osobę. Po chwili zrobiło mi się zimno, a to za sprawą tego, że zabrał mi kołdrę! - Oddawaj!

ReynoldsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz