Rozdział 54 sezon 2

2.5K 108 13
                                    

Po śmierci Youko

(Będą przekleństwa... dużo przekleństw) Rozdział jest krótki.

RM: Kurwa...

JK: Hyung ? - jego gardło ściskało się coraz mocniej.

RM: To wszystko moja wina... - syknął.

S: Kurwa !!! - wściekły odszedł od stołu.

Na widok młodszego zachował kamienną twarz.

JM: Dlaczego do cholery nie płaczesz ?!  Czy tobie chociaż trochę na niej zależało ?!

S: Hym... - zaśmiał się przez zaciśniętą szczękę - tobie na pewno. A ty króliczku ? - spojrzał na najmłodszego.

Ten jedynie skierował głowę w dół i patrząc tylko i wyłącznie na swoje buty i na łzy skapujące na nie.

JK: Wyjdź !! - wskazał jedną dłonią na drzwi wejściowe, a drugą trzymał zaciśniętą.

S: Wy jednak jesteście tchórzami. Zamiast zachować zimną krew... Gdyby Youko...

V: Youko już niema - szepnął.

S: Jak tam chcecie. Zadzwoń ktoś jak się ogarniecie. Nie czekajcie na mnie, nie wracam na noc - założył buty i w pośpiechu wyszedł z dormu.

J: Powinniśmy się wspierać...

JK: To już nie pomoże !!! - zaczął histeryzować. Łzy nieopanowanie spływały po jego policzkach. Ich wycieranie nie miało już sensu.

RM: J-jin - przetarł oczy i złapał się za czoło - to moja wina.

V: Niby dlaczego ? - oczy zabłysły.

RM: Ja jestem Liderem i ja decydowałem o wielu sprawach. Widziałem, że coś się dzieje, ale nie reagowałem...

J: M-my też to widzieliśmy - osłabł.

Za ścianą na schodach stał tylko nie widocznie J-Hope i wszystkiemu się przyglądał.

JH: Jestem ich nadzieją...

V: Kto następny odchodzi ? - obudził się.

JK: O-o co ci znowu chodzi, do cholery ?

JM: Czasami jak coś powiesz to kurwa...

V: Suga Hyung odszedł. Kto następny ? - ręka mu drżała.

JH: Ja jestem ich nadzieją.

JK: To idź...

V: Będziesz tak wszystkich wypierdalał ?!

J: Uspokójcie się... - tak jak Taehyung stał, tak też wyszedł z dormu.

JM: J-ja jestem zmęczony... Dziękuję Jungkook... Mam dosyć - poszedł do swojego pokoju nawet nie zauważając Hobiego.

JK: Jimin Hyung !! - pobiegł do góry, jednak zamiast skierować się do jego drzwi, poszedł do swojego pokoju.

W salonie nastała cisza. J-Hope poszedł do nich. Zatrzymał się w kuchni by nalać sobie wody. Cisza była tak intensywna, że było słychać każdy szelest. Namjoon osłabiony tą rozmową usiadł na krześle, zakrywając sobie twarz obiema dłońmi.

J: Powinniśmy być teraz razem. Powinniśmy teraz wszyscy usiąść i porozmawiać... Pogodzić nasz los... Youko by tego nie chciała...

RM: Nie mów nic o YOUKO !!! - zdenerwował się - wstał i szybko udał się do swojego pokoju.

JH: Każdy z nas wymiera po kolei... Zostaliśmy my dwoje...

J: Chociaż ty nie...

JH: Oczywiście...

Jeszcze tego samego dnia Jimin i Jungkook wyszli bez słowa, z walizkami z dormu.

Ja jestem ich nadzieją

BTS mnie porwaliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz