Rozdział 45

180 12 2
                                    

Oliver

Trzymam ją na kolanach, jak gdyby nigdy nic. Jakby ten czas bez niej gdzieś wyparował i nie zostawił po sobie śladu. Tak bardzo tęskniłem za jej uśmiechem, dotykiem, w ogóle za nią całą. Mimo bólu jaki mi zadała nie umiem dłużej jej unikać, przecież to byłoby dziecinne. Nie może być lepiej niż teraz, kiedy trzymam ją w ramionach. Chociaż gdyby przestała płakać byłoby troszkę lepiej. Tak szybko przeszła przez tyle emocji, że sam boję się cokolwiek zrobić.

-Późno już. - jej cichy szept przerywa grobową ciszę. -Nie musisz iść?

-Nie, chyba, że tego właśnie chcesz. - odsuwam ją jedynie o milimetry, aby spojrzeć na jej mokrą od łez twarz.

-Nie wiem czego chcę.

-Więc pójdę już. - wzdycham.

Sadzam jej drobne ciało na miejscu obok i wstaję. Te kilka godzin to za mało, za całą nieobecność, nie wiem ile musiałbym tu siedzieć.

-Stój! - podrywa się z miejsca, kiedy zaczynam ubierać kurtkę. -Nie zostawiaj mnie. - dodaje szeptem i znowu mnie przytula.

-Nie zostawię, słoneczko. - wtulam twarz w jej szyję. -Zamkniemy drzwi i pójdziemy do ciebie, dobrze?

Powoli kiwa głową, wypuszczając mnie z objęć. Kiedy wszystkie zamki są już zamknięte, rusza w kierunku schodów. Widzę, jak co chwilę lekko odwraca głowę, aby spojrzeć czy na pewno za nią idę.

To słodkie.

Ona cała jest słodka.

Kręcę głową upominając się w myślach. Zaprasza mnie do środka, gdzie zajmuje miejsce na środku łóżka.

-Pójdę do łazienki, dobrze?- nie chce żeby znowu się rozpłakała.

-Idź, przecież możesz robić takie rzeczy. - uśmiecha się do mnie, ale wiem, że to nie ten prawdziwy uśmiech.

Ten prawdziwy widziałem ostatnio u Sam, kiedy ubrana była w jakaś koszulkę i spodenki w zwierzątka. Uśmiech sam pojawia mi się na twarzy, więc szybko wychodzę do pomieszczenia obok, zanim pomyśli, że jestem idiotą. Po szybkim prysznicu ubieram tylko bokserki, koszulkę specjalnie zostawiłem w łazience, cholernie uwielbiam, kiedy chodzi w moich ubraniach. 

-Twoja kolej. 

Opadam na miękkie poduszki na jej łóżku. Wszystko pachnie tak jak ona. 

-Zaraz wracam.- szybkie spojrzenie jakim obdarzyła moje ciało natychmiast połechtało moje ego. 

Po kilkunastu minutach bezczynnego leżenia Kate wraca do pokoju. Założyła moją koszulkę i krótkie kolorowe spodenki. Wygląda uroczo, nawet teraz kiedy idzie speszona przez pokój, aby zająć miejsce obok mnie. Kiedy już leży nakrywa się szczelnie kołdrą i wpatruje we mnie. Nie mam pojęcia co powinienem zrobić w takiej sytuacji, ale robię jedyne co przychodzi mi na myśl. Przyciągam jej drobne ciało do swojego i szczelnie otaczam ramionami. Jej wilgotne włosy moczą poduszkę pod nami, ale żadne z nas się tym nie przejmuje. 

-Mogę Cię pocałować? - jej słowa zaskakują nawet mnie. 

Przyglądam się chyba trochę za długo, bo wstydliwie opuszcza głowę, opierając ją o moją klatkę piersiową. Nie pozwalam jej jednak na to za długo, bo po chwili sam wpijam się w jej słodkie usta. Smakuje miętową pastą do zębów i po prostu sobą. 

Do tej pory nie zdawałem sobie sprawy jak mi tego brakowało. Może i miałem wiele przelotnych dziewczyn na jedną noc, ale to nic w porównaniu z nią. To zupełnie inna liga, inny świat, w którym sam się chyba pogubiłem. 

NietykalnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz