Jest blisko!

1.7K 79 20
                                    

Pov. Eliza

Siedząc na komisariacie coś sobie przypomniałam. Judith... Poszłam do pokoju gdzie był policjant, który mnie przesłuchiwał. Obecnie rozmawiał z moimi rodzicami. Spojrzał na mnie.

- Jest coś jeszcze. - zaczęłam.

Mężczyzna kazał mi usiąść, jednak odmówiłam i stanęłam przy ścianie.

- Chodzi o Patryka Lockwood'a. - założyłam ręce na klatce piersiowej. - Stacy nie jest jego żoną. Była przetrzymywana w taki sam sposób jak ja. Ostatnio "zajmował się" inną dziewczyną, Judith. Nie wiem jak ma na nazwisko i, czy uciekła. 

Policjant nie wiedział, czy mi wierzyć. Zaczął wypytywać mnie o szczegóły. Uważnie słuchał to co mówię. Opisałam mu jak wraz z Stacy uciekłam i jak mnie złapali. 

- Coś ci powiem. - położył ręce na swoim biurku. - Pana Lockwood'a wszyscy tutaj znamy i szanujemy. Ma bardzo dobrą reputację. Za składanie fałszywych zeznań możesz zostać ukarana, dziecko. 

- Słucham? - byłam w szoku. - Nie wierzy mi pan? Ale dlaczego? Powiedziałam prawdę! 

- Proszę ją stąd wyprowadzić. - mruknął do innego policjanta.

- Sama wyjdę. - warknęłam, po czym wyszłam trzaskając drzwiami.

Jak on mógł mi nie uwierzyć? Jebany blondyn wszystko przemyślał i zaplanował. Usiadłam zdenerwowana na krześle. 

Pov. Patryk

Siedziałem w jadalni i jadłem śniadanie, a raczej próbowałem. Byłem strasznie zdenerwowany i poirytowany. Podniosłem wzrok z talerzyka, na bruneta siedzącego naprzeciwko mnie. Zakrył twarz w swoich dłoniach. Eliza go pokonała. Jeśli powie policji cokolwiek o mnie to raczej jej nie uwierzą, ale jest możliwość, że tutaj przyjadą. 

- Wiesz, że jeśli znajdą ciebie w moim domu to będę miał przejebane? - spytałem Jacka.

- Tak, wiem. - westchnął. - Nie mam gdzie pójść. 

Nie odpowiedziałem. Wziąłem kolejny kęs jajecznicy gdy nagle zadzwonił mój telefon.

- Słucham?

- Pan Lockwood? Tutaj sierżant Vincent. - odparł lekko zachrypnięty głos dobrze znanej mi osoby. - Ktoś zgłosił, że widział porywacza Stacy - Franka. Z nim była jakaś dziewczyna.

Poderwałem się z krzesła i bez słowa pobiegłem do samochodu. Policjant przekazał mi dokładny adres, poinformował, że będzie tam czekał i się rozłączył. Jechałem najszybciej jak tylko mogłem. Jeśli ją dorwę to nigdy nie puszczę. 

Gdy dotarłem na miejsce, pierwsze co zobaczyłem to mnóstwo radiowozów. Zauważyłem sierżanta. Był to starszy mężczyzna, który pomimo swojego wieku, miał lepszą kondycję niż niejeden młody policjant. Widząc mnie na jego twarzy zawitał szczery uśmiech, który na chwilę odwzajemniłem. Zacząłem iść w jego stronę. Zastanawiałem się, czemu tak bardzo mi na niej zależy. Muszę przyznać, że była inna niż reszta dziewczyn, którymi się zajmowałem i chyba to mnie zaintrygowało. Nie poddała się i dalej walczyła. Przywitałem się z Vincentem, który po chwili zaczął mi opisywać całą sytuację. 

Okazało się, że było widać ich na kamerze. Uciekali we trójkę. Gdyby nie fakt, że mój plan był idealny to byłoby po mnie. Gdy pierwszy raz rozmawiałem z jej rodzicami, wszystko uzgodniliśmy. Miałem fałszywe papiery dotyczące jej "choroby". Jak dawno temu uciekła na policję, przedstawiłem im te dokumenty, dzięki czemu teraz jej łatwiej. Rodzice Stacy, zanim zmarli, potwierdzili to, że chodziła do psychiatry.

Z nagrania dostrzegliśmy jakim samochodem odjechali. 

Pov. Stacy

Frank cały czas klął pod nosem i wszystkich wyzywał. Od kilku minut stoimy w korku. Rose powoli nie wytrzymuje... zresztą ja też. Nie rozumiałam dlaczego po prostu nie skręci w prawo, gdzie dojechalibyśmy do innego miasta, ale zajęłoby to o wiele dłużej. Może krócej przez korki. Słysząc kolejne przekleństwa, dziewczyna nie wytrzymała.

- Przestań narzekać! - podniosła głos.

- Bo zachciało ci się kurwa spacerów. - narzekał. - I musiał nas ktoś rozpoznać!

- Czy to moja wina?! - spojrzała na niego jak na idiotę.

- Tak! To twoja wina! - również podniósł głos. - Czemu nie wybrałaś innego miasta?!

- To czemu nie skręcisz w prawo?! 

- Bo nie mamy tyle paliwa! 

Prychnęła. Jak tak dalej pójdzie to chyba znowu targnę się na swoje życie. Zaczęłam tuptać nogą i starałam się nie denerwować, jednak oni wciąż się kłócili.

- Możecie w końcu przestać?! - krzyknęłam. 

Rose obraziła się na Franka. Założyła ręce na piersi i zaczęła patrzeć przez okno. Brunet spoglądał na nią co chwilę. Wreszcie jest spokój. Wychyliłam się do przodu i włączyłam radio. Gdy zaczęła lecieć jakaś piosenka, oparłam się i wygodniej usiadłam. Chciałabym żeby to wszystko już się skończyło. 

Po kilku minutach wreszcie wyjechaliśmy z korku. Rose i Frank dalej się nie odzywali co mnie cieszyło, ale przez to ja musiałam mówić chłopakowi gdzie ma skręcać. Nagle muzyka przestała grać.

- Wiadomości z ostatniej chwili. - zaczęła prezenterka. - Po tak długim czasie wreszcie znaleziono trop. Na jednej z kamer... - powiedziała dokładną lokalizację. - Została uchwycona Stacy Lockwood wraz z porywaczem i nieznaną dziewczyną. Policja ma podejrzenia, iż tamta dwójka wykorzystała chorobę Stacy i wmówili jej, że muszą uciekać... Samochód jakim uciekli to...

Wyłączyłam radio. 

- Czy ja się kurwa przesłyszałam?! - podniosłam głos. - Jaka choroba?! 

- Teraz to nie ma znaczenia. - przyśpieszył. - Musimy stąd uciekać i to jak najszybciej. 

Rose spojrzała na mnie. Widziałam strach w jej oczach.

- Jesteś na coś chora? - spytała po chwili.

- Nie. - odpowiedziałam. - Patryk to wszystko wymyślił. Ja nie chce tam wracać.

- Nie wrócisz. - wymusiła uśmiech. - Uciekniemy. 

- Znają nasz samochód. - zakryłam twarz w dłoniach. 

- Nie martw się. - powiedział Frank. - Coś wymyślimy.

Czy będziemy mieli kiedyś normalne życie? I czemu Patryk się tak mnie uczepił... Muszę coś wymyślić żeby Frank i Rose byli bezpieczni. 

They Dont' Know 2 [W KOLEJCE DO POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz