Isa's povdwa dni wcześniej
Dostałam s-msa z podejrzanego numeru. Wiadomość mnie paraliżuje, ale wiem, że nie mam innego wyjścia.
Jeśli chcesz wiedzieć kim jestem, idź do swojego pokoju. Teraz.
Po prostu muszę się dowiedzieć czego ten ktoś chce, abym w końcu mogła z nim to wyjaśnić. Przepraszam dziewczyny, że muszę iść, tłumacząc się, że Allen do mnie napisał. Posyłają mi wdzięczne uśmiechy, a ja macham im na pożegnanie, udając, że tak właśnie jest.
Idę do pokoju trzęsąc się, tym razem nie z zimna. Otwieram drzwi do swojego pokoju. Ostrożnie wchodzę, ale nikogo nie ma. Znowu padłam ofiarą głupiego żartu. Patrzę na telefon, ale nie widzę żadnej wiadomości. Czekam jeszcze przez chwilę, ale po chwili drzwi się otwierają i wchodzi..
Brandon.
Oddycham z ulgą i do niego podbiegam. Przytulam go bo czuję ulgę. Odwzajemnia uścisk, po czym zaczynam opowiadać mu o wszystkim. Telefonach, s-msach, napisie. Przez cały czas mnie słucha, nie odzywając się, ani nie zadawając pytań.-Szczerze to mam już dość. Chciałabym w końcu pogadać z tym psycholem, który stroi sobie żarty.
-Skąd wiesz, że przed nim nie stoisz? - pyta poważne.
-To nie pora na żarty, Brandon. Jestem kłębkiem nerwów. - podchodzi powoli do drzwi i myślę, że chce być może już sobie pójść, ale on zaczyna przekręcać kluczyk w drzwiach. Patrzę oniemiała i nie komentuje nic, bo uświadamiam sobie najgorszą prawdę jaka może być. To niemożliwe. To nie może być on.
-Powiedz, że nie..
-Przykro mi. - odpowiada i zaczyna do mnie podchodzić. - Nie planowałem tego, ale za bardzo namonciłaś mi w głowie Isa. - przybliża się do mnie, a ja zaczynam panikować. - Teraz ci powiem jak będzie, bo na pewno już myślisz o ucieczce,ale nie zrobisz tego, z kilku powodów. Pierwszy, wiem gdzie mieszkają twoi rodzice. Drugi, ja też mogę zrobić ci krzywdę, a na razie tego nie chce. Swoją drogą, to nie było takie trudne. Włamać się tu, a co dopiero do twojego telefonu. - łzy zaczynają mi niekontrolowanie lecieć.
-Dlaczego? Dlaczego mnie okłamywałeś? Po co to robisz?
-Po kolei. Wszystko wyjaśnię ci nabieżąco,ale najpierw masz to przepisać. - podaję mi kartkę, a ja zaczynam czytać.
,, Przepraszam, że nie mam tyle odwagi by móc to powiedzieć osobiście(...)"
-Co to ma być? Brzmi jak list pożegnalny. - sama odpowiadam sobie na pytanie, a on się uśmiecha w perwersyjny sposób. Daje mi drugą kartkę i długopis. - Nie przepisze tego. - Mówię dobitnie, a on wzdycha.
-Moja droga. Czy naprawdę nie rozumiesz, że teraz ja rządze?
-Dosyć tego. Zabieraj się z mojego pokoju. Teraz!
-Isa.. - mówi łagodnie, a ja pobiegam do drzwi. Zabrał kluczyk. Sukinsyn.Zaczynam walić pięściami i krzyczeć najbardziej oklepane słowo - Pomocy!
Po chwili czuję tępy ból z tyłu głowy. Osuwam się na ziemię, a wszystko spowija ciemność.Reynolds'pov
Jestem pod ich domem. Nie mam pojęcia jak mam zacząć tą rozmowę. Co prawda, Eric mnie widział, kiedy odciągnąłem go od tamtej bójki, ale może mnie nie pamiętać.
Najpewniej zamkną mi drzwi przed nosem. Isa wcale nie musiała o mnie wspominać, bo po co miałaby to robić.
Dzwonię dzwonkiem, który rozbrzmiewa trzy razy. Czekam cierpliwie, aż w końcu drzwi się otwierają. Widzę kobietę zadbaną o pogodnym uśmiechu.-Dzień dobry, ja.. - zacinam się pod wpływem jej badawczego spojrzenia. O co mam ją zapytać. Po chwili za nią pojawia się Eric, który od razu mnie poznaje.
CZYTASZ
Reynolds
Novela JuvenilCollege w University of Denver rządzi się swoimi prawami. Dla chłopaka o imieniu Reynolds jest to bardzo proste, gdyż wykorzystuje zmyśloną historię na swój temat by siać postrach w innych. Wszystko się układa po jego myśli do czasu,gdy poznaje Ise...