Isa's pov
-Możemy porozmawiać?-po prostu stał w moim pokoju niczym się nie przejmując o czwartej nad ranem, nie zdradzając wcześniej, że siedział i prawdopodobnie patrzył jak śpię niewiadomo jak długo.
-Myślę, że już rozmawialiśmy.-usiadłam na łóżku, licząc, że może już sobie pójdzie. Tak, naprawdę chyba wziął ze mnie przykład, bo usiadł dokładnie naprzeciwko mnie.
-Przepraszam. -nie spodziewałam się od razu u niego takiej skruchy. Powiedział to pewnie i szybko. Możliwe, że chciał już mieć to z głowy. Dlaczego jeszcze tu siedzi? A moje przebaczenie, no tak.
-Okej. - tylko tyle jestem w stanie wykrztusić. Naprawdę, nie wiem co mogę jeszcze dodać.
-Okej? - powtórzył, jakby mi nie wierzył. Wzruszyłam ramionami na znak, że potwierdzam.Przez chwilę trwaliśmy w milczeniu. Robiło się coraz widniej, ale nie na tyle, że moglibyśmy spojrzeć sobie w oczy,z czego się w sumie cieszę.
-Czy coś jeszcze, bo chcę iść spać.
-Nie, to wszystko. - powiedział, jakby zrezygnowany. Cieszę się, że każdy ma to za sobą. Dzięki temu wszystko wróci do normy. Wstał i wolnym krokiem skierował się do drzwi. Po chwili wyszedł, a ze mnie zeszło całe ciśnienie. Wypuściłam powietrze, a w tym samym momencie Allen znowu wszedł mówiąc-W zasadzie to nie wszystko. - i usiadł na łóżku.
Dobrze, że nie widzi mojej miny. Pomyślałam, czekając na dalszy ciąg tego przedstawienia.-Nie byłem sobą kiedy to mówiłem. - w takim razie kim był? Teraz jest prawdziwym sobą? - Chce żebyśmy mieli dobre stosunki. - to on się nagle pojawił jak filip z konopii, nazywając mnie.. Nieważne.
-W porządku. Ja też tego chce. - czy możemy już zakończyć tę rozmowę.
-Proponuję żebyśmy...
-Naprawdę nie musisz..
-Zostali przyjaciółmi. - na początku pomyślałam, że to może żart, ale wnioskując po jego minie, śmiem twierdzić, że jednak mówi poważnie. O mamuniu. Milczałam dłuższą chwilę nie wiedząc kompletnie jak mam na to zareagować. Allen i ja przyjaciółmi? Dobre. Dzisiaj mówi o przyjaźni, a jutro o tym zapomni. Zresztą nie można od tak zacząć się kumplować.
-Skończyłaś już analizować? Nie proponuje ci związku, tylko przyjaźń.
-Nie uważasz, że to będzie trochę dziwne?
-Niby czemu?
-No nie wiem, po wczorajszym incydencie, to będzie trochę dziwne jak nagle zostaniemy dobrymi kumplami.
-Nie, nie uważam tak. Masz jakieś jeszcze wątpliwości?
Tak,mnóstwo.
-Niech będzie przyjaźń.
-To super. - wstał przygotowując się do wyjścia. - Wpadnę jutro. - puścił do mnie oko, odpowiedziałam krzywym uśmiechem. Na pewno, żartuję z tym wpadnięciem, ale cieszę się, że przynajmniej wszystko wróci do normy.
Wczoraj drama, dzisiaj niby przyjaźń. Zgodziłam się na ten układ, bo i tak wiem, że jest to tylko zażegnanie konfliktu. Jutro wszystko po prostu będzie po staremu. Nie wierzę w żadną przyjaźń, dlatego się zgodziłam. Dobrze mieć już za sobą nieporozumienia.***
Wróciłam z zajęć zmęczona, więc od razu położyłam się do łóżka. Było mi naprawdę wszystko jedno, więc kładąc się w ubraniach od razu zasnęłam. Przez moją głowę przelatywały dziwne sceny. Byłam w bibliotece, chodziłam korytarzami czegoś szukając. Wysokie z ciemnego drewna regały, na których widniały równie wyglądające okazale książki. Oprawione w różne kolory gładkiej skóry. Przesunęłam palcami po kilku sztukach, jakby upewniając się, że są prawdziwe. Nagle poczułam czyiś dotyk na moim ramieniu. Lekko skołowana nie zareagowałam na ten ruch, czekając. Po chwili usłyszałam słowo,, przyjaźń. "Mimowolnie drgnęłam uświadamiając sobie kim może być dana osoba. Odwróciłam się, żeby upewnić się, że tą osobą był Allen. Uśmiechnął się do mnie a ja spanikowana wrzasnęłam nie mam pojęcia dlaczego.
Otworzyłam oczy, zastanawiając się czy to był koszmar. Dlaczego tylko krzyczałam we śnie? Już wiem, Allen był za bardzo creepy. Uśmiechnęłam się na myśl, że w moim śnie nie jest tak przystojny jak na żywo.
CZYTASZ
Reynolds
Teen FictionCollege w University of Denver rządzi się swoimi prawami. Dla chłopaka o imieniu Reynolds jest to bardzo proste, gdyż wykorzystuje zmyśloną historię na swój temat by siać postrach w innych. Wszystko się układa po jego myśli do czasu,gdy poznaje Ise...