Rozdział 2

296 14 0
                                    

Kate

Energiczna melodia budzika wyrwała mnie ze snu, no tak to już dzisiaj. Powoli wstałam i zebrałam ubrania zostawione na dzisiejszy dzień. Ogarnęłam się w miarę szybko i zeszłam na dół gdzie mam zrobiła już śniadanie. Zjadłam trochę jajecznicy i wypiłam herbatę. Samochód z naszymi rzeczami był już w drodze do nowego domu, a my sprawdziłyśmy wszystkie pomieszczenia i wsiadłyśmy do naszego pojazdu. Ostatni raz obejrzałam się przez ramię na dom, w którym spędziłam prawie osiemnaście lat. Mimo złych chwil, które na pewno będą wracały do mojej pamięci miałam też dobre wspomnienia z tym miejscem. To tutaj uczyłam się jeździć na małym czerwonym rowerku, to w ogrodzie za tym domem pierwszy raz pocałował mnie chłopak ze szkoły. Miałam wtedy piętnaście lat, a on po prostu miał takie zadanie w grze w butelkę. Nie było motyli w brzuchu, czy zakochania się, po prostu tak wyszło. To właśnie w tym domu na zawsze wymazałam ojca z mojego życia. Nie stało się to dawno bo ponad trzy miesiące temu, ale już wiedziałam, że nigdy więcej nie chcę go widzieć. 

-Gotowa?- z zamyślenia wyrwał mnie głos mamy. Spojrzałam na nią i kiwnęłam lekko głową z nikłym uśmiechem. - Zaczniemy wszystko od nowa, nikt już cię nie skrzywdzi. Obiecuję. - dodała i odpaliła samochód włączając się do ruchu. 

Szybko starłam jedyną łzę jaka spłynęła po moim policzku. Obiecała, ale nie będzie mogła dotrzymać słowa, zawsze znajdzie się ktoś kto nas skrzywdzi. Mój ojciec był idealnym przykładem, ufałyśmy mu, a on w końcu okazał się potworem. Odkrył przed nami swoją prawdziwą twarz. Założyłam słuchawki i oparłam głowę o zimną szybę. Przed nami dziewięć godzin drogi, to będzie długa podróż. 

-Kochanie. - wzdrygnęłam się czując dłoń na ramieniu.- To tylko ja. Zostało nam około trzech godzin drogi, ale muszę zatankować i kupić coś do jedzenia. Za chwilę będę z powrotem. - powiedziała i wyszła z samochodu. Obserwowałam jak tankuje paliwo i idzie do małego budynku, aby zapłacić. 

Wracając podała mi małą torbę z jedzeniem i piciem. Wzięłam kilka gryzów z zapiekanki i popiłam zimnym napojem. Kiedy obie byłyśmy najedzone ruszyłyśmy w dalszą drogę. Nie zasnęłam już, ale obserwowałam zmieniające się za oknem widoki i szkicowałam mijany krajobraz. Uwielbiałam to robić, była to dla mnie swojego rodzaju ucieczka przed światem, a rysunkami mogłam przedstawić co tylko chciałam. Nie byłam w tym mistrzem, ale wydawało mi się, że moje rysunki nie są okropne, zresztą robiłam to tylko dla siebie. 

Samochód zwolnił i powoli skręcił, więc podniosłam głowę. Wjechałyśmy na podjazd przed pięknym domkiem. Nie była to wielkich rozmiarów willa, ale zwykły dom ze swoim urokiem. Nie byłyśmy biedne bo mama była doskonałym chirurgiem, a ojciec też nie był biedakiem, jednak nie tylko pieniądze dają szczęście, tego od zawsze mnie uczyli. Trochę dalej stał duży samochód z naszymi rzeczami, które były powoli wnoszone do nowego domu. Uśmiechnęłam się lekko i pomogłam mamie z pozostałymi walizkami. 

***
Może komuś się podoba, zapraszam do czytania 😏

NietykalnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz