Już po wszystkim.

466 48 1
                                    


Isa's pov

W końcu mogłam opuścić to miejsce.Nienawidzę szpitali.Przypominają o bólu,cierpieniu i śmierci.Tylko jak zobaczyłam w końcu moich przyjaciół poczułam się bezpiecznie.Wiem,że to co się zdarzyło będzie nawiedzać mnie w snach,a koszmary nie przestaną mnie dręczyć przez pewien czas,ale z nimi sobie poradzę.

-Jak dobrze cię widzieć.-przytulam się ze wszystkimi po kolei.-Na pewno już mogą cię wypisać?-martwi się Sam.

-Tak,zresztą nie wytrzymałabym dłużej na tym szpitalnym łóżku.A gdzie Reynolds?-piątka osób patrzy na mnie jakby dopiero co zobaczyli jakiegoś upiora.

-Wiesz..-zaczyna się jąkać Carter.

-Tak.Brandon mi powiedział.Właściwie dlatego mnie porwał.

-Boże.Musisz być na nas zła i..-zaczyna Froy.

-Nie.Gdyby nie wy,już dawno byłoby po mnie,a to,że mnie oszukaliście...-myślę przez chwilę.-Coś wymyślę i jakoś to odpokutujecie.-widzę,że momentalnie czują ulgę, na myśl,że nie jestem zła.W normalnej sytuacji byłabym wściekła,ale,że taka nie jest,cieszę się,że ich mam.Mam nadzieję,że tego więcej nie zrobią.

-Pewnie chcesz zobaczyć się już z Reynoldsem?-pyta Smith,a ja kiwam głową.-Musiał pojechać złożyć zeznania,dlatego nie mógł zostać.-wyprzedza moją kolejną myśl,ale mógł tu być po złożeniu zeznań.-myślę.

Wracamy samochodem Martineza.Jack prowadzi,a z przodu siedzi Froy. My wszystkie z tyłu,a Alex stwierdził,że pojedzie autobusem, bo i tak musi jeszcze coś załatwić.Nikt się nie odzywa,co jest dziwne,bo zawsze faceci się wygłupiali,a dziewczyny to komentowały i omawiały tysiąc różnych spraw między sobą.Dlaczego więc, jest teraz inaczej?

Dojeżdżamy na miejsce.Dostaję mnóstwo propozycji od nich,że mi pomogą.Odmawiam, chcąc ja najszybciej znaleźć się w swoim pokoju.Przypominam sobie,że nie mam przecież klucza.Chcę zadzwonić do Reynolds'a,ale telefonu też nie mam.Właściwie to wszystkie moje rzeczy zniknęły.To nie jest jeszcze najgorsze.Świadomość,że wrócę do mojego pokoju,w którym to wszystko się zaczęło jest przytłaczająca.

Oddalam się a raczej uciekam od przyjaciół. Nie chcę żeby widzieli mnie w takim stanie. Mimo, że czuję się już lepiej, to strach pozostał. Czuję przypływ paniki. Co ja mam robić?
Ledwo co mogę złapać oddech. Jestem bezsilna i mam wrażenie, że sobie z tym nie poradzę. Jest za późno, a ja zostałam sama. Może nie całkiem, ale do głowy przychodzi mi osoba, która tam ze mną była.

Reynolds'pov

Leżę i zastanawiam się co dalej. Kiedy wrócą, czy powinienem się przy nich od razu pojawić?Zamiast tego wolę wpatrywać się w sufit i wyobrażać sobie, że to się nigdy nie zdarzyło.
Moje myśli przerywa pukanie do drzwi. Wstaje gwałtownie i czuję skok adrenaliny, za sprawą tego, że być może pojawi się Jack, który powie, że Isa jest już u siebie i mogę się z nią zobaczyć.Ja natomiast powiem, że to bezsensu, bo kompletnie nie mam jej nic do powiedzenia, a właściwie to boję się cokolwiek mówić i o tym rozmawiać. Otwieram drzwi i już chce powiedzieć Martinezowi, żeby się odczepił, bo zmieniłem zdanie.
W drzwiach stoi Isa i jestem kompletnie zaskoczony. Nie spodziewałem się że kiedykolwiek ją ujrzę. No może bardziej od tamtej nocy, ale bałem się. Cholernie się bałem. A teraz stoi przy mnie, a pojedyncza łza spływa po jej prawym policzku. Ma zadrapania i rany na twarzy, czuję przypływ złości, bo przypominają mi o tym, przez co musiała przejść. Oboje stoimy. Wycieram kciukiem jej łzę, ledwo co muskając jej delikatną skórę. Ganie się za to, bo nie powinienem jej teraz dotykać. Nie ja. I nie po tym wszystkim. Nie mogłem się powstrzymać. Dureń ze mnie.
Zamiast tego Isa nagle niespodziewanie mnie przytula. Dopiero po dłuższej chwili ją obejmuje, zastanawiając się jak jej pomóc. Jest krucha i delikatna. Mam wrażenie, że prawie zniknęła, kiedy wtuliła się we mnie.
Odrywamy się od siebie i nie muszę nic mówić. Oboje wchodzimy do mojego pokoju i kładziemy się na łóżku.Ona na jednym, ja na drugim. Oddaje jej kołdrę i pozwalam, żeby mogła zasnąć. Bo właśnie tego teraz potrzebuje. Sam przyglądam się z mojego łóżka i jestem niesamowicie wdzięczny losowi jak się to wszystko potoczyło. Czy powinienem to docenić? I coś w tym kierunku zrobić? Jest dla mnie ważna, a ja nie chcę jej stracić.

ReynoldsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz