17. Cholera jasna Louis, co ci się stało?!

5.7K 359 268
                                    

Bardzo prosimy o komentarze! Jesteśmy cały czas w trakcie pisania tego ff i wasze wpisy dają nam mega kopa!

PS. Powodzenia wszystkim, którzy będą próbowali kupić bilet na H! Kto planuje?

Kolejny dzień zaczął się dość wcześnie dla obu mężczyzn. Louis chciał jeszcze przyjechać do szpitala, a Harry miał ostatnie badania mające na celu wykluczyć jakiekolwiek infekcje. Piłkarz wyrobił się i schował torbę do Land Rovera. Zostało mu dużo czasu do treningu, a od Harry'ego wiedział, że ten miał wcześnie rano zabieg. Szatyn dzięki godzinie wszedł do kliniki bez zbędnej widowni, dopiero jak bezpiecznie był w środku, zdjął okulary przeciwsłoneczne oraz czapkę. Rozejrzał się i podszedł do recepcji, żeby zapytać się co i jak. Kiedy był bliżej, zauważył znajomą sylwetkę Nicka. Mężczyzna wyraźnie się wykłócał cichym głosem z recepcjonistką.

- Mówię, że jestem jego chłopakiem. Mam prawo go zobaczyć, wiedzieć co z nim jest.

- Pan Styles przyszedł wczoraj ze swoim narzeczonym, nie został pan też przez niego wpisany do karty - kobieta nie bawiła się w mówienie cicho, miała swoje zasady i nie uległa mu.

- Tak, to ja jestem partnerem Harry'ego - Louis uśmiechnął się perfidnie - Czy mogę się dowiedzieć, czy Hazz jest już na zabiegu? A może jeszcze go złapię?

- Zapraszam za mną panie Tomlinson, przekażę panu informacje na osobności - kobieta uśmiechnęła się lekko z dozą ulgi.

Szatyn skinął głową i przeszedł koło mocno zdziwionego mężczyzny i pewnym krokiem podszedł do kobiety - Jak się ma Harry?

- Dosłownie zanim pan przyszedł miał być przebierany do zabiegu, więc możliwe, że jeszcze pan zdąży. Z tego co wiem trochę się denerwuje - przyznała.

- Nie dziwię się - pokręcił głową - To pierwsza nasza taka sytuacja, również się denerwuję.

- Spokojnie, Sam dba żeby pan Styles czuł się komfortowo. Proszę iść sprawdzić jak ma się narzeczony, to mu dobrze zrobi - zachęcała szatyna.

Imię Sam już podziałało Louisowi, jak płachta na byka. Prędko dostał się do sali, gdzie kobieta pomagała półnagiemu Harry'emu założyć odpowiednią koszulę z sznurkami na tyle.

- Zdążyłeś! - Styles niemal od razu zauważył obecność swojego chłopaka, a jego oczy zabłyszczały.

Był podenerwowany tym, co miało się stać, jednak dzielnie wszystko przyjmował na swoją klatkę piersiową.

Ale przy Lou czuł się najlepiej.

- Idealnie zdążyłem - przyznał, patrząc na ręce kobiety. Ufał swojemu partnerowi, jej nie.

- Sam? Chyba wszystko już jest gotowe - zauważył brunet - Chciałbym się przywitać z narzeczonym.

- Jasne, będę za jakieś pięć minut już z lekarzem - odpowiedziała - Dzień dobry panie Tomlinson - skinęła, przechodząc koło piłkarza.

- Dzień dobry Loueh - Harry podszedł do niego i ułożył dłonie na jego karku, uważając na wenflon - Tęskniłem.

- Ja też, puste łóżko było bardzo obce - odetchnął zadowolony z bliskości mężczyzny - Nie wyspałem się do końca.

- Ja prawie nic nie spałem - skrzywił się i musnął dolną wargę Louisa.

- Domyśliłem się po nocnych wiadomościach - mruknął i cmoknął znajome usta.

- Lubisz to - złożyli jeszcze kilka czułych pocałunków, nim przerwał im lekarz wraz z Sam.

- Zapraszam panie Styles, nie będzie to długi zabieg i nim się pan obejrzy, będzie po wszystkim - uśmiechnął się mężczyzna.

Different way to play ||LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz