,,Przynajmniej jedna z nas..."

2K 95 7
                                    

Pov. Stacy 

Wreszcie dotarliśmy do Noblesville w stanie Indiana. Nie chciałam znów zaczynać życia od nowa, ale musieliśmy. Wole to niż z powrotem być w tym pieprzonym domu z blondynem. Zastanawiam się, czy dalej próbuje "zmienić kogoś charakter". Mam nadzieję, że nie. A co z Elizą? Zostawiłam ją tam... ale oni mieli rację. To zbyt niebezpieczne jechać do domu Patryka, albo Jacka, ale kiedyś ich odwiedzę. 

W samochodzie panowała niezręczna cisza. Nagle coś sobie uświadomiłam.

-Musimy zmienić samochód. - powiedziałam. - Na pewno znają rejestracje i wygląd. 

-Rejestracje są w bagażniku. - odparła cicho Rose.

Spojrzałam na nią zdziwiona. 

-Kiedyś sobie załatwiłam... - zarumieniła się. - Pomyślałam, że się przydadzą.

-Boże Rose, kocham cię! - zaśmiałam się.

Również się zaśmiała. Co byśmy zrobili bez tej dziewczyny?

Pov. Judith

Gdy rozległ się dźwięk trzaskających drzwi od razu wstałyśmy z kanapy. Mężczyzna zdziwiony poszedł do drzwi wyjściowych. 

-Musi... 

Eliza zakryła moje usta dłonią, a na swoje położyła palec wskazujący. Leśniczy rozmawiał z jakimś mężczyzną. Na początku nie poznałam jego głosu, ale po chwili zrozumiałam kto to jest. Serce zaczęło mi szybciej bić. Rozejrzałam się po pokoju. Okno! Złapałam dziewczynę za rękę i zaprowadziłam do naszego ratunku. Wyszłam pierwsza, a kiedy robiła do czarnowłosa do pokoju wszedł... Patryk. Szybko wyskoczyła, po czym razem zaczęłyśmy biec. Blondyn wybiegł drzwiami. Usłyszałyśmy drugi samochód. Przyjechał Jack.

-Musimy się rozdzielić. - wysapała Eliza. 

-N.nie, nie możemy. - byłam przerażona.

-Jeśli tego nie zrobimy to nas złapią. - syknęła z bólu. - Ja w lewo, a ty w prawo. Na trzy, dwa, jeden, teraz!

Skręciłam w prawo. Usłyszałam za sobą odległe kroki. Któryś z nich pobiegł za mną. Stopy cholernie mocno mnie piekły, a kolka coraz bardziej dawała we znaki... jednak trzeba było ćwiczyć na każdym wychowaniu fizycznym. Kroki były coraz bliżej. Mam nadzieję, że Eliza ucieknie.

-Judith! - krzyknął.

To nie był Patryk. Goni mnie Jack! Byłam kompletnie wyczerpana. Zauważyłam drogę. Gdzieś w pobliżu musi ktoś być! Wbiegłam na nią. Zauważyłam światło, a przed moimi oczami pojawił się zmrok. 

Pov. Eliza

Kroki były coraz bliżej mnie. Byłam cholernie przerażona. Nagle po lesie rozległ się pisk opon. Judith znalazła drogę, czyli też mam szansę ją znaleźć! Zauważyłam, że bandaże zaczęły spadać. Jeśli dalej tak pójdzie to dostanę pieprzonego zakażenia. 

Biegłam już kilkanaście minut. Nagle moje nogi odmówiły posłuszeństwa. Upadłam wyczerpana na ziemię. Dlaczego ten las jest tak wielki? Poczułam czyjeś dłonie na ramionach. 

-Masz przejebane. - warknął... Patryk?! - Wstawaj. 

Nie miałam siły. Po głosie słyszałam, że on też jest zmęczony, ale nie tak bardzo jak ja. Złapał mnie za biodra i podniósł do góry. Szarpnął mnie żebym szła do przodu, jednak po dwóch krokach straciłam równowagę. Chciało mi się spać, byłam głodna, spragniona i wyczerpana.

-Wstawaj do jasnej cholery!

Powoli się podniosłam, a on od razu złapał mnie za ramię i zaczął iść. Ktoś do niego zadzwonił. Wyjął telefon i odebrał. Z racji, że był tuż obok mnie to słyszałam drugą osobę.

-Złapałeś ją? - spytał blondyn.

-Tak jakby nie...

-Uciekła ci?!

-Nie. Ona... wpadła pod samochód.

-Nie dzwoń na pogotowie. Weź ją na ręce i zanieś do naszego szpitala.

-Tylko, że chłopak, który ją potrącił zadzwonił na to pogotowie. Nie mogę nic zrobić.

-Masz coś kurwa wymyślić. - rozłączył się.

Judith... może to i dobrze, że tak się stało? Pojedzie do normalnego szpitala i będzie mogła uciec. Przynajmniej jedna z nas będzie wolna.

Pov. Stacy

Zatrzymaliśmy się w miejscu gdzie nie było żadnych domów, ani ludzi. Frank poszedł zmienić rejestracje, a ja zostałam wraz z Rose w samochodzie.

-Myślisz, że nas znajdzie? - spytałam.

-Nie ma takiej opcji. - odpowiedziała. - Jesteśmy sprytniejsi od niego. 

-Boje się. - szepnęłam.

-Jesteśmy bezpieczni. 

Spojrzałam przed siebie na chłopaka. Poczułam się winna za to wszystko. Brunet wstał i spojrzał mi prosto w oczy, ale tylko na chwilę... jakby miał mnie już dosyć. Wszedł do auta, po czym ruszył. 

-Frank, powiedz coś. - mruknęła Rose. 

-A co mam kurwa mówić? - warknął.

-Cokolwiek. - odpowiedziałam. 

Cisza. Świetnie...

Przepraszam, że taki krótki rozdział, ale mam małe problemy zdrowotne przez co rozdziały będą pojawiały się co jakieś 3-4 dni. Postaram się dodawać je co 2 dni, ale nie wiem,czy mi się uda. Jeszcze raz przepraszam i życzę miłego dnia!  ;3

They Dont' Know 2 [W KOLEJCE DO POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz