Rozdział 40

146 8 1
                                    

Kate

Z ferii wróciliśmy dwa tygodnie temu. Ostatni wolny tydzień spędziłam z mamą, czasami spotkałam się z Alexem. Po całym zdarzeniu w domku rodziców Sam, kiedy Oliver już wyjechał panowała lekko napięta atmosfera, ale w końcu i to przeminęło, a my spędziliśmy miło czas. Z Oliverem nie widuję się już w ogóle, czasami mijamy się na korytarzu, ale żadne z nas nie zaszczyca drugiego nawet spojrzeniem. Cała ta sytuacja lekko mnie przytłacza, ale to w końcu nie był mój bliski przyjaciel, abym za nim płakała. Nikt nie wraca do tego co było, a ja mam nadzieję, że będzie tylko lepiej.

-To widzimy się wieczorem? - Sam szybko spakowała swoje rzeczy, zarzucając torbę na ramię.

-Tak, pod pizzerią. - skinęłam głową idąc w jej ślady.

Rozejrzałam się za znajomym samochodem, a kiedy go zlokalizowałam ruszyłam w jego kierunku.

-Jak lekcje, kochanie? - szybko musnął mój policzek, powoli wyjeżdżając z parkingu.

-Całkiem nieźle. - wzruszyłam ramionami. -Wychodzę wieczorem z Sam na pizzę, nie masz nic przeciwko?

-Nie, do tej niedaleko centrum?

-Tak, podobno mają dobre żarcie. - zaśmiałam się. -Przynajmniej według Sam, chociaż jej smakuje dużo rzeczy.

Uśmiech nie schodził mi z twarzy aż do mojego domu. Zebrałam rzeczy, pocałowałam szybko Alexa i stanęłam na podjeździe.

-Do jutra. - uśmiechnęłam się machając lekko w jego kierunku.

-Do jutra, kochanie. - puścił mi oczko i powoli wjechał na drogę.

Dom znowu wypełniony był głuchą ciszą, kiedy mama jest w pracy kompletnie nic się nie dzieje. Czasami żałuję, że jestem jedynaczką, fajnie byłoby mieć brata albo siostrę. Może kupimy psa? Złożyłam tą myśl w jednej z szufladek mojego mózgu, muszę przypomnieć o tym mamie. Zjadłam odgrzany obiad, pozmywałam naczynia, które piętrzyły się w zlewie, odrobiłam nawet pracę domową, a do spotkania zostało mi jeszcze około dwóch godzin. Zebrałam czyste ubrania, napuściłam gorącej wody do wanny i powoli się odprężyłam.

W ostatniej chwili Sam zmieniła miejsce spotkania, na bar sushi zupełnie z drugiej strony niż pizzeria. Ma okres, no cóż ten jeden raz mogę jej wybaczyć. Znalazłam wolne miejsce i weszłam do środka.

Przyjemnie.

Ściany w ciemnym odcieniu czerwieni, wysokie krzesła przy podłużnej lądzie za którą przesuwały się talerzyki z ryżem i surową rybą. Sam zaczęła machać do mnie z drugiej strony sali, więc zajęłam miejsce obok niej.

-Trafiłaś bez problemu?

-Tak, chociaż były jeszcze korki. - westchnęłam. -Co jemy?

-To, na co tylko masz ochotę. - zaśmiała się sięgając po coś żółtego i niemal natychmiast pochłaniając jedzenie. -Mmm, pycha.

-Rodzice nie nauczyli cię, że nie mówi się z pełną buzią? - zaśmiałam się nakładając sobie różne rodzaje jedzenia.

Wieczór w towarzystwie Sam to coś cudownego. Można się pośmiać, popłakać jeżeli ma się taką ochotę, dzisiaj obyło się jednak bez łez. Pokłóciła się z Mattem dlatego ma dzisiaj trochę gorszy humor, ale nie jest okropna, tylko lekko przybita.

-Poczekam aż sam przeprosi, to nie moja wina. - powiedziała, wbijając patyczek w sushi nieco mocniej niż było to konieczne. -Poza tym on teraz też się świetnie bawi, no w sumie prawie świetnie, bo to do dupy okazja.

NietykalnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz