29. Trasa koncertowa - Holandia.

4.4K 307 183
                                    

Dobrej zabawy sylwestrowej! Szczęśliwego nowego roku, pełnego nowych opowiadań do czytania oraz spełnienia waszych marzeń!

Nim się obejrzeli, byli w trasie Harry'ego. Na początku zaczęli od Hiszpanii potem Francji, Niemczech i przeszli do reszty europy. Czas mijał i po chwili byli w trakcie grudnia. Louis dzielnie wspierał swojego chłopaka. Tym razem byli w stolicy Holandii, Louis swoje treningi robił na siłowni, dzięki czemu mógł widzieć jak Harry się cieszy nową muzyką. Jego fani byli naprawdę szaleni. Zdążył przekonać się o tym na własnej skórze. Czuł też, że jest przez nich akceptowany. To było miłe.

Louis nigdy nie siedział na backstagu podczas koncertu. Zamiast tego chodził po stadionie i rozmawiał z niektórymi fanami. Tym razem chciał być bliżej swojego chłopaka, obserwować jak bawi się swoim koncertem. Zawsze dogryzał mu odnośnie strojów, tak naprawdę je uwielbiając. Postanowił, że stanie tam, gdzie zajmują miejsce ochroniarze. Tak było najlepiej.

- Lou, możesz wejść i mnie zobaczyć - Zawołał Harry, to był ich standard. Styles zapraszał starszego, żeby jako pierwszy go zobaczył w nowym stroju.

Harry dziś miał na sobie czarną, błyszczącą jak kula dyskotekowa koszulę, rozpiętą do połowy. Posiadała ona różne falbanki. Rękawy byłyby rozkloszowane, gdyby nie gumka na końcu, która zmieniła kompletnie ich wygląd. Brunet miał też na sobie czarne spodnie z wysokim stanem. One idealnie opinały mu tyłek.

- No, no. Kochanie, błyszczysz jak diamenty. Jesteś też wyzywający, uważaj bo fanki w pierwszych rzędach pomdleją tam i będziesz miał je na sumieniu - zaśmiał się, zbliżając do swojego chłopaka.

Tak naprawdę go obczajał dokładnie i zachwycał się detalami. Kochał to, że Harry czuł się swobodnie w takich rzeczach.

- Chcę mieć twoje oczy na sobie, chcę abyś mnie pożądał przez cały czas - brunet przejechał szminką po swoich ustach, kochając to, jak one po tym ruchu wyglądały - Dziś będzie wyjątkowo, czuję to.

- Każdy twój koncert jest świetny Hazz, ludzie cię kochają. Wiem to dokładnie, ja jestem twoim największym fanem - uniósł brew - Oglądanie cię, to będzie prawdziwa przyjemność.

- Mam nadzieję - odłożył małe opakowanie i złapał dłoń Louisa - Kocham cię, ale zaraz się wszystko zacznie skarbie.

- Też cię kocham i powodzenia. Wiem, że zawładniesz publicznością - piłkarz pochylił się po pocałunek.

- Może się skuszę jeszcze na nasze wspólne zdjęcie... Byś mógł je dodać - Harry zastanowił się, łapiąc oddech po czułej splątaninie.

Louis chętnie wyjął telefon i zrobił im wspólne zdjęcie. Obaj byli uśmiechnięci i widocznie wypoczęci. Harry miał te iskierki podekscytowania w oczach, co oznaczało że koncert będzie naprawdę dobry.

- Kocham cię! I uważnie mnie słuchaj! - Harry poprosił, wkładając do uszu słuchawki nim pobiegł w stronę pracownika, który trzymał mikrofon i odliczał czas do wyjścia.

Szatyn nie rozumiał czemu Styles powtórzył, żeby go słuchał. Pokręcił głową i skierował się w miejsce, gdzie mógł swobodnie oglądać całą scenę. Widział podekscytowanych i płaczących fanów. To było zadziwiające, jak ludzie reagowali na swoich idoli... Zwłaszcza, że Harry był dla niego uroczym chłopcem. Jego chłopcem. Śpiewał pod nosem wszystkie piosenki, znał je niemal na pamięć, choć Harry nie był tego do końca świadomy. Ale nie musiał wiedzieć o wszystkim.

Piosenkarz zagadywał publiczność, przed kolejnym kawałkiem. Fani co jakiś czas rzucali na scenę różne rzeczy, powinien być już do tego przyzwyczajony. Nieraz dostawał w oczy, twarz... Czułe miejsce. Jego naturalnym ruchem, można byłoby powiedzieć, powinno być patrzenie pod nogi. Tak nie było. Przez ilość bodźców Styles zapominał o tym.

Different way to play ||LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz