31. Dwudziesty czwarty grudnia

5K 312 227
                                    

U nas święta już były, ale taki świąteczny rozdział wpada. ☺️ Poprosimy bardzo o komentarze! 💚💙

- Mamo. Tęsknię za Louisem - Harry jęknął, bawiąc się widelcem, zamiast jeść śniadanie - Dziś są jego urodziny, wiesz?

Piosenkarz kilka dni wcześniej przyjechał do rodzinnego domu, spędzał czas z mamą i siostrą, ale Gemma wczoraj wyjechała ze swoim partnerem do jego rodziny.

- Wpadliście po uszy, co? - zaśmiała się, ponieważ nie było dnia, żeby Harry nie wspomniał chociażby, o swoim chłopaku - Więc ma urodziny w wigilię? To całkiem fajnie.

- Jest wyjątkowy - uśmiechnął się miękko i nabił na sztuciec trochę potrawy przygotowanej przez kobietę - Mam nawet dla niego prezent, resztę co kupiłem zabrał już do Doncaster.

- Co mu kupiłeś? - spytała brunetka, odstawiając kubek po swojej kawie.

Uwielbiała świąteczny klimat, odczuwała też to, że jej dzieci powoli wyrywają się z gniazda. To już było gorsze uczucie, jednak chciała dla nich jak najlepiej.

- Raczej nam - zaśmiał się i wziął telefon do ręki. Wszedł w odpowiedni plik, żeby pokazać rodzicielce o co chodzi - To już jest nasze - podał jej urządzenie.

- Och, to dość poważny prezent... - Anne była zdecydowanie zaskoczona ruchem swojego dziecka.

- Mamo ten związek jest już taki od dawna. Myśląc o przyszłości, mam przed oczami siebie i Louisa jako małżeństwo oraz nasze adoptowane dzieci - podzielił się swoimi odczuciami z najważniejszą kobietą w swoim życiu. Anne zawsze była powierniczką jego tajemnic.

- Po prostu się martwię kochanie. Mam do tego prawo, dalej jesteś moim dzieckiem i chcę dla ciebie jak najlepiej - uśmiechnęła się, jednak w jej oczach zawitała troska, Harry i tak wystarczająco szybko zaczął żyć samodzielnie.

- Wiesz, że zawsze z problemami przyjdę do ciebie, o ile nie będzie to za mocno związane z pracą - brunet przełknął to, co miał w buzi i złapał w swoją dłoń, tą drobniejszą matki - A teraz jestem naprawdę szczęśliwy, jak jeszcze nigdy.

- Ciesze się bardzo kochanie - jej oczy się zaszkliły. Spojrzała w górę, mrugając kilka razy, aby odsunąć od siebie niechciane łzy - Jak daleko stąd mieszkają Tomlinsonowie?

- Dwie-trzy godziny, tak myślę. Zależy od ruchu - Harry zmarszczył brwi, zastanawiając się nad tym - Tak, coś koło tego.

- Chcesz zrobić mu niespodziankę urodzinową? - uśmiechnęła się z błyskiem w oku.

Brunet zainteresował się słowami rodzicielki i uniósł wzrok - Mów dalej mamo - zagryzł uśmiech, który chciał zawitać na jego wargach.

- Zrobimy to ciasto, które planowaliśmy. Spakujemy się i wieczorem pojedziemy do Doncaster. Co ty na to? - patrzyła na swojego syna.

- Louis kocha marchewkowe ciasto - podekscytowany Styles zaczął kiwać głową, zgadzając się przy tym.

- Możemy zrobić je w formie tortu - zaproponowała - Myślę, że będzie mu miło. Tym bardziej, że się tego nie spodziewa.

- Idealnie! Ponoć w domu nigdy nie świętują za bardzo jego urodzin - Harry zabrał się za zjedzenie do końca śniadania. Był naprawdę podekscytowany na wszystko!

Brunetka zaczęła sprzątać po posiłku i przygotowywać wszystko do zrobienia słodkości. Harry też się w to bardzo zaangażował, chcąc żeby niespodzianka się udała. Jego telefon był wyciszony i schowany w torbie. Nie wiedział, że Louis w tym czasie smutny wydzwaniał do niego. To były jego urodziny i chciał chociaż usłyszeć głos swojego chłopca.

Different way to play ||LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz