"Robię to dla nas"

181 5 1
                                    

Dzisiaj rano Martyna i Piotr się poklocili, więc jej mąż wyjechał rano z domu w nieciekawym nastroju, więc Martyna zabrała dzieci i pojechała na 2 godzinki do rodziców, w tym czasie Piotrek dojechał do pracy.
-Cześć!- powiedział wszystkim i usiadł na ulubionej kanapie.
-Cześć, wszsytko w porządku?-zapytał go Adam.
-Nie Adaś, rano poklocilem się z Martynka, poszło o to, że Martyna chciała wyjechać z nami za granicę, ale ja powiedziałam, że jak nie ma na co wydawać pieniędzy, to niech lepiej ich nie zarabia- odparł Piotruś i westchnął.
-Oj Piotrek, zastanawiam się, czy Martyna Ci teraz wybaczy- powiedział Adaś. Po chwili dostali poerwsze wezwanie do rannego dziecka. Po kilku godzinach Piotr skończył pracę, wsiadł w samochód i pojechał do domu, myśląc jak przeprosić Martynka. Gdy wszedł do mieszkania, zauważył że Martynka jest spakowana.
-Kochanie, co Ty robisz?-zapytał zdziwiony Piotr.
-Idę pomieszkac trochę u rodziców, robię to dla nas. Nie możemy się dogadać, taka przerwa dobrze nam zrobi- powiedziała jego żona, zabrała walizkę oraz dzieci, wsiadła w auto i ruszyła w stronę mieszkania Martyny. Po chwili Piotr zrozumiał, że popełnił największy błąd w życiu, nagle usłyszał pisk opon i przerazil się nie na żarty. Miał nadzieję, że to nie jest jego rodzina, wyszedł przed dom i zauważył, że niebieski Mustang Martyny uderzył w drzewo. Szybko zabrał domową apteczke i ruszył w stronę samochodu. Otwarl drzwi i zobaczył, że dziećmi jest wszystko w porządku, Martyna ma tylko poraniona twarz, ale oddycha i jest przytomna.
-Boże, Martynka. Coś Ty zrobiła?- zapytał smutno Piotr.
-Chciałam skręcić, ale zauważyłam, że z tyłu jedzie rozpedzony inny samochód, więc skrecilam nagle w prawo i nie zauważyłam drzewa, ała moja noga-krzyknęła po chwili Martynka, a Piotruś zauważył, że ma zmiażdżona nogę.
-Już dzwonię po pogotowie, skarbie wytrzymaj- powiedział Piotr i zadzwonił do Banacha, żeby szybko przyjechali na Kwiatowa 10. Po kilku minutach wyjaśnił im co się stało. Po chwili jechali już karetka. Po 12 minutach przyjechali do szpitala, więc Martynka od razu poszła na badania. Po chwili wyszedł lekarz.
-Zapraszam Pana do gabinetu-powiedział lekarz-Więc tak Pańska żona miała zmiazdzona nogę, spokojnie nie ucielismy jej, ale dostała środki przeciwbólowe, więc pewnie już zasnęła. Przez kilka dobrych dni nie będzie mogła chodzić, niech Pan pilnuje, aby nie wstawala z łóżka- powiedział Doktor, a Piotruś natychmiast wstał i pobiegł do żony, chciał przy niej być, ale zauważył, że dzieci są zmęczone, więc przytulił je i zabrał do domu, obiecał sobie, że jutro odwiedzi Martyne i ją przeprosi.

Kocham Cię, ale czy naprawdę?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz