"Stój!"

1.8K 86 6
                                    

Pov. Stacy

Powoli odwróciłam się za siebie. Nikogo nie było. Przesłyszało mi się... na pewno. Frank patrzył na mnie pytająco. Zauważył, że się boje. 

-Co się stało? - spytał.

-Nic. - szepnęłam,  po czym ponownie skupiłam uwagę na telewizji. 

Chłopak zrezygnował z dalszego dopytywania, co mnie ucieszyło. Nie chciałam rozmawiać o moich uczuciach. Poradzę sobie, czyż nie?

Spojrzałam na godzinę. Wstałam i skierowałam się do pokoju. W przedpokoju minęłam Rose, która dziwnie mi się przyglądała. Zignorowałam ją, po czym weszłam do swoich czterech ścian. Przebrałam się i położyłam na łóżku. Powtarzając sobie, że wszystko będzie dobrze zamknęłam oczy i odpłynęłam. 

Pov. Eliza

Siedziałam na kanapie i myślałam co się stało. Przez kilka dni Jack trzymał mnie w zimnej piwnicy. Jedzenie ograniczył do jednej kanapki dziennie i małej butelki wody. Co kilka godzin przychodził i mnie bił. Dlaczego ja wciąż tu jestem? 

Stacy uciekła. Zabiła swoich rodziców. Była w mieście gdzie ja byłam przetrzymywana. Skoro miała tyle odwagi żeby zemścić się na rodzinie to czemu mnie nie uratowała? Dźwięk kroków wyrwał mnie z rozmyślań. Jack przeszedł przez salon do kuchni. Prawdopodobnie by zrobić śniadanie. Wstałam, po czym powoli podeszłam do pomieszczenia. Zauważyłam, że kroi chleb. Ma nóż w ręce. Serce zabiło mi mocniej. Jak na razie mnie nie usłyszał. Wzięłam głęboki wdech. Bez ryzyka nie ma życia. 

Podeszłam do niego. Wstrzymałam oddech. Muszę być jak najciszej. Jak mogę go zaatakować? Rozejrzałam się wokół. Jedyne co zauważyłam to patelnia, która stała na gazie. Będzie robił jajecznice. Wzięłam ją powoli. Wymierzyłam w jego głowę, po czym mocno się zamachnęłam i go uderzyłam. Mężczyzna krzyknął. Załapał się za bolące miejsce przez co upuścił nóż. Szybko go zabrałam i odsunęłam się kilka kroków w tył. Brunet odwrócił się w moją stronę. Próbował zachować spokój. 

-Nie rób nic głupiego. - wyciągnął ręce do przodu i zaczął powoli podchodzić.

-Nie zbliżaj się! - podniosłam głos. 

Zatrzymał się. 

-Daj mi telefon. - warknęłam.

Jack zmarszczył brwi. Nie wiem, czy będzie aż tak głupi i go odda, ale jednak. Wyciągnął przedmiot z kieszeni.

-Połóż go na podłogę i popchnij do mnie. - powiedziałam obserwując dokładnie jego ruchy.

Zrobił to co kazałam. Zachowywał się jakbym miała w ręce pistolet, a nie nóż. Byłam pewna, że jeżeli mnie zaatakuje to przegram. Podniosłam komórkę i od razu wystukałam numer na policję.

-Komisariat policji, słucham? 

-Potrzebuję pomocy. - mój głos zadrżał. - Jestem przetrzymywana w jakimś domu.

Policjant zaczął wypytywać o szczegóły. Jackowi się to nie spodobało i znów zaczął podchodzić. 

-Stój! - krzyknęłam, ale nie zareagował.

Przyłożyłam nóż do swojej klatki piersiowej gotowa żeby go wbić. Zatrzymał się.

-Nie rób tego. - powiedział... troskliwie?

-Namierzyliśmy panią. - odpowiedział policjant. - Pomoc już jedzie. Dopóki nie przyjedzie radiowóz proszę się nie rozłączać i informować mnie co robi porywacz.

-Dobrze. - odparłam. 

-Odłóż ten nóż. - zrobił jeden krok do przodu, a ja do tyłu. 

-Jeszcze jeden krok. - warknęłam. - To się zabije. Już i tak masz przejebane. Prawda wyszła na jaw. 

Mężczyzna przybliżył się na tyle żeby bez problemu opuścić kuchnię. Uważnie go obserwowałam. Telefon dałam na głośnomówiący i odłożyłam na blat obok mnie. Policjant ciągle coś mówił, jednak nie zwracałam na to uwagi. 

-To jeszcze nie koniec. - powiedział brunet, po czym wybiegł z domu.

-Uciekł. - powiedziałam obojętnie, po czym usłyszałam cichy sygnał, który stawał się coraz głośniejszy.

Jack uciekł tylnym wejściem dzięki czemu policja mogła bez problemu wejść do środka. Jeden z nich zaprowadził mnie do samochodu i zawiózł na komisariat. Reszta została żeby rozejrzeć się po budynku. Na miejscu wypytali mnie o szczegóły. Jack pojawił się na liście gończym, a moi rodzice będą mieli rozprawę sądową. Prawdopodobnie trafię do rodziny zastępczej, albo do domu dziecka. Wolę to niż spędzić choć minutę dłużej w tamtym domu.

Wciąż nie mogłam uwierzyć, że ucieczka od niego będzie taka prosta. Mogłam to zrobić na samym początku...

Siedziałam na krześle na korytarzu. Czekałam na rodziców. Miałam nadzieję, że nie będę musiała z nimi rozmawiać. Nienawidziłam ich. To ich wina, że mam taki charakter, a ja musiałam za to cierpieć.

Po kilku minutach weszli do komisariatu. Byli zdenerwowani. Spojrzałam na nich z obrzydzeniem i szczerą nienawiścią. Przeszli obok mnie nawet się nie odzywając. Moja twarz zachowała kamienny wyraz. Niech zgniją w więzieniu. 

Pov. Stacy

Obudziło mnie szarpanie i podniesiony głos.

-Wstawaj! 

Mruknęłam, po czym otworzyłam oczy. Czerwonowłosa była przerażona. 

-Ktoś was poznał! 

Na te słowa poderwałam się z łóżka i wybiegłam z pokoju. Zauważyłam Franka pakującego swoje rzeczy do walizki. No chyba sobie kurwa żartujecie. Wróciłam się i również zaczęłam pakować. Teraz liczył się czas, którego nie mieliśmy za dużo. Gdy skończyłam szybko się przebrałam i razem z walizkami pobiegliśmy do samochodu. Długo tu nie zagościliśmy. Spojrzałam na godzinę. Było po dziesiątej. 

-Jak nas poznali? Kto? Kiedy? - wypytywałam.

-Wyszłam z Frankiem na spacer. - zaczęła Rose. - Poszliśmy do parku i wtedy jakiś mężczyzna go poznał. Gdy biegliśmy do mieszkania on krzyknął, że dzwoni na policję. 

W oddali słyszeliśmy policję. Zakryłam twarz w dłoniach.

-Stacy poszukaj jakiś wolnych mieszkań, czy czegokolwiek w innym stanie. Nie mam pojęcia gdzie jadę.

Włączyłam mapę na telefonie i zaczęłam szukać. Na rozluźnienie atmosfery Rose włączyła radio z nadzieją, że będzie jakaś piosenka.

-Szokujące informacje. - powiedziała prezenterka. - Wczoraj w porannych godzinach policja dostała telefon od nastoletniej Elizy. 

Moje oczy się rozszerzyły.

-Okazało się, że była przetrzymywana, głodzona, bita i upokarzana przez mężczyznę, który zdążył uciec przed przyjazdem funkcjonariuszy.

Rose widząc łzy w moich oczach wyłączyła radio. Udało jej się! Uciekła! 

-Uciekła! - powiedziałam radosna.

Dziewczyna zabrała mi telefon by szukać nowego miejsca zamieszkania. Pierwszy raz od dłuższego czasu poczułam prawdziwe szczęście. Jak jej się udało? Łzy spłynęły po moich policzkach. Jestem z niej dumna.

They Dont' Know 2 [W KOLEJCE DO POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz