Rozdział 12

224 11 0
                                    

Oliver 

Następnego dnia przyłapałem się na tym, że obserwowałem Kate. Nie jak jakiś psychopata, po prostu kiedy miałem ją w zasięgu wzroku upewniałem się, że wszystko z nią w porządku. Nie była dla mnie nikim szczególnym, po prostu laską, która nie reagowała na mnie jak reszta panienek w szkole, ale to się w końcu zmieni. Ma też jakąś tajemnicę, tego jestem pewien, widać, że coś jest nie tak, a ja dowiem się co. 

-Halo, baza do Olivera. Na co się tak gapisz? - zapytał Mat i razem z chłopakami podążył za moim wzrokiem. 

-Na nic, tak tylko się rozglądam. - powiedziałem i odwróciłem się do nich. 

-Yhym, a to nic to ta Kate, czy jakoś tak. - zaśmiał się Dylan. - Chcesz ją zaliczyć czy co? 

-Na razie gra niedostępną, ale w końcu musi się we mnie zauroczyć jak inne. - uśmiechnąłem się pewnie. 

-W porównaniu z innymi laskami chyba nie ma czego żałować, że się tobą nie interesuje, chociaż nie wiadomo co kryje się pod tymi dużymi ubraniami. - ocenił ją wzrokiem Dylan. 

-Możemy zmienić temat? - prychnąłem i spytałem o nadchodzące rozgrywki międzyszkolne w piłkę nożną. Odetchnąłem z ulgą kiedy koledzy podłapali temat. 

-----

Kiedy lekcje się skończyły było już mało ludzi w szkole, nie każdy ma zajęcia do tej godziny. Westchnąłem i ruszyłem w stronę głównego wyjścia z budynku. 

-Poczekaj. - usłyszałem cichy głos i lekko się wzdrygnąłem. 

-Boże, słonko, chcesz żebym zszedł na zawał? - zapytałem teatralnie łapiąc się w miejscu, gdzie powinno być serce. 

-Mówiłam żebyś tak mnie nie nazywał. - cicho warknęła. 

-A ja zawsze mówiłem, że będę nazywał Cię jak tylko będę chciał. - posłałem jej uśmiech i podszedłem bliżej. - To co chciałaś, słonko? - specjalnie mocniej zaakcentowałem ostatnie słowo. 

Śmiesznie marszy nosek jak jest zirytowana. Zaśmiałem się cicho i czekałem na odpowiedź, w końcu pierwszy raz sama do mnie podeszła, ba, sama do mnie zagadała. 

-Chciałam Ci podziękować. - szepnęła patrząc na swoje buty. 

-Za co? -spytałem zdziwiony. 

-Za pomoc wczoraj, no wiesz, z tym chłopakiem. - wytłumaczyła nadal nie podnosząc wzroku. Wyciągnąłem dłoń i podniosłem powoli jej podbródek do góry, tak aby na mnie spojrzała. Niestety kiedy tylko moja ręka spotkała się z jej skórą odskoczyła jak oparzona. Obserwowałem ją uważnie. W oczach jak zwykle krył się strach, ale policzki pokryły się lekką czerwienią. 

-Nie ma sprawy, mógł uszanować twoją decyzję. - uśmiechnąłem się uroczo, dziewczyny zawsze na to leciały, ale nie ona. Jakby w ogóle nie zauważała tego wszystkiego co inne. 

-Hm, pewnie tak. Dzięki, jeszcze raz. - powiedziała i ruszyła przed siebie wymijając mnie. -Cześć. 

Patrzyłem jak powoli się oddala, ale nie w stronę któregoś z pozostałych samochodów. Szła w kierunku starego przystanku autobusowego, który stał pusty nieopodal szkoły. Wsiadłem do swojego samochodu i odpaliłem silnik. Przyciszyłem radio i uchyliłem szybę od strony pasażera. Podjechałem z uśmiechem na przystanek i spojrzałem na nią z uśmiechem. 

-Słonko, wsiadaj. Zawiozę Cię do domu. - kiwnąłem głową zachęcając ją. 

-Nie skorzystam, ale dzięki. - powiedziała cicho i odwróciła głowę. 

-No chodź, przecież tylko cię zawiozę do domu. - zapewniłem. 

-Skąd mam mieć taką pewność? - zapytała i przyglądała mi się przez chwilę. 

-Bo gdybym chciał ci coś zrobić, to zrobiłbym to kiedy odwoziłem Cię za pierwszym razem, albo wczoraj. - odparłem. - Wsiadaj, albo ja wyjdę po Ciebie. 

Widziałem jak się waha, wcale nie była przekonana co do wspólnej drogi ze mną. Chciałem ją tylko zauroczyć, wiedzieć, że działam na nią tak jak na inne, a nie zgwałcić i zabić. Pokręciłem głową z uśmiechem niedowierzania, że takie myśli mogły przelecieć przez jej głowę. Obserwowałem jak powoli podnosi plecak i otwiera drzwi zajmując miejsce obok mnie. 

-Jestem aż tak straszny? - zaśmiałem się i wjechałem z powrotem na drogę. 

-Może. - szepnęła i zapatrzyła się w okno. 

-Wybierz jakąś muzykę, coś co lubisz. - powiedziałem i wskazałem na czarne radio. 

Westchnęła i zaczęła przełączać stacje w radiu. Jest bardzo nieśmiała, mimo to nie poddam się tak łatwo. Wybrała jedną z piosenek i przymknęła oczy. W gruncie rzeczy, nie jest brzydka, tylko te ubrania są za duże i dlatego taka się wydaje. Westchnąłem cicho i po kilkunastu minutach zaparkowałem pod jej domem. 

-Słonko, czas do domu. - lekko ją szturchnąłem, a  ona odskoczyła na siedzeniu. - No chyba, że chcesz ze mną gdzieś jechać. - powiedziałem i poruszałem brwiami. 

-Jak nic nie mówisz to jeszcze ujdzie, ale jak zaczniesz mówić to już koniec. - powiedziała i wywróciła oczami. - Dziękuję. - dodała ciszej i wysiadła z auta zostawiając mnie samego. 

NietykalnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz