"Ja Ciebie chrzcze"

183 5 0
                                    

Dzisiaj Martynka z Piotrkiem i ich synem wracali właśnie do domu.
-Kochanie, zanim pojedziemy do domu, wstapimy jeszcze do kościoła, aby zapytać księdza, kiedy by nam ochrzcil syna-powiedział Piotruś.
-Dobrze kochanie- odparła mu Martynka. Po chwili dojechali do swojej parafi.
-Szczęść Boże- powiedział im ksiądz.
-Szczęść Boże. Chcieliśmy księdza zapytać, kiedy ksiądz by nam ochrzcil syna- zapytała Martynka.
-Hmm. Jutro mam czas, a Wam jak pasuje?- zapytał ksiądz.
-Nam w sumie też jutro pasuje- odpowiedział Piotr. Szczęśliwi, zadzwonili do kolegów z pracy i zapytali czy jutro będą mieli czas.
-Strzelecki, a po co Ci to wiedzieć?- zapytał Góra.
-Chcieliśmy ochrzcic Kamilka, więc chcielibyśmy aby byli wszyscy- powiedziała Martyna do telefonu.
-Tak, jutro wszystkim będzie pasować- powiedział Artur- Powiedzcie tylko na która godzinę i w którym kościele?- zapytał jeszcze Artur.
-Chrzciny będą na godzinę 16:00, a odbędzie się to w kościele św. Maksymiliana Kolbe na ulicy Zielonej 44-odparł mu Piotruś. Góra powiedział, że wszyscy się zjawia.
Następnego dnia
Dzisiaj jest ten dzień, gdy idziemy ochrzic synka. Czekamy jeszcze tylko na Adama i Basię, którzy się oczywiście spóźnia.
-Proszę zacząć bez nich- powiedziała Martyna.
-Jakie nadaliscie synu imię?- zapytał ksiądz.
-Kamil-powiedziała Martyna i w tej chwili do kościoła wpadli Adam z Basia.
-Ja Ciebie chrzcze Kamilu, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen- powiedział ksiądz.
-Amen- odparli wszyscy. Po godzinie skończyła się msza, więc Martyna i Piotrek zaprosili wszystkich do siebie.
-Chce wznieść toast za tego maluszka oraz za ich wspaniałych rodziców- powiedział Wiktor.
-Sto lat!- krzyknęli wszyscy. Po chwili Zosia z Nowym się zmyli, ponieważ jechali spotkać się z rodzicami Nowego. Po kilkunastu minutach pojechał doktor Góra, Lidka, Wiktor i Anna ponieważ mieli dyżur. Zostali tylko Basia i Adam.
-Adaś powiedz mi teraz dlaczego się spozniliscie?- zapytała ich Martyna.
-Po pierwsze jechaliśmy z dyżuru, a po drugie były okropne korki-odpowedzieli zgodnie z prawdą małżeństwo Wszolków. Po 2 godzinach również oni pojechali.
-I co kochanie, zostaliśmy sami- powiedziała Martyna. Po kilku godzinach także oni wrócili zmęczeni do domu. Położyli Kamila spać, a sami poszli się wykąpać i też poszli się położyć.

Kocham Cię, ale czy naprawdę?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz