Dlaczego mi nie wierzy?

1.8K 97 17
                                    

Myślę, że to opowiadanie będzie dobiegało ku końcowi.


Pov. Stacy

Obudziłam się w pokoju Lockwooda. Powoli wstałam z łóżka i przecierając oczy szłam do wyjścia, jednak się zatrzymałam. Zawróciłam by otworzyć szafkę i wyjąć opakowanie leków, które mi dał. Chciałam wciąż całe opakowanie, ale wiedziałam, że by to zauważył, więc wzięłam sześć i włożyłam je do kieszeni. Wyszłam na korytarz i jak najciszej poszłam do swojego pokoju. Słyszałam jakieś rozmowy o oznaczało, że Vincent jeszcze tutaj jest. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Otworzyłam szafę i zaczęłam w niej grzebać. Musi tu być coś gdzie mogłabym schować tabletki! Podeszłam do komody by cokolwiek znaleźć. Znowu nic. W końcu wpadłam na pewien pomysł. Nie był on dobry, ale nie miałam innego wyboru. Stanęłam obok łóżka i podniosłam do góry poduszkę wraz z prześcieradłem. Położyłam tabletki na materacu i gdy poprawiałam pościel, ktoś wszedł do pokoju. Szybko odwróciłam się w tamtą stronę.

- Co robisz? - spytał podejrzliwie blondyn podchodząc do mnie.

- Nic. - moje serce przyśpieszyło.

Chciał zobaczyć co zrobiłam, ale mu przeszkadzałam. Jego cierpliwość się skończyła i po prostu mnie odepchnął przez co prawie straciłam równowagę. Zacisnęłam usta widząc jak wszystko przerzuca i znajduje leki. 

- Jesteś naprawdę głupia. - prychnął biorąc tabletki do ręki. - Przede mną nic nie ukryjesz.

- Jeszcze się zdziwisz. - szepnęłam, jednak on to usłyszał.

- Nie zdziwię się, bo ta główka... - popukał mnie palcem w czoło. -...nie jest zdolna do myślenia. A teraz chodź. Musisz pożegnać się z Vincentem. 

Zacisnęłam szczękę by nie powiedzieć nic co bym później żałowała. Poszliśmy na dół gdzie stała reszta. Komisarz zakładał właśnie swoją kurtkę, a Eliza rozmawiała o czymś z Judith, ale gdy nas zobaczyły to skończyły. Podeszłam do nich, a Patryk do starszego mężczyzny.

- Co on ci dał? - szepnęła młodsza. 

- Nie wiem. - odpowiedziałam patrząc na czarnowłosą. - Co ty tu robisz?

- Chciałam zobaczyć jak się trzymasz. - złapała się za łokcie. - I coś ci dać.

Z kieszeni wyjęła małą rzecz zawiniętą w papier. Zanim zdążyłam go wziąć, zabrał go komisarz. Chciał to odpakować, jednak wyrwałam mu go z dłoni i się odsunęłam. Spojrzałam na przerażoną Elizę. Przedmiot był trochę ciężki i miał dziwny kształt. Co to jest? 

- Oddaj to. - powiedział Patryk.

- To prezent od Elizy. - warknęłam. - Nie oddam. Chyba mogę mieć choć trochę prywatności?

- Najpierw pokaż co to jest. - zaczął do mnie podchodzić.

Widziałam jak dziewczyny myślą co zrobić. W pewnym momencie czarnowłosa powiedziała coś Judith na co ta wytrzeszczyła oczy i spojrzała na mnie. Co tam do jasnej cholery jest?! Dziewczyna mówiła coś bezgłośnie i gestykulowała. Udawała, że coś rozkłada, a następnie podcina sobie gardło. Czy to jest scyzoryk?! Przeniosłam przerażony wzrok na Patryka. Nie ma mowy, że go teraz odpakuje. Udało mi się go minąć i zacząć biec na górę. Słyszałam, że biegnie za mną. Gdy tylko weszłam na piętro, otulił mocno mój brzuch ramionami i podniósł do góry.

- Zostaw mnie! - krzyknęłam próbując się wyszarpać. 

Po chwili Vincent zabrał mi przedmiot i go odpakował. Gdy to zrobił, Patryk odstawił mnie na ziemię, a ja od razu zbiegłam po schodach na dół.

- Nie mogłaś mi go dać inaczej?! - warknęłam zła. - Nie mogłaś dać go kurwa Judith?!

- Nie chciała go wziąć. - powiedziała patrząc za moje plecy. - Przepraszam...

Posłałam dziewczynie złowrogie spojrzenie na co ona opuściła głowę.

- Eliza jedziemy. - poinformował mężczyzna otwierając drzwi.

- Ja pierdole. - powiedziałam głośno. - One były kurwa otwarte. 

Złapałam się za głowę. Miałam wolność tak blisko! Tak bardzo blisko! Gdy Patryk wraz z gośćmi wyszedł z domu, ja pobiegłam na górę, a Jud za mną. 

- Czekaj tutaj i mów jak wróci. - odezwałam się kiedy stałyśmy przed schodami.

- Okej. 

Szybko poszłam do pokoju blondyna. Otworzyłam szafkę i tym razem wzięłam całe opakowanie leków. Zaczęłam przeszukiwać kolejne szafki, lecz znajdowałam w nich same niepotrzebne mi rzeczy. Gdy wyciągałam pudełko spod łóżka usłyszałam jak Judith rozmawia z Patrykiem. Cholera! Po cichu podeszłam do drzwi i gdy chciałam złapać za klamkę, ktoś szybko je otworzył. Krzyknęłam i złapałam się za nos, w który oberwałam.

- Co ty tu kurwa robisz?! - wrzasnął łapiąc mnie mocno za ramiona. - Czego tu szukałaś?! 

- Niczego... - moje serce przyśpieszyło.

- Weź te ręce. - zabrał je. - Jeszcze tego brakowało.

Złapał mnie za policzki i uważnie przyjrzał się mojemu nosowi, z którego leciało trochę krwi. Odsunął się i wyjął telefon by do kogoś napisać. Podszedł do drzwi i zamknął je na klucz. Otworzyłam szerzej oczy. Zajrzał do szuflady, a widząc, że nie ma tam tabletek, zaczął mnie przeszukiwać. Próbowałam mu przeszkodzić, lecz nie dałam rady. 

- Co to jest? - spytał trzymając białe opakowanie przed moją twarzą. 

Odwróciłam głowę w drugą stronę.

- Co to kurwa jest?! - krzyknął szarpiąc mnie. 

- To boli. - syknęłam nie patrząc na niego.

- I ma boleć! - przycisnął mnie do ściany. 

Usłyszałam zatrzymujący się samochód, a po chwili otwierające się drzwi. To na pewno Jack. 

- I niby co chciałaś z nimi zrobić?! 

- N.nie wiem... - szepnęłam. 

- Może chciałaś się zabić?! - odsunął się. - Chciałaś połknąć te pieprzone tabletki?! A może...

Przerwał gdy ktoś zapukał do drzwi.

- Patryk? Wszystko w porządku? - spytał komisarz.

Skąd on się tu wziął? Blondyn wstrzymał powietrze i powoli otworzył drzwi. Vincent wszedł do pokoju i podejrzliwie na nas popatrzył. Patryk podał mu opakowanie po tabletkach.

- Wzięła je. - powiedział powstrzymując złość.

- Stacy? - spojrzał na mnie. - Co chciałaś zrobić? 

- Słyszał pan co on mówił? - spytałam. - Przycisnął mnie do tej ściany. - odsunęłam się od niej. - Szarpał mnie i uderzył!

Pokazałam na krwawiący nos. Przeniósł wzrok na Patryka. 

- Judith mi powiedziała co zrobiła, więc chciałem jak najszybciej się tutaj znaleźć. Gdy otwierałem drzwi, ona akurat do nich podeszła... prawdopodobnie chciała się zamknąć. - zacisnął usta. - Nie jest złamany, ani nic.

Pokiwał lekko głową. Uwierzył mu?! Schował opakowanie do swojej kieszeni.

- Wróciłem, bo zapomniałem czapki. - poinformował. - Chodźmy na dół.

Patryk złapał mnie za rękę, którą mocno ścisnął i skierował się na dół. Poczułam łzy napływające do oczu. Dlaczego Vincent nie chce mi wierzyć... 

They Dont' Know 2 [W KOLEJCE DO POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz