Rozdział 16

195 14 3
                                    

Kate

Przez całą niedzielę myślałam jak unikać w szkole Olivera. Pamiętam wszystko z ogniska, mimo, że wypiłam trochę za dużo. Było mi wstyd, ale bardziej przerażało mnie to, że nie opamiętałam się w porę. W nocy słyszałam jak Sam każe mu wyjść z pokoju, on tylko wytłumaczył, że chciałam aby mnie pilnował. Później wyszedł i od tamtej pory zaczęłam żałować, że piłam cokolwiek. Z drugiej jednak strony, nic mi nie zrobił, a ja idiotka sama dałam mu taką okazję. Jeszcze chwila, a powiedziałabym co zrobił mi mój własny ojciec. To nadal bolało i było mi wstyd. Nie chcę żeby ktokolwiek się o tym dowiedział.

- Kochanie, spóźnisz się do szkoły! - usłyszałam z dołu i spojrzałam na zegarek.
Mam trzydzieści minut, to całkiem dużo, nawet. Powoli ogarnęłam się w łazience, ubrałam czarne spodnie i dużą, ciepłą bluzę. W nocy był przymrozek, a na zielonej trawie błyszczał biały, zimny szron. Zjadłam szybkie śniadanie i pobiegłam na autobus.

Wysiadłam pod szkołą i ruszyłam do środka. Rozejrzałam się uważnie i ze wstrzymanym oddechem szybko weszłam na kolejne piętro pod odpowiednią salę.
- Jesteś, już myślałam, że cię nie będzie. - Sam szybko mnie przytuliła i podała kubek z parującą substancją.
- Co to? - spojrzałam na napój.
- Czekolada, ale uważaj bo jest gorąca. - uśmiechnęła się i weszłyśmy do sali.
- Widziałaś się ze swoim ochroniarzem? - cicho się zaśmiała i wyjęła odpowiednie książki.
- Przestań, byłam pijana. To ja powinnam zapytać co z twoim Mattem. - odparłam i przyjrzałam się jej uważnie.
- Nooo..- przeciągła. - Tak jakby zaprosił mnie do kina po lekcjach. - dokończyła nieco ciszej.
- Żartujesz! No to, chyba dobrze tak? O to chodziło? - spytałam szybko.
- No, właściwie to tak. Na osobności jest miły i słodki, nie to co przy kolegach. - uśmiechnęła się rozmarzona.
Dzwonek przerwał naszą rozmowę, ale wiedziałam jedno. Sam podobali się chłopcy z elity i wiem co robiła z Mattem, wtedy kiedy zniknęli na ognisku. Jeżeli wyniknie z tego coś więcej, będę im kibicowała, a już na pewno będę wspierała dziewczynę.

Dwie lekcje później mieliśmy wf. Hala była podzielona na trzy sektory, a każda grupa, która miała wtedy zajęcia została przydzielana do jednego z nich. Przebrałyśmy się w czarne legginsy i tego samego koloru bluzki. Trzeci sektor zajmowały dziewczyny z klasy wyżej, w oczy rzuciła mi się jedna osoba. Rudowłosa 'nie dziewczyna' Olivera. Spojrzałam na sektor drugi i zobaczyłam chłopaków z ich klasy. Oliver, Matt, Rob, więcej imion niestety nie pamiętałam lub zwyczajnie nie znałam ich właścicieli.
- Dzień dobry, waszej pani nie ma dlatego ja dzisiaj ją zastąpię. - powiedział mężczyzna po czterdziestce. - Mam zajęcia z chłopakami, usiądźcie na trybunach, później im pomożecie. - powiedział i wskazał drewniane siedzenia pod oknem.
Nauczyciel kazał chłopakom zrobić krótką rozgrzewkę, później mieli ćwiczyć w parach, a gdy wszystko było skończone przywołał nas gestem dłoni.
- Mamy dwa sektory, więc rozstawicie się na dwóch boiskach panowie, będziecie ćwiczyć serwy, każdy osobno. - wskazał na przestrzeń wokół nas. - Teraz każdy z was ma wybrać sobie dziewczynę, która będzie podawała wam z powrotem piłki. Zróbcie to szybko i bez kłótni, a ja na chwilę muszę iść do pani dyrektor. Aha i proszę uważać żeby nikomu nie stała się krzywda. - zmierzył ich wzrokiem i wyszedł z pomieszczenia.
Kiedy tylko zostaliśmy sami zaczęły się krzyki i zaklepywanie dziewczyn. Stanęłam z boku i obserwowałam jak Matt podchodzi do Sam.
- Zostaniesz moją partnerką, słoneczko? - usłyszałam za plecami i lekko się obróciłam.
Szczerze? Nie spodziewałam się tego, no bo logicznie myśląc mógł wybrać każdą, a on znowu przychodzi do mnie i to po tym co było na ognisku.
- A mam inne wyjście? - westchnęłam i spojrzałam na resztę osób. Każdy miał już swoją parę.
- Nie, ale i tak nie chciałabyś nikogo innego. - zaśmiał się i objął mnie ramieniem.
- Nie dotykaj, mam tylko podawać ci piłki. - zrzuciłam jego rękę z siebie i stanęłam krok od niego.
Dziwne, ale nie bałam się go już tak jak na początku. Nie mówię, że nie wzbudza we mnie strachu, ale na pewno nie taki jak kiedyś. W końcu, miał tyle okazji żeby mi coś zrobić, a nie zrobił nic.
- Spokojnie, nie będę serwował mocno. - puścił mi oczko i ruszył na drugą stronę boiska. - A i nie schylaj się bardzo, bo zaczną mi zazdrość partnerki z taką dupcią, a dzisiaj nie mogę cię pilnować tak jak w sobotę.- powiedział ciszej i podrzucił piłkę.
Poczułam ciepło na policzkach i rozejrzałam się. Każdy zajęty był swoimi sprawami. Wszyscy oprócz jednej osoby. Emily stała na boisku obok i czujnie nam się przyglądała. Odworcilam wzrok i skupiłam się na ćwiczeniu, które mieliśmy wykonać, a przynajmniej mieli to robić panowie.

NietykalnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz