Chcę odpocząć od ciebie.

513 44 1
                                    


Reynolds'pov

-Reynolds-usłyszałem wołanie, więc momentalnie otworzyłem oczy, bojąc się, że Isa usłyszy moje imię. Przede mną stał Martinez.

-Czy ty musisz mnie wołać po imieniu?

-A jak mam inaczej, tym wymyślonym Dan? Co wy w ogóle razem robicie?

Isa jeszcze spała obok mnie. Musiałem przespać z nią całą noc.

-Jest chora i było jej zimno. - postanowiłem wstać, żeby sam Jack zobaczył, że było to na potrzeby Long,chociaż sam wolałbym jeszcze poleżeć.

-Ta, jasne. Nie było innego wyjścia. Już nie sprzedają leków? - uśmiecha się ironicznie.

-Czegoś tu przyszedł?-Mówię zirytowany.

-Robię imprezę.

-A to mi nowość.

-I pomyślałem, że może zaproszę Naomi.

-Yhmm. - stoję z założonymi rękami na piersiach - Po co?

-Jest w podobnym wieku, może chce się rozerwać?

-Ma chyba swoich znajomych?

-Nie no, jak chcesz. To tylko luźna propozycja. Jesteś jej bratem i pomyślałem.. Ale okej, masz może rację. No bo w sumie..

-Zapytam.

-Dzięki, stary. Przytulas? - wyciąga ręce, a ja go ignoruje.

-To ja będę ten..

-Oczywiście. - widzę jak wychodzi, a sam idę pod prysznic.

Isa's pov

Otwieram oczy i czuję ciepło. To możliwe skoro mam dwie kołdry i koce. Szukam wzrokiem Allena, ale nigdzie go nie widzę. Musiał oddać mi swoją kołdrę i pójść spać do kogoś innego. Idę pod prysznic, czuję się spocona a zarazem klejąca. Plus jest taki, że czuję się chyba lepiej. Nie mam już dreszczy i mniej boli mnie gardło.
Rozgrzewa mnie gorący prysznic, para wodna unosi się w całej łazience jakbym polewała się wrzątkiem. Może tak jest, na razie tego nie czuje.
Ubieram się tak jakbym szła na zajęcia i zbieram rzeczy, żeby się przygotować. Wchodzi Allen, ale nie zwracam na niego uwagi, ponieważ mam mało czasu.

-Co ty robisz?

-Idę na zajęcia. Widziałeś może moją torbę?

-Leży na szafce,ale..nigdzie nie idziesz.

-Czuję się lepiej.

-Przez jeden dzień nagle nie ozdrowiałaś. - irytuje się.

-Mogę decydować sama za siebie. Uwierz.

-Mówię zostań.

-Czy ty się słyszysz? - czy on zawsze musi mi rozkazywać. Najgorsze jest to, że ma rację, bo  znowu czuję się fatalnie, ale za wszelką cenę nie chce tego przyznać.

-Jakoś nie przeszkadzało ci kiedy razem spaliśmy. - przez chwilę trawie jego słowa. Jak to spaliśmy?

-Co? O czym ty mówisz?

-O tym, że było ci zimno i wpuściłaś mnie do swojego łóżka. - chce mi się płakać. Jak mogłabym być tak głupia? Czyli jestem jedną z tych dziewczyn, które pozwalają by Allen spał obok nich, zajmował się nimi, a potem odrzucał jak bezwartościowy przedmiot.
Widząc moje zdenerwowanie podchodzi do mnie, ale się cofam.

-Co ci jest?

-Nawet do mnie nie podchodź. - Mówię zdecydowanie.

-Słucham?-Teraz to on wydaje się wybity z rytmu.

ReynoldsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz