Nie tylko w tym mam wprawę.

531 41 1
                                    


Isa's pov

Patrzę oniemiała na ilość rzeczy, które kupił mi Jack. A raczej Reynolds. Moim oczom ukazują się nowe ubrania,kosmetyki znanych marek.Nie wiem co mam powiedzieć.Słowo dziękuje to za mało.

-Nie mogę tego przyjąć.-mówię stanowczo,ale wszyscy mają to gdzieś.

-Nie zwrócimy już tego wszystkiego do sklepu.-odzywa się Jack.

-Oczywiście.Mam po prostu przyjąć górę tych rzeczy za darmo.-mówię z ironią,a Reynolds posyła mi wściekłe spojrzenie.

-Możecie nas zostawić samych?-Carter i Jack nie komentują dziwnego polecenia Allena, tylko wychodzą, mówiąc,że w sumie i tak mają sporo spraw na głowie.-Dobrze wiesz,że jeżeli nie przyjmiesz tego będziesz musiała zadzwonić do rodziców.

-To za dużo.Dlaczego ty masz za to płacić?

-Bo mogę.Naprawdę nie rozumiesz?Stać mnie.

-Nie chcę wykorzystywać naszej przyjaźni w ten sposób.

-Znam cię.Wiem jaka jesteś i cokolwiek teraz powiesz, nie musisz mi nic udowadniać.To nie będzie miało znaczenia.

-Okej.Przyjmę te rzeczy.Ale będę mogła ci za nie oddać.Może nie od razu,ale przynajmniej część pieniędzy.

-Isa..

-Pasuje ci?-kiwa w końcu głową.Cieszę się,że doszliśmy do jakiegoś porozumienia w tej sprawie.-Swoją drogą,nawet ci nie podziękowałam za wszystko.Dziękuje.Rzeczy są przepiękne.Jack ma gust.

-Taa. Carter mu pomagała.Tak w ogóle, dzisiaj sylwester.Masz jakieś plany?

-Jakie ja mogę mieć plany,ledwo co..wiesz po czym.-kiwa głową i przez chwilę wspólnie milczymy.

-W takim razie spędzimy go wszyscy razem.Idę do Froya. Spróbujemy coś zorganizować.-Allen wychodzi,a ja zostaję sama.Nawet nie myślałam,że to wszystko będzie tak cholernie ciężkie.Myślę, o tym,że w każdej chwili może ktoś wejść.Że znowu wszystko się powtórzy.Ciężko mi to wyrzucić z głowy.Nie wiem jak mam się pozbyć wstrętnych myśli.

***

Cały dzień mi mija na tym,że zajmuje się porządkami.Układam nowe rzeczy, przeglądam i część przymierzam.W ten sposób mniej myślę, o koszmarach, które mnie nawiedzają.Naprawdę czasami chciałabym wyłączyć mózg.

Nie wiem do tej pory,gdzie jest Reynolds,ani co zamierza.Jak na razie się jeszcze nie pojawił,a ja znowu ciągle łapię się na tym,że myślę co robi lub z kim się spotkał.

Po chwili wchodzą Sam i Carter.Cieszę się,że przyszły,ale kiedy zauważam jakieś dwie torby i wielką kosmetyczkę,zaczynam panikować.

-Pomyślałyśmy,że mogłybyśmy się wspólnie szykować.-Sam pokazuje mi kosmetyki i rzeczy,jakby chciała mnie do tego przekonać.

-Chętnie pomogę wam się szykować.-dziewczyny od razu patrzą na mnie z powątpiewaniem.Źle to zabrzmiało z mojej strony.

-Dobra,dobra.Co jest grane?-pyta Carter,a ja robię dobrą minę do złej gry.Dziewczyny to zauważają i siadają obok mnie.-Nie rozmawiałyśmy o tym co się stało.Uznałyśmy,że jeżeli będziesz chciała o tym porozmawiać, to nam kiedyś powiesz.Tak samo jest w tej chwili.Natomiast uważamy,że dobrze ci to zrobi.Będzie tylko nasza szóstka.Żadnych obcych osób.

-Gdzie zamierzamy iść?

-Jest jedno fajne miejsce zarezerwowane tylko dla nas.-uśmiecha się złowieszczo Smith.

-Poczujesz się lepiej,przestaniesz o tym myśleć.-przekonuje mnie Sam.Skąd wiedzą,że ciągle o tym myślę?Jest to aż tak widoczne?Czekają na moją decyzję,ale wyrok jest z góry przesądzony.Nie mogłabym im tego zrobić.

ReynoldsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz