Dodatek #1

1.3K 85 36
                                    

Niespodzianka! Otóż witam was w pierwszym dodatku do tego opowiadania (ciekawe, czy ktoś to przeczyta). Nie wprowadza jakiejś wielkiej zmiany do fabuły, ale mniej więcej pokazuje... jak wygląda ich dalsze życie? Rozdział jest w miarę długi (najdłuższy jaki kiedykolwiek w życiu udało mi się napisać). Miłego czytania!

Słów: równe 5000


Patrzyłam w lustro, wygładzając dłońmi swoją bluzkę. Moje długie włosy zostały obcięte do ramion, co mi się nie podobało. Patrzyłam na swój ubiór, który nie był idealny, ale sprawiał pozory normalności. Przybliżyłam się do odbicia, by przyjrzeć się twarzy. Z bliska dostrzegłam mocniej widoczne kości policzkowe, zapadnięte policzki oraz ciemne wory pod czerwonymi oczami. Kolor moich tęczówek już dawno zbladł i poszarzał, zabierając cały blask oraz szczęście na rzecz bijącego chłodu. Jednak dziś było inaczej. Ktoś uważny mógłby dostrzec w nich odrobinę strachu, który rósł z każdą chwilą i odgłosów dochodzących z parteru. Wiedziałam, że bracia krzątali się po dole, szykując wszystko na ich przyjazd. Przedłużałam moje zejście do nich, najdłużej jak tylko mogłam. W szkle zauważyłam Judith wpuszczającą swoją koszulę w spodnie. Mimo sporej ilości sukni w szafie, gdy tylko mogłyśmy wybierałyśmy cokolwiek innego. Miałyśmy do nich uraz, lecz nikomu o tym nie mówiłyśmy - milczałyśmy. Słowa z naszych ust padały coraz rzadziej i rzadziej. Nawet teraz, gdy byłyśmy same w pomieszczeniu, a między nimi panowała przygnębiająca cisza, której jednak żadna z nich nie zamierzała przerwać. Ponownie przeniosłam spojrzenie na siebie. Przechyliłam nieco głowę w bok, by upewnić się, że makijaż zakrywa bliznę. Wciąż była widoczna, ale nie tak bardzo jak bez. Upewniwszy się, że jestem gotowa, odwróciłam się przodem do dziewczyny, która już na mnie patrzyła. Uniosłam brwi do góry, a ona skinęła lekko, co oznaczało, że również skończyła. Przyjrzałam jej się, po czym za nią ruszyłam. Wyglądałyśmy dojrzalej, ale nie byłam pewna, czy się tak zachowujemy. Przeważnie byłyśmy spokojne i ciche, lecz zdarzały się chwile, w których całe emocje skrywane w nas, wybuchały. Nie mogłam powiedzieć, która miała tak częściej. Może byłyśmy na równi, a może nie. Nie obchodziło nas to.

Nie spiesząc się, zeszłyśmy po schodach na parter skąd dochodziła rozmowa. Judith zatrzymała się, jakby myśląc, co zrobić, więc wyminęłam ją i udałam się do jadalni. Talerze oraz sztućce były już porozstawiane, a pewna kobieta kładła na stół jedzenie. Kątem oka widziałam, jak nerwowo przygryzała wargi, rozglądając się, czy wszystko jest dobrze ułożone. Widziałam ją w tutaj kilka razy, lecz nie czułam potrzeby dowiedzieć się, kim ona była. Nie zależało mi na tym. Zamiast tego chciałam poprawić jeden z noży, który leżał dziwnie krzywo, lecz zamarłam słysząc dzwonek do drzwi. Cofnęłam rękę i odwróciłam się w stronę wejścia, w którym stała czarnowłosa i mnie obserwowała. Kobieta szykująca jedzenie, potruchtała z powrotem do kuchni. Judith ściskała swoje dłonie w pięści i do mnie podeszła. Stanęła obok, odwracając się w tą samą stronę co ja.

- Niech oni już jadą. - szepnęła, gdy doszedł do nas dźwięk otwieranych drzwi oraz przywitania. Posłałam jej krótkie spojrzenie, po czym splotłam swoje palce za plecami. Podzielałam jej zdanie, lecz się nie odezwałam. Odchrząknęłam wiedząc, że mój głos będzie zachrypnięty od dłuższego milczenia. 

Po chwili usłyszałyśmy kroki skierowane do jadalni. Słyszałam głębokie oddechy Judith, która próbowała opanować nerwy, lecz z tego co dostrzegłam to jej to nie pomagało. Nagle do pomieszczenia zaczęły wchodzić nieznajome nam osoby. Najpierw weszły dziewczyny, a następnie mężczyźni z blondynami na końcu. 

- Oh! - jeden z brunetów klasnął w dłonie i z szerokim uśmiechem patrzył na nas. Dostrzegłam, jak czarnowłosa skuliła się w sobie, lecz patrzyła pewnie przed siebie - To są one, tak?

They Dont' Know 2 [W KOLEJCE DO POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz