Zostało mniej niż 10 rozdziałów do końca tego ff! 😈
Louis niebywale nudził się, kiedy siedzieli w jednej z włoskich knajpek. Harry dosłownie siłą wyciągnął go na spotkanie z Alessandro, chociaż szatyn zapierał się rękami i nogami. Ale kto odmówiłby tym pięknym, zielonym oczom? W tle rozumiał pojedyncze słówka ludzi, wewnętrznie dziękując za pomysł młodszego o prywatnych lekcjach Włoskiego.
- Nie wiem, czy nie będzie to za dużo Alessandro... Mimo wszystko, nagość jest nagością... Nie raniąc twojej definicji sztuki - dopiero te słowa przykuły uwagę Louisa i skierował głowę w ich stronę.
Miał nadzieję, że się przesłyszał. Nie było mowy, żeby się na to zgodził. Nikt oprócz niego nie powinien widzieć Harry'ego bez jakiegokolwiek ubrania.
- To nie byłaby nagość, kochanie - Włoch pokręcił gwałtownie głową, lekko oburzony - Chcę na rynek wprowadzić najlepszą bieliznę i to ty, będziesz głową całej kampanii! Twoje fanki padną na zawał, a my dużo zarobimy.
- Chcecie zarobić na ubraniach, czy na ciele mojego narzeczonego? - szatyn musiał wtrącić się w rozmowę - Bo na razie mówisz jakbyś chciał wykorzystać fanki Harry'ego i pokazać go jako przedmiot.
- Lewis wybacz, przecież każdy wie jak gra ten przemysł - mężczyzna spojrzał na Tomlinsona i uniósł brew - A my z Harrym wiemy, aby nie łączyć przyjaźni z pracą.
- Louis - bez wahania poprawił mężczyznę - Powiedziałem co sądzę na ten temat, tyle powinno wystarczyć.
- Zastanowię się nad tym Alessandro - Harry postanowił, najbardziej dziwiąc przy tym swojego narzeczonego - Ale nic nie obiecuję. Znasz mnie, wiesz... Jaki jestem - sięgnął po bagietkę, w którą wgryzł się ze smakiem.
Louis zagotował się w środku, że brunet w ogóle rozważa tę propozycję. Nie chciał robić afery w restauracji, pośród ludzi, ale ledwo się powstrzymywał przed komentarzem. Poczuł na swoim udzie większą dłoń piosenkarza, który ponownie wsłuchiwał się w słowa swojego znajomego na temat różnych planowanych projektów. Te jak zawsze brzmiały na ekstrawaganckie. Louis nawet nie zareagował, sięgnął po mocno schłodzoną wodę z cytryną oraz miętą i upił sporo. Modlił się w myślach, żeby to spotkanie się skończyło jak najszybciej. Jak zaczynał lubić swoją nową drużynę, tak nie znosił człowieka siedzącego naprzeciw nich. Nie wiedział co w nim takiego było, ale nie dawał rady przez swoje negatywne odczucia. Jego celem nie było uwięzienie Harry'ego w domu, co to to nie. Po prostu nie podobało mu się jak Alessandro traktuje bruneta. Chciał, żeby Harry się rozwijał, a nie był wykorzystywany. Do tego umówmy się... Prawie nagie sesje zdjęciowe dla szatyna po prostu odpadały. Na to nie mógł przymknąć oczu, nie potrafił. Tomlinson wypuścił powietrze z ulgą, kiedy telefon Włocha zadzwonił, a ten po chwili oznajmił, że jest pilnie wzywany do biura. Zostawił banknot na stole i wyszedł szybkim krokiem z restauracji.
- Idziemy się przejść, Lou? - Styles zaproponował, samemu wyciągając portfel, żeby zapłacić za nich dwóch.
- Możemy - wzruszył ramionami, nawet nie kłócił się o to, że to on powinien zapłacić.
- Kochanie, o co ci chodzi? - Harry dopytał, gdy wyszli na zewnątrz i splątał ich palce u rąk - Jesteś jakiś nieswój.
- Nie przepadam za Alessandro, okej? Za tym w jaki sposób do ciebie podchodzi, nie miałem o tym wcześniej pojęcia - wyrzucił z siebie.
- Ale nie rozumiem... - Harry zatrzymał się na środku chodnika, dobrze że nikogo nie było - Przecież nic się nie stało. Normalne zawodowe rozmowy.
- Twoje ciało przyciągnie fanki do marki, one oszaleją - starał się udawać jego akcent - Nie jest wiarygodnym typem i to mocno.
- Współpracuję z nim od kilku lat Lou. Wiem, jak to brzmi... Alessandro potrafi wiele wyciągnąć ze swoich rzeczy i dobrze wie, w jaki sposób to zrobić - tłumaczył, będąc po stronie projektanta. W końcu do z nim dłużej się znał, niż z Louisem.
CZYTASZ
Different way to play ||Larry
FanfictionHarry Styles to światowa gwiazda muzyczna, można pomyśleć że ma wszystko w zasięgu ręki. Cudowną rodzinę, przyjaciół, a nawet chłopaka, z którym mieszka. Do pełni szczęścia potrzeba mu tylko ujawnienia się w mediach, jako osoba homoseksualna. Jednak...