Mam zamieszkać z Allenem, nawet jeśli to tylko tydzień.

504 42 2
                                    

Reynolds'pov

Po koncercie, który zakończył się o drugiej w nocy, miałem zamiar iść z paroma chłopakami do Chicky'chence, okolicznego baru do którego chyba wszyscy chodzą. Zauważyłem, że nasze ekipy trochę się podzieliły.
Podszedłem do Froy'a, żeby spytać czy ma ochotę iść z nami. Pożegnał się przy mnie z Carter i oznajmił jej, że musi ze mną pogadać.

-Co to było? Między tobą a Kathrina? - westchnąłem na jego słowa i przewróciłem oczami.

-Niby co?

-Zrobiłeś to specjalnie przy Isie. Brawo, jesteś idiotą.

-Nie większym niż ty. Zresztą co cię to obchodzi. Czy ja czepiam się do twojej dziewczyny?

-Dlaczego miałbyś się niby czepiać do Carter? - widzę te jego żyłkę pulsującą na szyi.

-Może dlatego, że jest wkurzająca. - nim się zdążę rozejrzeć czuje posmak krwi.
Przez chwilę orientuje się co zaszło. Patrzę na innych, rozwścieczonego Froy'a. Uśmiecham się ironicznie, po czym oddaje mu z taką samą siłą. Przez chwilę walczymy między sobą, ale moje kolejne uderzenie okazuje się wystarczająco silne, żeby powalić mojego kumpla i okładać go pięściami. Słyszę krzyki i wrzaski, a potem chyba Jack próbuje mnie odciągnąć. Zanim zdążę i jemu oddać, pojawia się policja,miejscowa, która dosyć często pojawia się na terenie kampusu. Obezwładniają mnie, a Froyowi próbują pomóc wstać. Jestem nadal wściekły. Czuję, jak gniew rozlewa się po całym moim ciele i pragnie uwolnienia. Szybko oddycham i zaciskam pięści, spoglądając na chłopaka. Widzę u innych przerażenie i niedowierzanie. Oczywiście to ja jestem winny.

Spisują od nas zeznania i oczywiście powiadomią naszych przełożonych. To oni zdecydują o naszym dalszym losie.
Rozchodzimy się każdy w swoją stronę,a Jack tylko nam się przygląda, nie mogąc zdecydować na kogo ma być bardziej wściekły.

Isa's pov

Analizuje wiadomość z zastrzeżonego numeru. Po chwili postanawiam do niego napisać.

Z kim mam do czynienia?

Odpowiedź przychodzi natychmiast. Tak jakby ktoś tylko czekał, aż do niego napisze, trzymając palce przy klawiaturze telefonu.

To nieistotne.

Próbuje znowu coś napisać. Serce wali mi jak szalone. Dlaczego ten ktoś myśli, że spędzam czas z Reynoldse'm. Przecież, nawet go nie znam. A jeżeli jakimś cudem, to czemu chce wiedzieć dlaczego.

Skąd masz mój numer? Czemu interesuje cię Reynolds?

Czekam, ale odpowiedź nie przychodzi. Wpatruje się tępo w ekran jakieś dwadzieścia minut. Potem rezygnuje i wykończona z powodu emocji zapadam w głęboki sen.

***

Budzę się wpół do ósmej. Nie mam za wiele czasu do pierwszych zajęć. Mój umysł cały czas myśli na temat tajemniczego s-msa. Dlaczego Reynolds? Czy to jakiś głupi żart? Czy naprawdę ktoś próbuje mnie przed nim ostrzec? Możliwe, że musiałam już z nim rozmawiać, ale nie wiedziałam, że to on.
Opcja druga jest taka, że myślę zbyt obsesyjnie i ktoś robi sobie żarty.

Udaje się na zajęcia i do godziny piętnastej słucham wykładów. Moje myśli wcale nie mogą się skupić na słowach wykładowcy.
Wychodzę na korytarz, gdzie słyszę jak prawie wszyscy gadają o jakiejś bójce. Nie wsłuchuje się za bardzo, ale kiedy słyszę imię Froy'a w to zamieszanego przypominam sobie o Carter. Od razu do niej dzwonię, ale nie odbiera. Postanawiam iść do jej pokoju.
Serce bije mi mocniej niż przypuszczałam. Otwieram drzwi szybciej aniżeli powinnam się zastanowić.
Na łóżku widzę zapłakaną Carter otoczoną grupką znajomych. Parę dziewczyn, których nie znam, Sam, Alex, Zane, Brandon i Jack. Wszyscy patrzą się na mnie jakby zobaczyli ducha.

ReynoldsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz