Szpital

1.8K 114 50
                                    

Maratonu niestety nie będzie. Nie mam zbyt dużo czasu i ledwo udaje mi się żebym udostępniała rozdziały co 3-4 dni. Dziękuje za te wszystkie komentarze i za to, że to czytacie, bo dzięki temu dalej piszę to opowiadanie. Miłego dnia!


Pov. Patryk

Stałem za lustrem weneckim i obserwowałem jak Vincent próbuje przesłuchać Stacy. Starała się ukryć to jak bardzo jest przerażona, jednak jej to nie wychodziło. Czasem tu spoglądała jakby dokładnie wiedziała, w którym miejscu stoję. Wciąż nie mogłem uwierzyć, że ją złapaliśmy. Po raz pierwszy od kilku miesięcy byłem szczęśliwy. Nie mogłem się doczekać aż znów będzie mieszkać w moim domu i robić to co jej każę.

Sierżant kazał mi wejść do pomieszczenia, więc to zrobiłem. Usiadłem na krześle, które znajdowało się obok Stacy. Odruchowo się ode mnie odsunęła. Położyłem dłoń na jej udzie przez co drgnęła. Chciała ją strącić, lecz jej się nie udało.

- Składa pan oskarżenia w stronę Franka i Rose? - spytał mężczyzna.

- Tak. - odparłem pewnie.

- Nie! - podniosła głos. - Zostawcie ich w spokoju! 

- Uspokój się. - spojrzałem na nią.

Moja mała, uparta dziewczynka znów jest ze mną i już nigdy nie odejdzie. Będę musiał zrobić coś z Judith. Nie mam zamiaru się nią "opiekować" skoro moja Stacy wraca do domu. Miałem nadzieję, że Jack nie odpieprzył niczego głupiego przez ten czas. Złożyłem zeznania co chwilę masując udo dziewczyny. Wiedziałem, że przez to jest bardziej przerażona. 

- Więc... zaczniesz mówić? - spytał Vincent. 

- A co mam mówić? - warknęła. - Że to wszystko co powiedział panu Patryk to kłamstwo?! 

Fakt, że ciągle starała się pokazać prawdę, mnie śmieszył. Kiedy się irytuje jest taka urocza. 

- Jeśli będziesz kłamała możesz zwiększyć wyrok tamtej dwójki. 

- Słucham?! - spróbowała wstać, jednak jej nie pozwoliłem. - Przecież mówiłam! Nikt mnie nie porwał. Uciekałam przed tym psycholem. 

Wskazała głową na mnie. Więc zostałem psycholem? Ach, zapomniałem... w jej oczach zawsze nim będę. Ale kto jest bardziej stuknięty? Ja, czy ona skoro zabiła swoich rodziców? Dla mnie odpowiedź  jest prosta. 

Siedzieliśmy w sali jeszcze przez godzinę, lecz niczego się nie dowiedzieliśmy, więc sierżant postanowił, że spróbuje później. Wyszliśmy z komisariatu. Idąc do samochodu trzymałem ją za rękę. Gdy weszliśmy do auta od razu się uśmiechnąłem, a Stacy odsunęła się ode mnie jak najbardziej. Ruszając, położyłem dłoń na jej udzie. 

- Dlaczego ty mi to robisz? - spytała powstrzymując zły. 

- Wiesz czemu. - odparłem szczęśliwy. - Nie mogę się doczekać aż wrócimy do domu. Twój pokój ani trochę się nie zmienił. 

Usta zaczęły jej się trząść. Zakryła je dłonią i wyjrzała za szybę. Chciałem ją znów zobaczyć w za krótkiej sukience lub w body. 

- Kim jest Judith? - zapytała cicho.

- Co? - spytałem pomimo, że usłyszałem.

Gdy się boi jej głos jest taki słodki. Widziałem jak wzięła głęboki oddech.

- Kim jest Judith? - powtórzyła nieco głośniej.

- Nikim ważnym. 

Otuliła się rękoma jakby mogły ochronić ją przed całym złem. Postanowiłem, że jak wrócimy do domu to zmuszę ją żeby mi wszystko opowiedziała. Zaparkowałem pod szpitalem i wyszedłem z samochodu. Stacy również to zrobiła, więc szybko do niej podszedłem i złapałem za rękę by nie uciekła.

- Puść mnie. - warknęła.

Zaśmiałem się lekko, po czym zaczęliśmy iść do budynku. Weszliśmy do środka gdzie czekał już na nas lekarz. Zaprowadził Stacy do sali, a ja musiałem zostać na korytarzu. Myślałem co bym mógł jej zrobić za to, że uciekła. Nie może to być nic mocnego gdyż przez tydzień będę musiał traktować ją w miarę normalnie. Zdenerwowałem się gdy Vincent powiedział, że do mnie przyjedzie. Będę musiał wszystko ukryć, a przede wszystkim Jacka. Wciąż nie mogłem uwierzyć w to jaki on jest głupi. Musi się nauczyć jeszcze wielu rzeczy. 

Minęło już sporo czasu gdy nagle usłyszałem krzyki. Przetarłem oczy wiedząc do kogo one należą. Po chwili do sali zawołała mnie pielęgniarka. Stacy siedziała skulona na łóżku szpitalnym i mordowała lekarza wzrokiem, który przeniosła na mnie. 

- Co się dzieje? - spytałem podchodząc do nich. 

- Powiedziałem tylko, że zaraz przyjedzie inny lekarz by sprawdzić, czy nie była wykorzystywana seksualnie. - poinformował.

- No pana to do reszty pojebało! - krzyknęła dziewczyna. - Nikt mnie nie zgwałcił! 

- Uspokój się, Stacy. - usiadłem na skraju łóżka przez co się odsunęła. - To tylko badania.

- W dupe sobie wsadź te badania. - warknęła. 

Czy ja dobrze usłyszałem? Jak tylko wrócimy to przez pieprzony tydzień nie będzie mogła kurwa usiąść. Posłałem lekarzowi znaczące spojrzenie. Po chwili zostaliśmy sami. Uśmiechnąłem się troskliwie. Muszę pamiętać, że są tu kamery.

- Jak wrócimy do domu to wszystkiego pożałujesz. - warknąłem.

- Zostaw mnie w spokoju. - do jej oczu naleciały łzy.

- Już nie jesteś taka pewna siebie? - zadrwiłem. - Zostaliśmy sami i strach się obleciał, co?

- Spierdalaj.

Zaczyna działać mi na nerwy.

- Posłuchaj mnie. - złapałem ją za nadgarstek i mocno ścisnąłem przez co syknęła z bólu. - Wiedz, że dostaniesz karę, a tym wszystkim jeszcze bardziej pogarszasz swoją sytuacje. 

Odwróciła głowę w przeciwną stronę. Widziałem, że szybciej oddychała. Nie może mi być jej szkoda.

- Czyli nie będziesz już robiła takich scen, prawda? - spytałem.

Nie odpowiedziała, więc mocniej ścisnąłem jej rękę. Spojrzała na mnie.

- Zostaw mnie, proszę. - jej głos drżał.

Chciałem położyć dłoń na jej policzku, jednak się odsunęła. 

- Nigdy cię nie zostawię. 

Zaczęła płakać. 

- Nie płacz. Zaraz przyjedzie lekarz i...

- Nie! - przerwała mi. - Nikt mi nic nie zrobił. Ja... 

Patrzyłem na nią pytająco. Czekałem na ciąg dalszy, jednak na marne.

- Ty... co? 

Wzięła głęboki wdech.

- Nic. - szepnęła. - Zostaw mnie.

- Nie będę się powtarzał. - warknąłem i wstałem. - Idę po nich. Przygotuj się na badania.

Wychodząc z sali wiedziałem, że będzie się sprzeciwiać, a ja ją za to ukarzę.

They Dont' Know 2 [W KOLEJCE DO POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz