10. Serio nie zauważyłeś Harry?

7.2K 423 715
                                    

Dziś może nie o dwudziestej tylko trochę wcześniej, ale rozdział z dedykacją dla osóbki, która wstydziła się do mnie napisać z prośbą o dodanie rozdziału wcześniej  💚💙

Kolejny rozdział będzie szybciej niż w piątek, jeśli będzie duuuużo komentarzy.

Harry wrócił już do zdrowia. Brunet był nadal lekko osłabiony, ale Louis był dużym oparciem dla piosenkarza. Styles często myślał o swoim zerwaniu z Nickiem, ale musiał się z tym pogodzić. Obaj nie byli dla siebie fair. Widocznie tak miało się stać.

Myślał też, że będzie mocniej po tym wszystkim cierpieć, dłużej. A jednak po kilku dniach czuł się jak nowo narodzony.

Louis krok po kroku prowadził swoją drużynę do zwycięstwa przy każdym meczu. Wszystko szło zgodnie z założeniami trenera. Ich kolejnym punktem były Włochy, a dokładniej Mediolan, co było miłe zarówno dla Louisa z powodu meczu, jak i Harry'ego ponieważ to była stolica mody.

- Loueh, no dalej... - brunet wydął dolną wargę, kiedy siedzieli na swoim stałym miejscu w autokarze - Pójdziesz ze mną na małe zakupy, przecież zostajemy tam dodatkowe dwa dni... Prooooszę.

- Dobrze, pójdę przecież - skapitulował Tomlinson, mimo małego oporu, nie był w stanie odmówić Stylesowi.

- Dziękuję, dziękuję, dziękuję - nachylił się i musnął kilka razy policzek swojego chłopaka, przez co obaj usłyszeli gwizd po boku.

- Zazdrościcie! - rzucił Louis, sprawiając że każdy z powrotem zajął się sobą, co było dla nich ulgą.

- Jasne, że zazdroszczą... Za dobrze ze mną masz - zachichotał, trącając bok kapitana.

- Och tak? Za dobrze? Szczególnie, kiedy jesteś chory - droczył się z zielonookim.

- No właśnie! - wyszczerzył się bardziej, ukazując rzędy prostych i białych zębów.

- Niedługo wracamy do Anglii - przypomniał Louis - Najpierw dwa miasta na terenie i w końcu Londyn.

- Nie wierzę, że tak sporo czasu minęło od wiesz... - nie wymieniał imienia swojego byłego.

- Już lepiej myśl o tych swoich zakupach Styles - uszczypnął go w bok.

- Gucci kochanie! - zawołał z uznaniem, unosząc dłoń w górę - Muszę też nowe sztyblety kupić i chusty... - wyliczał zamyślony.

- A ja powinienem pójść do fryzjera - westchnął, kolejny raz odgarniając grzywkę wpadającą już w oczy.

- Nie! - kręcił głową - Ślicznie ci w dłuższych - zdjął swoją chustę i widząc zdziwioną minę piłkarza, prędko wykonał kilka ruchów, by ten miał ją ułożoną dobrze na swoich jaśniejszych włosach - Perfekcja.

- Czuję się dziwnie - zmarszczył nos i dotknął ręką materiału - Nie wygląda to źle?

- Nie - zaprzeczył z drobnym uśmiechem i wyciągnął telefon aby zrobić mu zdjęcie - Spójrz, do tego idealnie zabiera ci włosy z czoła.

- Jest w porządku, tak myślę. Dziękuję - posłał młodszemu szczery uśmiech i się odprężył.

- Nie ma za co - był z siebie zadowolony, nie przeszkadzały mu też loczki, które teraz błądziły po całej jego głowie i twarzy.

W końcu dojechali pod odpowiedni hotel w centrum Mediolanu. Widzieli z autobusu trochę fanów i kilku paparazzi. W końcu to dziś wieczorem miał się odbyć mecz. Mieli tylko chwilę czasu na odświeżenie się i zostawienie bagaży.

Different way to play ||LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz