Uda się?

1.6K 75 40
                                    

Pov. Eliza

Jechałam wraz z Agatą samochodem. Ciągle myślałam nad tym jak Stacy mogła mnie tak okłamywać.

- To zrobimy tak. - patrzyła na mnie kątem oka. - Policja już wszystko planuje wraz z panem Lockwood'em. Wiemy gdzie są i chyba gdzie jadą. 

Zamyśliłam się i przestałam jej słuchać. Patrzyłam przed siebie. Czekała nas trochę długa droga. Nie chciałam znowu widzieć Patryka, ale zaczęłam mu trochę współczuć. Jeśli Stacy naprawdę jest jego żoną to musiał dużo się z nią namęczyć. Zmarszczyłam brwi. Kim w takim razie jest Judith? A może...

- Hej! - głos blondynki wyrwał mnie z rozmyślań. - Słuchasz mnie?

- Nie. - mruknęłam. - Kim jest Judith?

Westchnęła ciężko i mocniej zacisnęła dłonie na kierownicy. Widocznie posmutniała. 

- Judith jest młodszą siostrą Stacy. - skrzywiła się. - Również ma tą chorobę. Ich rodzice widzieli, że Patryk w jakimś stopniu kontrolował ich starszą córkę, więc poprosili by zaopiekował się młodszą. 

- Ale ona nawet nie wiedziała kim jest Stacy. - powiedziałam podejrzliwie.

- To przez jej koleżanki z klasy. - pokręciła oburzona głową. - Postanowiły, że sobie z niej zażartują. 

- Co za suki... - szepnęłam pod nosem.

Kobieta słysząc to zniesmaczyła się. Jak można być tak wrednym i wykorzystać kogoś chorobę?

- A co z ich rodzicami? - spytałam. - Po tym jak Stacy ich zabiła to...

- Słucham? - zdziwiła się. - Stacy tego nie zrobiła. 

- Jak to? - spojrzałam na nią.

- To był ktoś inny. - wyjaśniła. - Znaleziono w ich domu odciski palców. Przykro mi, ale nie mogę ci powiedzieć kto to zrobił. 

Pokiwałam lekko głową. Czyli jednak to nie była ona. Dlaczego ktoś miałby zabijać ich rodziców?

- A... w takim razie co z Judith? - spytałam.

- Pan Lockwood przejął nad nią opiekę. - uśmiechnęła się lekko. - Podziwiam go za to.

Coś dalej mi to nie pasowało... Czemu on traktował Stacy w taki sposób? 

- Więc... mam powtórzyć plan?

- Tak. - mruknęłam.

- Jak już wspomniałam, wiemy gdzie są. - wzięła głęboki oddech. - Policja zmusi ich żeby zjechali na boczną drogę gdzie rozrzucą kolce... przebiją im opony. 

- Nie mogą! - zdenerwowałam się lekko. - Jeśli będą jechać naprawdę szybko to wpadną w turbulencje! Spowodują wypadek! 

- Spokojnie... - rozluźniła uścisk na kierownicy. - Nic im się nie stanie.

- Jak to nie? Przecież...

- Policja ma wszystko pod kontrolą. - przerwała mi. - Kontynuując... kiedy wyjdą z samochodu, ty wkroczysz do akcji. Nie będzie chciała podejść do nikogo innego. Będziesz musiała ją przekonać żeby do ciebie podeszła i żeby się nie bała.

- A jeśli oni wmówili jej, że ja też jestem jej "wrogiem"? 

- Wtedy policja wyjdzie z ukrycia. - zatrzymała się na światłach i spojrzała na mnie. - Ona będzie przerażona i prawdopodobnie wściekła. Minęło naprawdę dużo czasu, więc musisz podejść do niej dobrze. 

Westchnęłam. Nie byłam do tego przekonana, ale teraz nie było odwrotu. Nagle zadzwonił telefon. Kobieta chcąc uniknąć wypadku, włączyła na głośnomówiący. 

- Jaka jest sytuacja? - spytała. 

- Musicie się pośpieszyć. - ten głos przyprawił mnie o ciarki. - Policja postara się ich spowolnić, ale...

- Czemu mi nie powiedziałeś? - przerwałam mu.

- Co? - spytał widocznie zdezorientowany. - To nie rozmowa na teraz. Czekamy na was.

Rozłączył się. Coś mi tu nie pasowało. Czułam cholerny niepokój. Nie chciałam żeby Stacy tam wracała, ale jeśli tam będzie bezpieczna to czy mam wybór?

Pov. Stacy
Policja była coraz bliżej. Widziałam jak Frank ściska mocno kierownicę i w skupieniu patrzy na drogę. Rose skuliła się na fotelu, objęła rękoma swoje nogi i lekko kołysała. Ja natomiast siedziałam na środku z splecionymi dłońmi pod brodą i przymrużonymi oczyma. Myślałam nad każdą możliwością ucieczki. Nie mogą nas złapać!

- Kurwa mać... - szepnęłam wiedząc, że jest nikła szansa na to, że ich zgubimy.

Musze przynajmniej mieć pewność, że Frank i Rose będą bezpieczni. Chciałam coś powiedzieć, przerwać tą ciszę, która teraz była niemiłosiernie irytująca. Widząc niepewność bruneta, mój strach wzrósł. Zakryłam twarz dłońmi czując, że łzy naleciały mi do oczu.

To nie może się tak skończyć!

Próbowałam się uspokoić. Musi być jakieś wyjście... zawsze jest, prawda? Zawsze jest dobre wyjście... Wszystko będzie dobrze, wszystko się ułoży. Uciekniemy im, polecimy do innego kraju i będziemy bezpieczni. Nikt nas tam nie znajdzie i nikt nas nie będzie szukał. Wystarczy, że teraz ich zgubimy, zmienimy samochód i uciekniemy.

Bałam się coś powiedzieć, bo bałam się, że zdenerwuję tym i tak wkurzonego już Franka. Wzięłam głęboki oddech, odsłoniłam twarz i otarłam łzy.

- Mamy jakąś broń? - spytałam starając się ukryć drżenie głosu, jednak mi się nie udało.

Czerwonowłosa drgnęła, a chłopak zmarszczył brwi.

- Nie wiem. - odpowiedział szybko. - Jeśli tak to powinna być w walizkach.

- Ja mam gaz pieprzowy. - szepnęła Rose.

- To już coś. - powiedziałam. - Przecież uciekniemy, nie złapią nas.

Nie wiedziałam, czy próbowałam pocieszyć ich, czy siebie. Niczego nie byłam pewna. Gaz pieprzowy na policję? Nie ma szans. Potrzebujemy czegoś lepszego. Ale nic nie mamy! Nic! Nie mogę panikować... musze się uspokoić.

Usłyszałam ciche płakanie. Spojrzałam na dziewczynę. Twarz miała schowaną w kolanach. Poczułam ogromne poczucie winy. Rose nie wiedziała na co się pisze. To przeze mnie. Mogłam jej zabronić! Nie pozwolić jej jechać z nami! Ona jest przerażona. Trafi do więzienia za to, że chciała z nam jechać. Chciałam ją pocieszyć, ale nie mogłam. Nie wiedziałam jak.

Odwróciłam się i wyjrzałam przez szybę. Nie widziałam policji, jednak wciąż ją słyszałam... była bliżej! Mijało nas mało samochodów. Naszą ostatnią nadzieją jest miasto. Wzięłam mapę i próbowałam zorientować się gdzie jesteśmy. Jak na razie jechaliśmy drogą wokół której były tylko łąki i pola. Musimy być w zatłoczonym miejscu i uciekać pieszo.

Po kilku minutach wiedziałam gdzie mamy jechać.

- Powiem Ci kiedy masz skręcić. - powiedziałam pewnie. - Wejdziemy w miasto i tam zaczniemy uciekać pieszo.

- Okej. - to była jedyna rzecz, którą potrafił teraz powiedzieć.

Uważnie obserwowałam drogę. Teraz nie mogę się pomylić.

Sygnał policyjny stał się strasznie głośny. Nagle z boku oślepiło mnie niebieskie światło. Frank ostro skręcił na zakręcie. To było miejsce, do którego mieliśmy jechać. Chłopak zaczął przeklinać, a ja zobaczyłam gdzie jesteśmy.

Wjechaliśmy na boczną drogę.

They Dont' Know 2 [W KOLEJCE DO POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz