Oliver
Powrót do domu zbliża się wielkimi krokami, zostały mi tylko trzy tygodnie w tym wspaniałym mieście. Nie mówię, że nie chciałbym wracać już do swojego domu, ale tutaj też poczułem to coś. Miasto jest zajebiste, ludzie wokół mnie są najlepsi, a na lepszych imprezach nigdy nie byłem. Na pewno będzie mi tego brakowało, ale przecież mogę się tu przeprowadzić, kiedy skończę szkołę, a to przecież za chwilę.
-Może tak z łaski swojej byś mi pomógł? - z zamyślenia wyrywa mnie zdenerwowany głos przyjaciółki.
-Zamyśliłem się, już idę.
-No ja myślę, te wszystkie torby z bagażnika same się nie przyniosą. - Miki wykłada miski i przesypuje przekąski. - I pochowaj szklane rzeczy z salonu.
-Tak jest, szefowo. - śmieję się po kolei wykonując narzucone czynności.
Impreza ma zacząć się za dwie godziny, dlatego przyspieszamy swoje tępo, aby blondynka zdążyła się wyszykować. Rzucam się na jej wielkie łóżko, obserwując jak wybiera sukienkę i odpowiednie kosmetyki.
-Chyba naprawdę powinieneś mi płacić za moje towarzystwo. - kręci głową, zerkając na mnie w lusterku.
-Specjalne względy, kochana.
-A co ja z tego będę miała? - uśmiecha się.
-Co tylko zechcesz. - puszczam jej oczko i rozglądam się po pomieszczeniu.
-Uważaj, bo jeszcze wskoczę Ci do łóżka i dopiero będzie się działo. - przebiera się w wybrany strój, nawet nie myśląc żeby stąd wyjść.
-Co w tym złego? Poza tym, jak na razie nie bawię się w dziewczyny, więc poszłoby szybko. - śmieję się mierząc jej ciało wzrokiem.
-W sumie to nic. - kręci głową. - Chodź, bo zaraz ludzie przyjdą, a nie chce abyś miał wtedy wzwód. - śmieje się uciekając przede mną na dół.
Impreza trwa w najlepsze, a gości nadal przybywa, chociaż niektórzy leżą już w różnych miejscach. Zdążyłem zaliczyć jedną z blond koleżanek, koleżanki Miki - skomplikowane, wiem. Całkiem niezła, ale zbyt śmiała. Podchodzę do przyjaciółki obejmując ją od tyłu.
-Kogo już przeleciałeś? - śmieje się nawet na moment nie odwracając się do mnie.
-Skąd od razu wiesz, że to ja? - zajmuję miejsce obok niej. -Koleżankę twojej koleżanki, całkiem niezła.
-Bo tylko tobie pozwalam na takie ckliwe geściki. - przysuwa w swoją stronę czerwony kubeczek, a mi podaje kolejny. -Też chcę dzisiaj kogoś zaliczyć, tylko jeszcze nie mogę się zdecydować kogo. - uśmiech, którym mnie obdarza, jest jednoznaczny.
-Śpię dzisiaj u Ciebie, tak przy okazji.
-Nie ma problemu, znajdę Ci jakiś wolny kawałek podłogi. - puszcza oczko i odchodzi w stronę parkietu.
Bez wątpienia będę za nią tęsknił. Za tym jej poczuciem humoru, za szczerością do bólu, ale też za jej wsparciem i obecnością. Matt to mój najlepszy przyjaciel od dawna, ale ona to coś innego. Przyjaciółka, ale na wyższym poziomie zaufania, mimo tak stosunkowo krótkiej znajomości. Nie tracąc więcej czasu na smętne przemyślenia ruszam w jej kierunku. Tańczymy jakkolwiek mamy na to ochotę, po co przejmować się innymi ludźmi? Najważniejsze jest tu i teraz, a tego na pewno nie zapomnę.
-Jedź ze mną do domu! - przekrzykuję muzykę, uradowany nagłym pomysłem.
-Za dużo wypiłeś, Oli. - śmieje się. -Ja mam tutaj swój dom!
CZYTASZ
Nietykalna
Teen FictionHistoria dziewczyny, której los nie oszczędził, zostawiając na jej psychice brutalne ślady. Zagubiona uczy się na nowo kontaktów z innymi ludźmi, a zwłaszcza z mężczyznami. Jedna sytuacja zmieniła wszystko na gorsze, ale czy inna zdoła naprawić wyrz...