,,W co ona mnie wpakowała..."

2.8K 128 30
                                    

Pov. Stacy (Chloe)

Siedziałam z Frankiem na kanapie w naszym nowym mieszkaniu. Było ono w Mansfield. Mieszkamy tu już trochę czasu dzięki czemu poznaliśmy kilka osób. Swoje długie, brązowe włosy obcięłam do ramion i zafarbowałam na czarno natomiast Frank wyglądu nie zmienił. Od trzech miesięcy nazywam się Chloe Lee, a Frank - Ben Lee. Mówimy wszystkim, że jesteśmy rodzeństwem chociaż podobni do siebie nie jesteśmy.

Nasi rodzice umarli dwa lata temu w wypadku samochodowym. Przez rok zajmowała się nami ciotka, ale kiedy Ben miał osiemnaście lat, wyprowadziliśmy się tutaj... do Ohio. Wszyscy mi mówią, że jestem podobna do zaginionej Stacy.

Czekaliśmy na wiadomości. Ciekawiło mnie, czy coś powiedzą na mój temat. Nie śledziłam tego ani razu od czasu gdy uciekłam. Wreszcie się zaczęły. Na początku prezenterka wspominała coś o szkołach.

-Poszukiwania osiemnastoletniej Stacy Lockwood trwają...

-Jakiej?! - wkurzyłam się. - Ja i Lockwood?! Tego blondyna już naprawdę pojebało!

-Ciii. - Frank mnie uciszał.

-Nadzieje na odnalezienie kobiety są coraz mniejsze. Zaginęła trzy miesiące temu. Jak opowiada jej mąż widział ją szarpiącą się z mężczyzną. Rysopis wskazuje na Franka Woods'a. Jeżeli ktoś ich zauważy niech się z nami... - wyłączyłam telewizor.

-Musisz zmienić wygląd. - spojrzałam na niego.

-Przecież nie narysowali mnie idealnie... on nie widział nas dokładnie. Zresztą... - przerwał mu dzwonek do drzwi.

Poszłam je otworzyć. Po drugiej stronie była Rose. Bardzo ją polubiłam, a ona nas. Z tego co wiem to leci na Franka. Przytuliłyśmy się na powitanie i poszłyśmy do salonu.

-Przed chwilą oglądałam wiadomości. - zaczęła. - Musiałam wpaść i coś powiedzieć. Ben... wyglądasz podobnie do Franka, a ty Chloe do Stacy.

Czerwonowłosa dziewczyna mieszka w mieszkaniu obok nas.

-Mam nadzieję, że nikt nas za nich nie weźmie. - mruknęłam. - Nie chce mieć problemów z policją tylko dlatego, że przypominam jakąś laskę.

-I już ci się humor zepsuł. - zaśmiał się chłopak.

-Co ty na to żebyśmy poszły do sklepu? - zaproponowała Rose.

-To dobry pomysł. - uśmiechnęłam się.

-Tylko nie wydawaj za dużo. - ostrzegł brunet. - Musi nam starczyć na spłatę mieszkania i coś do jedzenia.

-Przecież wiem. - mruknęłam, po czym poszłam wraz z przyjaciółką na zakupy.

Pojechałyśmy jej samochodem. Zastanawiam się, czy aby na pewno nikt nie weźmie mnie za Stacy. Nie mam już więcej sposobów żeby zmienić wygląd. Rodzice pewnie się cieszą, że zniknęłam z ich życia. Już nie mogę się doczekać ich min gdy wrócę po zemstę.

Pov. Judith

Obudził mnie jakiś głos. Był on lekko chrypki i nieprzyjemny. Musiałam wstać. Patryk kazał mi się ubrać w czerwoną sukienkę. Musiałam się przebrać przy nim. Nie chciałam się sprzeciwiać, bo mnie przerażał. Zeszliśmy na śniadanie. Podał jakieś kanapki. Jedząc uważnie mu się przyglądałam. Pozwoliłam sobie na to, bo on był pochłonięty przeglądaniem papierów. W jego oczach widziałam pustkę.

-Tęsknisz za nią. - powiedziałam cicho.

Podniósł wzrok, ale po chwili go opuścił.

-Nie powinnaś się tym interesować.

-Ale się interesuje. Nie ma jej już trzy miesiące, a ty zamiast ruszyć dupe i jej szukać to siedzisz w tych papierach.

-Nabierasz zbyt dużej pewności siebie. - warknął. - Jedz, bo za karę nie dostaniesz obiadu.

-A więc głodówka, ta? - uniosłam jedną brew do góry.

-Jeszcze jedno słowo...

Może lepiej być cicho. Nagle coś zauważyłam. Na stole leży drugi talerz z kanapkami, jednak on tego nie rusza.

Pov. ?

Jest tak ciemno. Gdzie ja jestem? Nic nie widzę. Czuje jedynie zimną podłogę i coś metalowego nad moją kostką. Położyłam na tym rękę. To... to jest łańcuch.

Nie wiem jak długo tu siedzę. Jestem strasznie głodna. Usłyszałam skrzypienie, a po chwili ostre pieczenie po oczach. Ktoś zapalił światło. Próbowałam oswoić wzrok do jasnej żarówki, jednak nie było to takie łatwe. Odgłos kroków zmusił mnie żebym tam spojrzała. Mężczyzna stał naprzeciw mnie. W ręce trzymał talerzyk z kanapkami. Położył go obok mnie, po czym ukucnął.

-Gdzie ona jest? - zapytał.

-Kto?

-Wiesz kto. - przybliżył się. - Gdzie jest?

-Ja naprawdę nie wiem.

Położył rękę na mojej szyi.

-Gdzie ona jest?!

-Nie wiem kto!

-Stacy! - krzyknął i wstał. - Gdzie ona jest?!

-Nie mam pojęcia.

Z całej siły kopnął mnie w brzuch. Powietrze wyleciało mi z płuc. Nie mogłam wziąć oddechu przez co kaszlałam.

-Przyjdę jutro i pojutrze i tak każdego dnia puki mi nie powiesz.

Wyszedł zgaszając przy tym światło. W co ona mnie wpakowała...

They Dont' Know 2 [W KOLEJCE DO POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz