Czy nie może zrozumieć, że już nie ma ratunku?

1.7K 83 18
                                    

Siedzieliśmy przy stole w oczekiwaniu na Jacka, który na pewno się nie zjawi. Mój wzrok był wbity w pusty talerz, a dłonie zacisnęły się w pięści słysząc kolejne kłamstwa Patryka. Policjanci wierzyli w każde jego słowo, a nas traktowali jak dzieci, których zdanie się nie liczy. Spojrzałam na Judith, która panicznie biła się z myślami próbując wymyślić sposób ucieczki... ale czy to miało jakikolwiek sens? 

Z moich oczu nie płynęły łzy pomimo ogromnego cierpienia, a na twarzy nie było grymasu. To koniec. Nie mam po co dalej walczyć, bo i tak wszystko wróci do punktu wyjścia, czyli do tego domu. Do tego cholernego domu, w którym zaczęło się najgorsze. Zostanę tu na zawsze, a łatki, które przypiął mi Lockwood będą ciągnęły się za mną do śmierci.

Już nie jestem dziewiętnastoletnią dziewczyną, która powinna uczęszczać do szkoły i przeżywać chwilowe zauroczenia. Zamknęłam oczy z nadzieją, że to tylko sen, że zaraz obudzi mnie dzwonek na przerwę, który uwolni nas od przynudzającego nauczyciela. Powinnam niedługo iść na studniówkę, a potem napisać matury, których bałam się już w pierwszej klasie technikum. Ominęły mnie liczne imprezy z okazji osiemnastych urodzin... oraz moje własne. Nikogo nie zastanawiało moje nagłe zniknięcie? Nikogo nie obchodziłam do tego stopnia by jakoś zainterweniować? Nic dla nich nie znaczyłam? Może to i lepiej. 

I oto się stało. Jestem Stacy Lockwood - kobietą z problemami psychicznymi oraz troskliwym mężem, który stara się mi pomóc. Odwiedza mnie psycholog, lecz ona tylko zadaje mi te same pytania. Czy nie może zrozumieć, że już nie ma ratunku? Dawna ja odchodzi, umiera z każdą chwilą spędzoną wokół tych ludzi. Nie wiem jak długo jeszcze przetrwa, ale czuję, że koniec już nadchodzi. Mogę go niemal dotknąć, lecz za każdym razem, gdy próbuję go złapać to przemyka przez moje dłonie i ucieka. Dlaczego nie pozwala mi umrzeć i wreszcie zaznać spokoju? Coś kurczowo trzyma mnie przy życiu. Nie chce puścić, ale czuję, że powoli traci siły. 

Niedługo będzie koniec. 

Dziewczyna spojrzała mi w oczy. Ujrzałam w nich prawdziwe przerażenie oraz bezsilność. Chciała się bronić, więc niech to robi. Próbowała odczytać ze mnie jakiekolwiek emocje, aż zrozumiała co się dzieje. Pokręciła lekko głową i wzięła głęboki wdech. Uwolnię nas z tego - powiedziała bezgłośnie, na co kącik moich ust drgnął. Nie chciałam odbierać jej tej niszczącej nadziei, że wszystko będzie dobrze, bo tylko ona trzymała ją przy zdrowych zmysłach. Starszy z policjantów uważnie mi się przyglądał, jednak to ignorowałam. Nie mogę zrobić niczego złego, bo zostanę ukarana i upokorzona. Miałam tego dość. Miałam dość podejmowania ryzyka, które nawet na milimetr nie przybliży mnie do ucieczki. Zagryzła dolną wargę rozglądając się nerwowo po towarzyszach. Patryk to dostrzegł, ale nie zareagował. Robił dobrą minę do złej gry. 

Nie słuchałam o czym mówią, póki nie usłyszałam mojego imienia. Popatrzyłam na każdego po kolei oczekując odpowiedzi, czego ode mnie chcą. 

- Jest zmęczona. - powiedział Patryk siląc się na uśmiech. - Chcesz iść spać? 

Pokręciłam jedynie głową nie mogąc wydusić z siebie ani słowa. Wzrok ponownie opuściłam na białą porcelanę. Kątem oka zauważyłam jak blondyn kładzie dłoń na moim udzie. Jego dotyk sprawiał u mnie nieprzyjemne ciarki. Zacisnęłam usta starając się panować nad emocjami. Mężczyźni kontynuowali rozmowę, a Judith dalej myślała. 

Ale po co?

Znudzona całą tą sytuacją zaczęłam się robić senna. Chciałam już stąd pójść, przykryć się kołdrą po samą głowę i pobyć sam na sam. Ciekawiła mnie jedynie jedna rzecz. Co z Rose i Frankiem? Są już wolni. Wysłali tutaj policję - nie miałam co do tego wątpliwości - lecz nie wiedziałam czemu. Może chcieli mi pokazać, że nie zapomnieli? Albo... chcieli mi dać możliwość ucieczki? Co jeśli oni na mnie liczą?

They Dont' Know 2 [W KOLEJCE DO POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz