Rozdział 47 sezon 2

2.6K 112 22
                                    

Sen

Poczułam jakby ktoś stał przy mnie i coś mi odpinał ? Było mi dosyć gorąco... Mało powiedziane, przez chwilę myślałam, że zacznę się dusić. Zaczęłam panikować jeszcze bardziej. Pot spływał po czole. Oszaleć można było.

Y: Co się dzieje ?? - zerwałam się z łóżka ?

Stała przy mnie... kobieta ? Nie. Pielęgniarka. Na mój widok upuściła talerzyk z zastrzykami ? Wybiegła, nie wiedząc co zrobić.

Zostałam sama i miałam czas poukładać sobie wszystko. Jestem w szpitalu, ale czy ja nie powinnam nie żyć, czy coś w tym stylu.

To było przecież zakończenie...

L- lekarz

L: Niesamowite... Jak się czujesz ? - zatrzymał się naprzeciwko mojego łóżka szpitalnego.

Y: Bywało gorzej... - wymamrotałam - ktoś po mnie przyjedzie ? Co się stało ? Dlaczego tutaj jestem ? - zaczęłam zadawać pytania.

L: Czyli jednak nie pamiętasz ? - skrzywił głowę.

Y: Ja-ja wiem, że coś mi było, albo jest. Miałam umrzeć ?

L: Tak było przewidziane... Zadzwonię po twojego opiekuna - zatrzymał się dopiero w drzwiach - może się panienka szykować i pakować - wyszedł.

Szybko wstałam i podbiegłam do lustra. Teraz wyglądałam znacznie lepiej.

W szafce nocnej znalazłam moje ubrania. Szybko się przebrałam a resztę ubrań i bieliznę spakowałam do torby leżącej pod łóżkiem. I, że nawet rzeczy moich nie wzięli.

Zdałam sobie sprawę z tego jak ich kocham i, że chcę teraz do nich wrócić i ich przytulić. Razem z moimi myślami za wędrowałam spowrotem do lustra.

Wiedziałam, że już nie wytrzymam. Łzy same mi leciały z oczu.

RM: Boże... - gwałtownie się obróciłam. Na widok chłopaka szybko podbiegłam i go mocno przytuliłam - myślałem, że to jakiś kiepski żart, a jednak... - nie dokończył, iż za chłysną się własną śliną.

Y: Tęskinłam za wami !! Możemy wrócić do domu ? - spojrzałam mu w oczy, a ten tylko przytaknął.

Sam otarł łzy. Zabrał moją torbę i wyszliśmy z budynku. W samochodzie usiadłam na miejscu pasażera z przodu. Ruszyliśmy.

RM: Co się stało ?

Y: Sama nie wiem... Obudziałam się ?

RM: "obudziałam" to jest mało powiedziane... - nie spuszczał wzroku z drogi.

Y: Co mam zrobić jak wrócimy ? Co w ogóle z chłopakami ? - patrzyłam na chłopaka, który rozjaśniał na mój widok w szpitalu.

RM: Ciężko mi o tym mówić - westchnął. Zdenerwowałam się - Jin przestał nam gotować i cały czas siedzi u siebie w pokoju. Suga cały czas pisze piosenki o depresji i czasami, nawet bardzo często zarywa nocki i nocuje w biurze. Mówi, że wszystko musi się uspokoić. Hobi zrobił sobie przerwę. Chciał pojechać gdzieś na wakacje odreagować, ale ostatecznie nigdzie nie poleciał. Jimin i Kookie, jak najszybciej wyjechali do rodzin w Busan. Tae... Tego nikt nie wie... Cały czas próbuje rysować, ale mu nie wychodzi... Wyrzucił prawie wszystkie pluszaki... A ja jak widać - wzruszył ramionami.

Y: To straszne... Ktoś wie, że po mnie przyjechałeś ?

RM: Nie... Niby komu miałem o tym powiedzieć ? Ktoś musi zachować głowę.

Y: A będziesz w stanie zadzwonić w dormie do Jimina i Jungkook'a aby wrócili ? Do Sugi też...

RM: Oczywiście. Tak swoją drogą jak się czujesz ?

Y: Jeszcze trochę słabo. Czuję, że przez chwilę byłam na. tamtym świecie.

RM: Byłaś moja droga. Zatrzymano twoją akcję serca. Akurat Jungkook do ciebie mówił.

Y: Faktycznie. Mam jakieś prześwity.

RM: W domu jeszcze odpoczniesz. Jestem pewien, że kiedy chłopacy ciebie zobaczą to wszystko wróci do normy.

Y: Mam taką nadzieję... Wiesz... - za myśliłam się. Przez chwilę myślałam żeby zapytać go co z moją mamą i czy moja choroba jest z tym powiązana, jednak poczekam na lepszy moment.

RM: Jesteśmy...

Ujrzałam duży biały dom z dużym ceglanym płotem. Na luzie bez pilnowania wysiadłam z auta i podeszłam do furtki. Czekałam na Namjoon'a aż otworzy drzwi.

Zatrzymałam się. Przypomniałam sobie jeszcze jedno pytanie. Widząc mnie, sam się zatrzymał.

Y: Mam jeszcze jedno pytanie...

RM: Tak ?

Y: Jak długo tak "spałam" ??

RM: Dzień i trochę...

Y: Że co ?! I tyle zdążyło się stać ?! - zbulwersowałam się, szybko to odczucie zamieniło się w stres i mieszankę kilku innych trudnych mi do określenia emocji.

Puścił mnie przodem. Nacisnęłam na klamkę. Drzwi były otwarte. Weszłam na mały korytarzyk gdzie wręcz w ogóle na było butów. Zdjęłam swoje i je tam zostawiłam.

Znowu spojrzałam się na RM'a.

Y: Co teraz powinnam zrobić ? - zrobiłam szklane oczy z podniecenia.

RM: To co podpowiada ci serce... - uśmiechnął się.

Y: No dobra, ale tak poważnie ?

RM: Zawołaj ich, a ja idę zadzwonić do reszty tumanów.

Zostawił mnie samą. Poszedł w stronę kuchni. Tam znajdował się telefon główny. Czułam coraz głośniej jak bije mi serce...

Y: Chłopacy ? Jin !! Hobi !!!

---------------------------------------------------------
Myślę że już więcej nie muszę wam tłumaczyć... JESTEM

BTS mnie porwaliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz