Umarli jako przyjaciele.

461 41 7
                                    

Reynolds'pov

Nie spałem całą noc. Czekałem. Na choćby jakąkolwiek informację od tego dupka.Może się pomyliłem i nie będzie próbował się ze mną skontaktować,ale nie mam innego wyjścia.Próbuje sobie poradzić z tą sytuacją,ale nie potrafię.Czuję się bezradny.

Jest w pół do czwartej. Idę pobiegać. Za oknem jest ciemno i pada śnieg.Wychodzę mam wrażenie z opuszczonego akademika.Wydaje mi się,że zostałem tu sam.Potrzebuję zimnego powietrza, które będzie chłostać moją skórę za każdym razem, gdy będę próbował walczyć z wiatrem.To jak walka ze samym sobą.

Wracam lekko spocony i trochę zmarznięty. Idę pod prysznic.Para wodna wypełnia całą łazienkę,a moja skóra robi się już czerwona od ciągłego polewania ją wrzątkiem. Przebieram się w suche rzeczy i kładę się do łóżka, mając nadzieję,że nadejdzie w końcu sen.

Isa's pov

Jest mi cholernie zimno.Jestem zostawiona sama sobie.Nie tracę nadziei,ale szansa,że ktoś mi pomoże jest znikoma.Towarzyszy mi okropna cisza i czekanie, na odgłos otwieranych drzwi.Czuję wtedy niewyobrażalny strach,że tym razem już się to zakończy.

Strach, nadzieja i czekanie.

Przypominam sobie plan Brandona,w którym oboje mamy zginąć.Co z tego będzie miał?Satysfakcję?Wraz z naszą śmiercią,nawet to się skończy.Psychicznie chory człowiek potrzebuję ratunku.Może jeżeli zdołam z nim porozmawiać, dowiem się, dlaczego tak bardzo zależy mu na tym wszystkim.Dlaczego chcę się stać mordercą?

***

-Obudź się.-mrugam powiekami i widzę Brandona, który klepie mnie po policzkach.Nie mam siły i wolałabym zasnąć,ale jego ruch staje się coraz bardziej natarczywy i mocniejszy.-Już niedługo zobaczysz się z Allenem.-macha telefonem i nie mija chwila,a przykłada urządzenie do ucha.Patrzę oniemiała,a w moich żyłach krew zaczyna coraz szybciej krążyć.Adrenalina.

-Spodziewałeś się,że do ciebie zadzwonię.

Reynold's pov

Wibracja w moim telefonie obudziła mnie natychmiast.Zerwałem się na równe nogi i odebrałem telefon. Usłyszałem jadowity głos, na który momentalnie moje całe ciało się spięło.

-Czego chcesz?-wypaliłem od razu,zanim zdąży się rozgadać i zasypywać mnie perwersyjnymi zdaniami.

-Konkretny jak zawsze.Chcesz odzyskać Long?-co innego jest przypuszczać,że jest w jego rękach,a co innego usłyszeć to i utwierdzić się w przekonaniu,że jest to prawda.-Wiem,że ty wiesz.Ty wiesz,że ja wiem, więc pora to zakończyć.Przyjedź pod wskazany adres.-na dźwięk s-msa, odrywam telefon nie kończąc połączenia i sprawdzając namiary.-Masz być sam.Żadnej policji, znajomych.Nikogo.Rozumiesz?-jestem pewny co do tego,że nie żartuję.-Widzimy się za godzinę.-rozłącza się.

Jak najszybciej ubieram się i biorę kluczyki.Czy planuję zabrać jakąś broń?Myślę o głupich filmach akcji, co wydaje mi się durne, bo mam do czynienia z psycholem.Przydałby się choćby nóż,ale nie sądzę bym był w stanie go użyć. Dylemat o treści tego, czy byłbym w stanie go zabić, przychodzi mi do głowy,ale znika szybko.Muszę wydostać Long z rąk tego psychopaty,ale jak mam to zrobić, skoro on jest o kilka kroków do przodu ode mnie.

Isa's pov

Allen tu jedzie.Ta myśl nie daje mi spokoju.Oboje czekamy,a Brandon znajduję się dokładnie w tym samym pomieszczeniu co ja. Jest chyba zestresowany, widzę to po jego ciągłym chodzeniu z jednego punktu do drugiego. A raczej od ściany do ściany.

-Co zamierzasz? - jakoś nie zapoznał mnie ze swoim planem, a skoro mam być ofiarą, wolę się raczej przygotować.

-Chcesz wiedzieć. - stwierdza i mi się przypatruję. - Sądzisz, że zdołasz go ostrzec, czy o co chodzi?

ReynoldsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz