41. Pamiętaj, że moim domem jesteś ty. Nie miejsce, gdzie żyjemy

4.7K 308 257
                                    

Dłuuuugi rozdział dla was! Jest strasznie mało komentarzy odnośnie ff, więc kolejny rozdział w piątek, jeśli będzie ich conajmniej 50!

Harry dosłownie stracił oddech, kiedy Louis w nim doszedł. Ścisnął mocno ramiona swojego narzeczonego, czując za sobą zimną ścianę. Swoje nogi miał ułożone na biodrach piłkarza. Wewnętrznie wciąż się zachwycał tym, jak silny był Tomlinson. Oddech szatyna trafiał prosto w szyję piosenkarza. Nie chciał się ruszać, było mu zbyt dobrze. Ich ciała dopełniały się, tworząc idealną jedność. Tomlinson czuł też, jak piekła go skóra na szyi, brunet na pewno zostawił tam nie jedną malinkę.

- Nie... Nie sądziłem, że ta nowa dostawa aż tak na ciebie zadziała - zaśmiał się cicho, ciężko oddychając - Jesteś kurwa... Tak cholernie silny Lou.

- A ty taki piękny... Cholernie uroczy i przy tym seksowny. Te włosy mimo wszystko dodały ci pazura - komplementował młodszego, kiedy jego organizm powoli się uspokajał. Czuł się, jak po dobrze zagranym meczu.

- I zniszczyłeś moją nowiusieńką bieliznę, tego ci nie wybaczę Loueh - spuścił wzrok na rozerwany materiał i wydął dolną wargę.

- Kupię ci nową, to nie tak, że to pierwszy raz coś takiego się dzieje - przewrócił oczami - I pewnie też nie ostatni... - dodał z namysłem, powstrzymując chęć do zaśmiania się.

- Liczę na to - cmoknął go w opuchnięte wargi - A teraz ze mnie wyjdź i daj mi stanąć na nogi, bo dosłownie ich nie czuję.

Szatyn ze stęknięciem wykonał prośbę młodszego i ostrożnie odstawił go na podłogę. Sam się rozprostował, czując lekkie mrowienie w nogach i plecach. Harry wtulił się w piłkarza, chcąc jeszcze odrobinę jego czułości. Mieli spokojnie wyszykować się na wieczór pełen wrażeń w Amsterdamie, a wyszło, jak wyszło.

- Teraz najchętniej zostałbym w pokoju, a potem mielibyśmy drugą rundkę... - mówił bardzo sugestywnie, prosto do ucha bruneta.

- Mm, ale tego nie wykluczymy kochanie... Noc jest długa - przypomniał, drżąc delikatnie - A my młodzi i pełni życia.

- Okej, okej. Nie możemy się izolować od naszych przyjaciół... Musimy spędzić z nimi trochę czasu i zabawić się - odsunął się od piosenkarza - Chyba potrzebuję jeszcze szybkiego prysznica.

- Ja też, chodź - złapał dłoń Tomlinsona i pociągnął go do łazienki. Tam wzięli szybki oraz kojący prysznic, który oczyścił ich brudne, spocone ciała.

Po tym ubrali się bardziej wyjściowo i dali znać Niallowi oraz Zaynowi, że będą czekać na nich przy recepcji w hotelu, w którym się zatrzymali. Stąd mieli rzut beretem do miejsca, gdzie planowali imprezować.

Najpierw mieli też w planach miłą kolację, żeby nie pić na pusty żołądek. Harry tak zarządził i nie przyjmował do wiadomości innej możliwości. Tomlinson cały czas trzymał dłoń swojego chłopaka, po prostu lubił uczucie większej dłoni na swojej skórze. Swoją drogą czuł też zimny metal pierścionka zaręczynowego na palcu bruneta, co przyprawiało go o gęsią skórkę.

Przywitali się z przyjaciółmi uściskami. Niall niemal od razu się zgodził na propozycję jedzenia i łatwo do tego przekonał Zayna, który był bardziej chętny na imprezę. Porządna restauracja przyjęła ich nawet bez wcześniejszej rezerwacji, to były cudowne plusy bycia znanymi osobami. Dostali stolik oddalony kawałek od reszty gości, dzięki temu mogli swobodnie rozmawiać nie martwiąc się o nic wokół.

- No to opowiadajcie, co tu się dzieje. Niall widzę, że ledwo możesz usiedzieć na krześle przez swoje emocje - Harry zauważył, przeżuwając ciasto od małej pizzy, którą sobie zamówił.

Different way to play ||LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz