Ktoś czekał na rozdział? Poprosimy o duuuużo komentarzy 💙💚
W środku nocy, Louisa obudził dzwoniący telefon. Nie widział nazwy dzwoniącego, ale zauważył, że chodziło o video rozmowę. Nieprzytomny odebrał, ekran zaświecił mu prosto w twarz. Obraz był zamazany, a on musiał przetrzeć oczy. Żeby cokolwiek zobaczyć.
- Och... No tak, u ciebie jest teraz środek nocy - głęboki, męski głos przyprawił go o dreszcze.
- Środek nocy... Jest trzecia w nocy - spojrzał na zegarek, po czym skupił się na ekranie telefonu - Harry? - serce zabiło mu mocniej, uświadamiając sobie z kim rozmawia.
- Hej Lou - szepnął.
Na czole miał spory opatrunek, a jego dolna warga posiadała kilka ran. Pod oczami miał znaki tego, jak mało spał oraz jak bardzo był zmęczony.
- Ja śnię? Czy nie? Wszystko z tobą w porządku? - głos piłkarza był naprawdę słaby, nigdy nie czuł się taki bez życia.
- Nie śnisz Lou. Jestem po badaniach i dopiero udało mi się naładować telefon. Od razu zadzwoniłem do ciebie - uniósł odrobinę kącik ust.
- Boże Harry. Tak bardzo się bałem - usiadł poprawnie na łóżku i zapalił lampkę koło siebie. Pragnął dobrze widzieć swojego chłopaka.
- Uwierz mi, że ja też... To się tak szybko stało... My spadaliśmy Lou... Ale wcześniej dostałem czymś w głowę - wskazał na swoje czoło, prawie całe miało opatrunek - I straciłem przytomność przed pełnym upadkiem.
- Mam nadzieję, że nic ci nie jest oprócz powierzchownych ran... Sean nie pozwolił mi się ruszyć z Europy, rozumiesz? - pokręcił głową. Skarżył się, ponieważ do cholery powinien być ze swoim chłopakiem w tej chwili.
- Kochanie, masz swoje mecze. Choć nie ukrywam, że potrzebuję cię tu - poprawił swoje włosy - I em, prawie nic mi nie jest? Tak jakby...
- Tak jakby? Co się stało kochanie? Chodzi o plecy? Zraniłeś je? - Louis panikował wewnętrznie.
- Plecy jak na razie mają się dobrze, chodzi o mój brzuch - odsunął telefon i podwinął koszulkę, aby ukazać kolejny spory opatrunek.
- Co się stało? Jakaś duża rana? - miał wielką ochotę wszystko rzucić i znaleźć się jak najszybciej blisko swojego chłopaka.
- Wyrostek, przez wypadek... Wiesz, ugh. Ale już po zabiegu i krzyku - nie potrafił się wysłowić, każda pojedyncza rzecz z ostatnich godzin jeszcze podtrzymywała jego zszargane emocje - Nic więcej mi się nie stało. Nie wiem jak z resztą ludzi, nie chcą mi powiedzieć.
- Okej, dobrze cię widzieć Harry. Myślałem, że zwariuję przez brak informacji. To było najgorsze kilka godzin w moim życiu. Miałem ochotę zerwać wszystkie kontrakty, byle Sean pozwolił mi do ciebie polecieć - łzy bezsilności gościły w jego oczach, jednak piłkarz nie pozwalał, by wypłynęły.
- Mój boże, Lou - spojrzał smutno na partnera - Nie wiem co czułeś, i nie chciałbym tego poznać... Ale już po wszystkim i żyję - starał się odnaleźć w tym dobry punkt.
- Kocham cię tak bardzo.
- Kocham cię też Lou, jesteś dla mnie całym światem - nagle uniósł wzrok, a Louis stracił obraz bruneta na rzecz sufitu - To ostatnie płyny, jakie dziś dostaję?
- Tak panie Styles, ale wciąż prosimy, zero wysiłku przez następne tygodnie. Stare urazy mogą się odtworzyć po tak silnym uderzeniu - kobiecy głos, zapewne pielęgniarka.
Szatyn na szczęście wszystko słyszał, więc wiedział co i jak. Harry miał podaną kroplówkę i musiał na siebie uważać. Zakodował sobie informacje w głowie.
CZYTASZ
Different way to play ||Larry
FanfictionHarry Styles to światowa gwiazda muzyczna, można pomyśleć że ma wszystko w zasięgu ręki. Cudowną rodzinę, przyjaciół, a nawet chłopaka, z którym mieszka. Do pełni szczęścia potrzeba mu tylko ujawnienia się w mediach, jako osoba homoseksualna. Jednak...