Dzisiaj dzieci zostały z dziadkami, a Martynka i Piotruś pojechali na swój pierwszy, wspólny dyżur.
-Dzisiaj przedstawię się jako lekarz-powiedziała szczęśliwa Martynka.
-Gratulacje Pani Doktor- powiedział Piotruś, a Martynka dała mu kuksanca. Po chwili dostali pierwsze wezwanie do rodzącej kobiety.
-Dobra, Piotrek, Nowy jedziemy-powiedziała Martyna, wzięła radio i ruszyła w stronę karetki. Po chwili jechali już na ulicę Młynską 22/10.
-Piotrek monitor, Nowy torba i za mną- powiedziała ona i wszyscy poszli na 10 piętro.
-Dzień Dobry, lekarz Martyna Strzelcka, który to miesiąc?- zapytała się kobiety Pani Doktor.
-Pani Doktor, jestem w 8 miesiącu, miałam rodzić 11 lipca. Pomóżcie mi-mówiła przerażona kobieta.
-Piotrek leć po nosze, a Ty Nowy ułóż Panią i będziemy odbierać poród- powiedziała Martyna i zaczęła się akcja porodowa. Po kilku godzinach Pani urodziła się zdrowa córeczka, ale niestety matka dziecka zmarła.
-21 s, akcja porodowa przeprowadzona, zdrowa córka 10 punktów, urodzona w 8 miesiącu, niestety matka dziecka nie żyje, zawiadomcie ojca córki- powiedziała Martyna, owinela dziewczynkę kocykiem i zabrała ja do karetki.
-No, Martynka, dałaś radę, jako lekarz-powiedział Piotruś i już po chwili byli w szpitalu, tam spotkali Pana Krzysztofa, ojca córeczki.
-Dzień Dobry, Pańska córka jest zdrowa, dostała 10 punktów, ale przykro mi Pańska żona zmarła-powiedziała ona i w tym momencie mężczyzna się na nią rzucił.
-Ej, ej, proszę zostawić Panią Doktor-powiedział zły Piotr.
-A Pan kim jest?- zapytał wściekły mężczyzna.
-Jestem ratownikiem medycznym oraz mężem Pani Doktor-powiedział zły Piotr. Po kilkunastu minutach mężczyzna się uspokoił. Po 2 godzinkach Strzeleccy wrócili do domu, zajęli się dziećmi i od razu położyli się spać.
CZYTASZ
Kocham Cię, ale czy naprawdę?
FanficZaczęłam druga książkę i chcę postarać się aby była dłuższa