Rozdział 14

209 13 4
                                    

Kate

Zostawiłyśmy rzeczy w pokoju brunetki i zeszłyśmy na dół. W kuchni mama dziewczyny przygotowywała jedzenie na ognisko, a za oknem było widać już jasne płomienie i kilka osób wokoło. 

-Kto tak właściwie ma być na tym ognisku?- spojrzałam na Sam i zaczęłam kroić warzywa na sałatkę. 

-My, rodzice, Martha, wujek z ciocią i ich dzieciak i pewnie sąsiedzi. - powiedziała obojętnie i wymieszała wszystko w dużej misce. 

-Kochanie zanieś z Kate wszystko na stół na podwórku. - uśmiechnęła się do nas kobieta i wskazała na miski, talerze i sztućce. 

Wzięłyśmy wszystko i zaniosłyśmy w odpowiednie miejsce. Usiadłam na długim pniu drzewa przyciągniętym i okrytym kocem specjalnie na ognisko. Sam zajęła miejsce obok mnie, ale prawie od razu odwróciła się w stronę domu. 

-O Boże. - szepnęła i zakryła twarz rękoma. 

Podążyłam za jej wzrokiem aż w polu mojego widzenia znalazła się średniego wzrostu dziewczyna. Miała długie blond włosy, ale farbowała je bo mały odrost odznaczał się na czubku głowy. Na twarzy miała trochę więcej makijażu niż potrzeba, usta podkreśliła krwistą szminką. Cóż, Sam nie żartowała mówiąc o jej cyckach, są naprawdę duże. Założyła obcisłe ciemne spodnie, bluzkę, która odkrywała jej pępek i cienką kurtkę, mimo, że my miałyśmy na sobie dosyć ciepłe bluzy, jak na początek chłodnego wieczoru. 

-Dobra, już zrozumiałam. - szepnęłam do przyjaciółki i zaśmiałam się cicho. 

-No heej. - przywitała się podchodząc bliżej.- Jestem Martha, a ty to pewnie Kate. - powiedziała i uścisnęła mnie szybko. 

-Eee, tak to ja. - uśmiechnęłam się lekko. 

-Sam, czy mój bąbelek dzisiaj przychodzi? - spytała podekscytowana i wbiła wzrok w moją przyjaciółkę, a ja po chwili zrobiłam to samo. 

-Skąd mam wiedzieć? Przyjdzie to będzie, nie to nie. -  westchnęła i spojrzała na mnie. - Chodzi jej o Olivera, mówiłam Ci. - szepnęła w moją stronę. 

-To on tu będzie?- powiedziałam trochę za głośno. - Mogłaś mi powiedzieć, nie przyszłabym. - dodałam i rozejrzałam się. 

-Nie wiedziałam kogo zaprosili rodzice, nawet nie wiem czy ich zaprosili. Jeżeli przyjdą będziemy zachowywać się normalnie, nie jesteś tu sama. Poza tym byłaś z nim już sam na sam i nie było tragicznie. - powiedziała i objęła mnie lekko ramieniem.  
Za to ją lubiłam, była kiedy jej potrzebowałam i nie śmiała się z mojego lęku przed płcią przeciwną. Siedziałyśmy przez jakiś czas we trzy, a rozmowa nie kleiła się za bardzo. To Martha mówiła najwięcej, zwłaszcza o chłopakach i o tym, że musi siedzieć na jakimś drzewie wśród tylu owadów. Przekreciłam oczami w momencie kiedy do ogrodu weszli rodzice mojej przyjaciółki wraz z ciocią, wujkiem i ich dzieckiem. Przedstawiłam się jak wymagała tego kultura i wymieniłam kilka szybkich uścisków dłoni. Z czasem przyszli jeszcze, jak się dowiedziałam sąsiedzi z drugiej strony domu Sam i rodzice jak mniemam Olivera.
-Syn się spóźni, ale powinien przyjść. - powiedział starszy pan do właściciela domu.
-Na pewno przyjdzie.- uśmiechnęła się kuzynka Sam.
-Ta, specjalnie dla ciebie. - skomentowała dziewczyna zaczynając pięć kiełbaskę.

Atmosfera była fajna, ludzie z otoczenia państwa Bright okazali się naprawdę miłymi ludźmi. Każdy rozmawiał wesoło, Martha od czasu do czasu narzekała, ale gdy napotykała wzrok mojej przyjaciółki z grymasem przestawała mówić. Byłoby wspaniale gdyby nie śmiechy dochodzące z przodu domu.
-To pewnie chłopcy.- powiedziała mama Sam.
-Chłopcy? Kilku?- zapytała zachwycona blondynka.
-Tak, Oliver napisał smsa z prośbą, czy może przyprowadzić dwóch kolegów i jakąś koleżankę, a rodzice Sam zgodzili się. - odpowiedziała z uśmiechem rodzicielka Olivera.
Zza posiadłości wyłoniły się cztery sylwetki. Spojrzałam na nich i na Sam, która westchnęła zrezygnowana.
-Twoj bąbelek przyprowadził Emily, nie masz szans.- powiedziała cicho, przesłodzonym głosem do kuzynki.
-Kto to ta Emily?- spytałam cicho.
-To w sumie laska od potrzeb Olivera. Czasami się spotykają, zazwyczaj to ona kręci się koło niego w szkole. Przez jakiś czas była na wymianie, później była chora, dlatego nigdy jej nie widziałaś. Wredna suka jeżeli kogoś nie polubi, typowa zdzira. Po co ją tu zabrał? - westchnęła i skończyła jeść swoją porcję.
-Dobry wieczór.- powiedzieli i usiedli na drzewie po przeciwnej stronie.
Przyjrzałam się im przez chwilę. Wiedziałam już, że dziewczyną jest Emily, dalej był Oliver, Matt i chłopak, którego imienia nie znałam, ale widywałam go w grupce chłopaków na korytarzu.

Nie zwracałam na nich szczególnej uwagi, do momentu kiedy dziewczyna, nie zaczęła się lizać z Oliverem. Było mi torche niedobrze widząc jej zachłanne ruchy, ale Sam miała ubaw patrząc na minę swojej kuzynki. Martha co jakiś czas zagadywała do chłopaka, jednak zazwyczaj napotykała zły wzrok rudowłosej.
-Muszę siku. - szepnęłam przyjaciółce i wstałam kierując się do domu.
Zapaliłam światło i znalazłam łazienkę, w której załatwiłam swoje potrzeby. Otwarłam drzwi i podskoczyłam przerażona widząc postać opierającą się o ścianę obok.
- Spokojnie słoneczko, to tylko ja. - usłyszałam po chwili.
- Musisz mnie ciągle prześladować? Daj spokój i nie chodź za mną. - powiedziałam zirytowana.
- Chciałem tylko do łazienki.- zaśmiał się, a ja poczułam ciepło wpływające na moje policzki.
- Ah, no tak. Przepraszam. - powiedziałam cicho i wyszłam szybko z domu.

***
Miłego czytania 😊

NietykalnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz