Ale jestem napierdolona...

621 40 0
                                    

Isa's pov

Czy właściwe jest określenie,że nasza relacja, ta między mną a Dane'm, o ile relacja to dobre słowo zaczyna być dla mnie z lekka uciążliwa. To wszystko jest dla mnie po prostu dziwne. Do tej pory myślałam,że nasza ,,przyjaźń", to coś na zasadzie transakcji. Nie sądziłam,że dojdzie do tego,że będę musiała z nim spędzać czas. Najgorsze jest to,że wszystkie dziewczyny mi tego zazdroszczą. Jedne albo się dopytują, jak to jest siedzieć obok niego(normalnie)co robimy, o czym rozmawiamy, na co odpowiadam wzruszeniem ramion.Inne po prostu patrzą na mnie nieprzychylnym okiem, do czego zdążyłam się przyzwyczaić,ale jeżeli nagle dziwnym trafem niektóre rzeczy dzieją się bez wyraźnej przyczyny, zaczynasz się zastanawiać i analizować. Co zrobiłaś nie tak. Teraz już wiem,że chodzi o Allena, ale zajęło mi to sporo czasu.

Często moja szafka została bezczelnie przeszukiwana. Któregoś razu zastałam ją otwartą,a wszystkie moje rzeczy zostały przekopane, jakby było coś tam szalenie cennego. Nigdy nie zostawiałam tam nic prócz książek,a teraz mogę śmiało stwierdzić,że już nawet tego nie robię. Carter się śmieję,że muszę to dźwigać, ale dla mnie literatura jest ważna. Nie chcę mi się wspominać o windzie, właśnie wtedy obleganej przez grono dziewczyn, która zamyka się w ostatnim momencie, kiedy próbuje do niej wejść. Uznaję,że nie słyszały moich krzyków,ale co tam. Mogę poczekać na następną. To samo dzieje się z wolnym miejscem, kiedy próbuje usiąść i kolejkami,a raczej wpychaniem się przede mnie. Tak więc, moje życie stało się teraz niebotycznie trudne, a to za sprawą Allena. Nie potrzebuje jego przysiadania się na stołówce i wścibskich oczu. Chociaż mam wrażenie,że tylko kiedy jestem z nim, nic mi nie grozi.

-Dzisiaj jest impreza.-oznajmia, któregoś razu Allen, patrząc na mnie i czekając na moją reakcję. Aktualnie siedzimy na stołówce, nasz stolik jest oblegany przez Crater i Froy'a, którzy się migdalą, nawet nie mam pojęcia, kiedy się pogodzili, Jack'a, Alex'a, Sam i Zane'a. Zauważyłam,że Brandon zrezygnował z posiłków na stołówce, albo po prostu robi to w innym czasie. Możliwe,że też nie chciałabym jeść obok gościa, który mnie nie lubi.(Mam na myśli Allena)

-No i?-grzebię widelcem w sałatce, nie obdarowując Allena spojrzeniem.

-Czyli wybierasz się na nią, tak?

-Nie.

-Dlaczego?-nie mam pojęcia. Chcę świętego spokoju. To nie tak,że jestem z tych co nie lubią na nie chodzić. Po prostu mam ochotę wskoczyć pod koc, z górą słodyczy i oglądać seriale na Netflix.

-Nie mam ochoty.

-Carter.-mówi Allen, na co dziewczyna zwraca na niego uwagę.-Przetłumacz swojej przyjaciółce,że ma iść na imprezę.

-Przecież i tak wiemy,że pójdzie. Nie muszę jej nawet przekonywać.-marszczę brwi i patrzę na uśmiechającego się bezczelnie dupka obok mnie.

-Czyżby?-mówię zainteresowana, którego argumentu zamierza użyć moja przyjaciółka.

-Bo jeśli nie,to powiem jak wołali na ciebie w liceum.- jej uśmiech suki, powoduje u mnie przypływ złości.

-Nie zrobisz tego..

-Nie, jak pójdziesz.

-Miałaś przezwisko w liceum?-pyta zainteresowany Allen.

-Nie.-kłamię.

-I tak się dowiem, nie martw się.-wstaje od stolika i szykuję się do opuszczenia tego głośnego jakże miejsca.

-Nie obrażaj się Long.-krzyczy do mnie Allen,po czym dodaje.-Widzimy się na imprezie.

Reynold's pov

-Co ją znowu ugryzło?-pyta Froy,a ja wzruszam ramionami. Zauważyłem,że Long ciągle jest skrzywiona,ale ostatnio wyostrzyły się jej te humorki.

ReynoldsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz