→ Wyznanie ←

266 46 24
                                    

Mając sto sześćdziesiąt osiem centymetrów wzrostu ciężko przedrzeć się między wysokimi brzozami na korytarzu szkolnym. Mając lata wprawy... Niektórym wciąż ciężko.

Frank Iero był tego idealnym przykładem.

Każdego dnia przedzierał się przez dżunglę uczniów, licząc, że nie zostanie przez nich zadeptany. Na szczęście jeszcze nigdy, poza nieprzyjemnymi pchnięciami ze strony rówieśników (lub nawet nauczycieli), nie stało mu się nic złego.

— Frank, chodź ze mną — pisnął Ryan, kiedy tylko zobaczył swojego przyjaciela. Ten zdezorientowany i lekko przestraszony, nic nie odpowiedział. Brunet złapał go za rękę i pociągnął do męskiej łazienki. — Ty to przeczytaj, a ja zaraz wracam — rzucił, wciskając mu do ręki pognieciony kawałek kartki, a następnie wchodząc do jednej z kabin.

Iero zaczął czytać. Okazało się, że to piosenka. Ale jaka! Słowa układały się tak, że całość wydawała się poezją. Wiedział, że jego przyjaciel jest utalentowany, ale często zaskakiwał go swoimi wypocinami.

Dostawał od niego piosenki, listy i wiersze, które trzymał w specjalnym notesie. Ross uważał, że ich nie potrzebuje, że mógłby napisać coś sto razy lepszego, a to najlepiej wyrzucić. Jakby nagłe zwątpienie.

— To jest... Niesamowite — stwierdził zgodnie z prawdą.

— Wieczorem mogę podrzucić ci list? Właściwie to nie wiem, dlaczego. Chciałbym, żebyś go przeczytał.

— Jasne. Od ciebie zawsze — uśmiechnął się, choć wiedział, że tamten tego nie zobaczy.

Nagle drzwi od łazienki otworzyły się, a do środka wszedł Gerard.

— Dzień dobry — wyszczerzył się, widząc niższego. Iero, choć lekko zawstydzony, odwzajemnił gest. Zastanawiał się, jak to możliwe, że przy Gerardzie czuł się tak dziwnie niepewnie... — Podciąłeś włosy?

— Troszkę — to prawda. Wczoraj pod napływem emocji chłopak sięgnął po nożyczki i przyciął swoją grzywkę o parę dobrych centymetrów. Szybko tego pożałował. Wyglądał gorzej, niż poprzednio, choć jego zamiar był zupełnie inny.

— Wyglądasz ślicznie.

— D-dziękuję — jęknął. Nie tego się spodziewał.

— Wiesz co, od jakiegoś czasu, chcę ci coś powiedzieć. Nie wiem dokładnie, jak to zrobić, więc... Uh, jakby ci to... — tym razem naprawdę był zestresowany. Jakby cała pewność siebie sprzed paru minut, kiedy to układał sobie w głowie scenkę tej rozmowy, wyparowała.

— Mam się bać? — zaśmiał się nerwowo.

— Raczej nie. Chociaż... Chciałem ci tylko powiedzieć, że bardzo cię lubię i dziękuję ci za to, jaki jesteś. Wow, nie było tak źle. A teraz wybacz — podszedł do lustra, gdzie poprawił swoje czarne, jak zwykle przetłuszczone włosy. — Obowiązki wzywają — wyleciał z pomieszczenia, nie dając możliwości wypowiedzenia przez Franka ani jednego słowa.

Może to przez tą dziwną sytuację, Iero nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa?

— Dziwny ten twój Gerard — rzucił Ross, wychodząc z kabiny.

— Może... — mruknął zamyślony. Podreptał za przyjacielem do umywalki. Wyciągnął z kieszeni komórkę.

od: Gerard
zapomniałem Ci powiedzieć, że w sobotę będzie domówka u Josha Duna i Ty i Ryan jesteście zaproszeni. mam nadzieję, że wpadniecie x

— Em... Ryro? — podsunął chłopakowi telefon pod nos. Ten spojrzał na niego niepewnie.

— Nie wiem.

— Ja też — odpowiedział krótko. Oboje wiedzieli, co to znaczy...

innocent game; frerardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz